To jest stały obrazek podczas tureckiego zgrupowania klubów Ekstraklasy. Dwie teoretycznie poważne drużyny – bo najczęściej z najwyższej ligi w swoim kraju – chcą sprawdzić swoją formę, ale o tym, czy był faul lub spalony decyduje ktoś, kto nie nadąża za akcjami i notorycznie się myli. Irytacja piłkarzy kończy się czasami wykluczeniami, ale to kluby same sobie są winne.
- Temat sędziów meczów sparingowych w Turcji jest dość głośny, bo podczas tych starć dzieją się rzeczy dziwne
- Postanowiliśmy zbadać sprawę: dlaczego tak słabi sędziowie prowadzą mecze profesjonalnych drużyn
- Wniosek jest jeden: oszczędności
Skąd biorą się ci sędziowie?
Korespondencja z Belek
– Teoretycznie wszystkie sparingi powinny być zgłoszone do federacji tureckiej. Wtedy turecka federacja byłaby zobowiązana do obsadzenia tych meczów sędziami – mówi nam Marcin Hakman, licencjonowany przez UEFA agent organizujący klubom zgrupowania w Turcji. Już z tej wypowiedzi jasno wynika, że teoria raczej nie idzie z praktyką i sparingi odbywają się poza oficjalnymi kanałami. Dlaczego?
– Oczywiście chodzi o koszty, a różnice są naprawdę spore. Kluby, z pośrednictwem tureckich agencji, między sobą załatwiają, że przyjadą sędziowie z brzuszkami, bo jest tanio. To są prawdziwi sędziowie, nie jacyś sprzedawcy z bazarów, którym do ręki godzinę wcześniej dano gwizdek lub chorągiewkę, tyle że najczęściej nie wychodzący ponad lokalną okręgówkę. Choć uważam, że w porównaniu z latami wcześniejszymi jest coraz mniej sytuacji, w których możemy mówić o jakichś skandalach. Ustawianie meczów? Dawno na pewno funkcjonowało na potęgę, teraz wygląda to inaczej – twierdzi Hakman.
Choć nie ma co zaciemniać rzeczywistości, że dla takich sędziów propozycja wpłynięcia na wynik może być kusząca. Hakman zdradza, że trójka arbitrów za poprowadzenie jednego meczu zarabia… 100 euro. Nie na głowę, do podziału. Zdarza się, że w ciągu dnia ten sam skład posędziuje dwa-trzy mecze i tak przez kilkanaście dni. Wtedy robi się z tego jakkolwiek zauważalna kwota. Płatnikiem są oczywiście same kluby, choć nie przelewają kwot bezpośrednio do sędziów, a do wspomnianej tureckiej agencji, która kompleksowo załatwia wszystko, z boiskiem i sędziami włącznie.
Polscy sędziowie na ratunek
W piątek do Turcji na swoje zgrupowanie przylecą polscy sędziowie, którzy także będą wykuwać formę przed wiosną. Pojawi się ich aż około 60 – 40 głównych i 20 asystentów, prowadzący mecze od Ekstraklasy do II ligi. Wolne dostali ci, którzy byli na mundialu w Katarze. Czy będą prowadzić mecze polskich zespołów?
– Dowiadujemy się o tym dzień przed meczem, a czasem nawet w dniu meczu. Ale zawsze jakieś sparingi Polaków się trafiały. Jedno wiem na pewno – nie będziemy sędziować rosyjskim drużynom. I w tym roku nie ma – a zwykle był – żadnego instruktora z Rosji – mówi nam Arkadiusz Kamil Wójcik, jeden z naszych międzynarodowych sędziów liniowych.
Fragmenty z meczu Legia – Sabail FK (2:2), w którym sędziowie bezzasadnie anulowali gola wiceliderowi Ekstraklasy, a później odgwizdali rzut karny z kapelusza, a także reakcje samych piłkarzy, możecie obejrzeć na poniższym wideo.
Komentarze