Borussia Dortmund pokonała na Signal Iduna Park Chelsea 1-0 w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Jedyną bramkę zdobył Karim Adeyemi, który popisał się indywidualnym rajdem. Londyńczycy spróbują odrobić straty przed własną publicznością.
- Borussia Dortmund ograła Chelsea 1-0
- Jedyna bramka padła po indywidualnym rajdzie Karima Adeyemiego
- Rewanż odbędzie się na Stamford Bridge
Defensywa Borussii nie dała za wygraną
Środowe starcie na Signal Iduna Park zapowiadało się bardzo ciekawie, gdyż brakowało w nim ewidentnego faworyta. W zdecydowanie lepszej formie była do tej pory Borussia Dortmund, choć większy potencjał kadrowy ma Chelsea, która zimą wydała na wzmocnienia olbrzymie pieniądze.
Od pierwszych minut spotkaniu nie brakowało dynamiki. Momentalnie przenosiliśmy się spod jednego pola karnego pod drugie, a piłkarze obu ekip marnowali kolejne sytuacje. W 12. minucie strzał znajdującego się w dogodnej sytuacji Karima Adeyemiego ofiarnie zablokował obrońca. Chwilę później piłka znalazła się w siatce Borussii Dortmund, lecz w tej sytuacji Thiago Silva zagrał ją ręką.
W 27. minucie swoją szansę zmarnował Sebastien Haller, który uderzył daleko obok prawego słupka. Raptem pięć minut później ciśnienia nie wytrzymał Joao Felix, który posłał futbolówkę nad poprzeczką. Portugalczyk miał przed przerwą jeszcze jedną okazję, lecz tym razem jego uderzenie zatrzymało się właśnie na poprzeczce.
Ogromnych emocji nie brakowało również po zmianie stron. Chelsea naciskała, choć to do gospodarzy uśmiechnęło się szczęście. W 63. minucie londyńczycy wykonywali rzut rożny, z którym uporała się defensywa Borussii. Po wybiciu piłka trafiła pod nogi Adeyemiego, który samotnie popędził na bramkę rywali. Różnica tempa między nim a Enzo Fernandezem była na tyle duża, że napastnik znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Ominął go i posłał piłkę do pustej bramki.
Od tego momentu Chelsea miała olbrzymią przewagę. Goście zepchnęli przedstawiciela Bundesligi do głębokiej defensywy i tworzyli kolejne sytuacje. W 78. minucie piekielnie mocny strzał Kalidou Koulibaly’ego przełamał ręce Gregora Kobela, ale z linii bramkowej piłkę skutecznym ślizgiem wybił Emre Can. Próbował również Felix, lecz tym razem uderzył w sam środek bramki. W doliczonym czasie gry precyzyjnie zza pola karnego uderzył jeszcze Fernandez, lecz Kobel pozostał niepokonany. Borussia utrzymała skromne prowadzenie i do Londynu pojedzie, aby bronić korzystnego wyniku.
Komentarze