– Lubię dbać o siebie. Nie zmuszam się jednak do tego. Lubię widzieć, co jem. Nienawidzę mieć mętliku w głowie, czy na pewno to, co zjadłem, będzie mieć na mnie pozytywny wpływ. Konsultuję się w tej sprawie ze specjalistą, który się na tym zna i dbam o to. W kontekście odpoczynku muszę powiedzieć, że lubię czas spędzać w domu. Szczególnie w czasie, gdy mamy intensywny tydzień związany z treningami, czy meczami – powiedział napastnik Cracovii – Patryk Makuch.
- Patryk Makuch latem 2022 roku zdecydował się na transfer z Miedzi Legnica do Cracovii
- 23-latek trafił do ekipy z Krakowa za ponad pół miliona euro, co na warunki Ekstraklasy może robić wrażenie
- Zawodnik w romowie z Goal.pl opowiedział o swoim pobycie w klubie spod Wawelu, podejściu do krakowskich pokus, czy wpływie dziewczyny na rozwój piłkarskiej kariery
- Urodzony w Łodzi piłkarz ma umowę ważną z Pasami do 2026 roku
Krakowskie korki dają już popalić
Pół roku jesteś już w Krakowie. Jak ocenisz ten czas?
Bez wątpienia to była dla mnie duża zmiana. Trafiłem do bardzo dużego miasta, więc też musiałem się do niego przyzwyczaić. Na pewno baza treningowa zrobiła na mnie ogromne wrażenie, bo to świetne miejsce do rozwoju. Ogólnie mam pozytywne odczucia związane z pobytem w Cracovii.
Jest natomiast już coś w Krakowie, co wyprowadza Cię z równowagi lub po prostu drażni?
Na pewno korki są kłopotliwe. Trzeba uważnie planować swój wyjazd, mając na uwadze to, że trochę można postać w jednym miejscu.
Decydując się na transfer z Miedzi Legnica do Cracovii, miałeś jakieś wątpliwości?
To był przemyślany wybór. Zależało mi na tym, aby trafić do klubu, w którym mogę wykonać kolejny krok w swoim rozwoju. Zmieniając barwy klubowe, nie miałem żadnych wątpliwości, a same pozytywne odczucia.
W różnych rozmowach często chwaliłeś warsztat trenerski Wojciecha Łobodzińskiego. Zastanawia mnie natomiast, jak duży wybór na Twój transfer miał trener Jacek Zieliński, który jest poprzeczkę wyżej w hierarchii, mając na swoim koncie mistrzowski tytuł i Puchar Polski. Możesz coś na ten temat powiedzieć?
Dzięki ogromnemu doświadczeniu trenera Zielińskiego mogę się dużo nauczyć. Pracował w dużych klubach i to na pewno był jeden z ważniejszych czynników przy decyzji o zmianie klubu.
Czynnik pokus odpada
Stosunkowo szybko opuściłeś rodzinną Łódź, decydując się na transfer do Miedzi Legnica. To był duży przeskok dla Ciebie?
Wyjątkowy moment na pewno, bo wcześniej całe życie spędziłem w Łodzi. Praktycznie do napisania matury nie miałem takiego doświadczenia jak moi koledzy, mieszkający w bursach. Zmiany związane z przeprowadzką były zatem dla mnie nowością. Mogłem jednak liczyć na swoją dziewczynę, rodzinę i przyjaciół, którzy mnie wspierali i dzięki nim było na pewno łatwiej. Pomogli mi w podjęciu tak odważnej na tamten moment decyzji dobrym słowem. Wspierali mnie na każdym kroku. Był to też ważny krok w moim życiu, bo dużo mnie nauczył.
W takich okolicznościach na pewno pojawiała się tęsknota. W związku z tym bliscy odwiedzali Cię, czy to raczej ty wracałeś do Łodzi?
Zdecydowanie tęsknota się pojawiała, ale nie było tak źle, jak sobie wyobrażałem, że może być. Szybko się zaaklimatyzowałem w nowym miejscu. Gdy była okazja, to wracałem do Łodzi, bo wówczas mogłem spotkać się z najbliższymi.
Zmieniając miejsce zamieszkania z Legnicy na Kraków, pojawiły się na pewno większe możliwości, bo wolny czas po meczach jest gdzie spędzać. Przykładowo kluby muzyczne kuszą, czy to nie Twoja bajka?
Szczerze? Nie ciągnie mnie w ogóle do tego typu miejsc. Wiem, że mogą pojawić się zaraz głosy, że tak mówię, aby wykreować wizerunek profesjonalisty. Dlatego unikam wypadów na miasto do klubów, czy barów. Ze mną jest tak jednak naprawdę. Czynnik pokus zatem odpada. W każdym razie lubię spacery, aby zobaczyć ciekawe miejsca w Krakowie, czy udać się do jakiejś restauracji. Zdecydowanie takie kierunki na spędzanie wolnego czasu bardziej mi odpowiadają.
Ile prawdy jest w tym, że bardzo dbasz o swój rozwój nie tylko sportowy, ale też fizyczny. Oprócz zaleceń klubu sam stosujesz podobno specjalną dietę, która ma na celu poprawić Twoją wydolność, a ponadto bardzo dbasz o wypoczynek…
Lubię dbać o siebie. Nie zmuszam się jednak do tego. Lubię widzieć, co jem. Nienawidzę mieć mętliku w głowie, czy na pewno to, co zjadłem, będzie mieć na mnie pozytywny wpływ. Konsultuję się w tej sprawie ze specjalistą, który się na tym zna i dbam o to. W kontekście odpoczynku muszę powiedzieć, że lubię czas spędzać w domu. Szczególnie gdy mamy intensywny tydzień związany z treningami, czy meczami.
Jesteś zawodnikiem stosunkowo często porównywanym do Krzysztofa Piątka. Przeszkadza to?
Nawet nie zastanawiam się na tym i nie analizuję. Chociaż wydaje mi się, że nie jestem takim typem piłkarza jak on.
A określiłbyś siebie jako mix Adama Buksy z Krzysztofem Piątkiem?
Już prędzej, bo dobrze czuję się w pojedynkach w powietrzu, a i w polu karnym piłka mnie szuka. Niemniej na pewno muszę pracować nad skutecznością. Ogólnie myślę, że jestem napastnikiem nieoczywistym, lubiącym szukać gry.
Zobacz także:
Piłkarz od zadań specjalnych…
Trochę tak jest, ale muszę to rozgraniczać. Bez wątpienia lubię schodzić po piłkę, ale muszę słuchać trenera, który swoimi wskazówkami podpowiada, kiedy mam się cofać, a kiedy skupić się na grze w polu karnym przeciwnika. Jestem tego świadomy, że jeśli znajdowałbym się częściej w polu karnym, to jednocześnie sytuacji strzeleckich miałbym więcej. Cały czas nad sobą pracuję. Zdaję sobie sprawę z tego, że przez styl gry, jaki mam, moje liczby nie są takie, jakie mogłyby być, gdybym skupił się tylko na oczekiwaniu na podania od kolegów z zespołu. Wierzę jednak, że z czasem złapię balans i będzie ok.
W jednym z programów ligowych na kanale youtubowym CANAL+ Sport mówiłeś o swoich celach związanych z golami, dając do zrozumienia, że chcesz poprawić wynik z poprzedniej kampanii. Jak to dzisiaj widzisz?
Mówiłem, że chciałbym strzelić powyżej 10 goli, ale nie napalam się na to specjalnie. Po prostu zawsze staram się zawieszać sobie poprzeczkę wyżej, niż miałem wcześniej. Z drugiej strony, jeśli nie uda się osiągnąć tego celu, a drużyna będzie notowała dobre wyniki, to na pewno nie będę rozpaczał z tego z powodu. Najważniejsze jest dobro zespołu.
Wszechstronność handicapem
Ostatnio grasz na dziesiątce. To docelowa pozycja, czy może wolisz grać jako klasyczny napastnik?
Trudno jednoznacznie stwierdzić. Najlepsze jest to, że jestem na tyle wszechstronnym piłkarzem, że mogę grać zarówno jako dziesiątka, jak i jako dziewiątka. Na obu pozycjach potrafię się odnaleźć. Zresztą ostatnie słowo i tak należy do trenera i muszę sobie radzić.
Współpraca wygląda tak, że tylko wykonujesz polecenia, czy może czasem starasz się przedstawić szkoleniowcowi swoją optykę z perspektywy boiska na jakąś sytuację boiskową?
Jestem wciąż młodym zawodnikiem, więc koncentruje się przede wszystkim na tym, aby czerpać z doświadczenia trenera. Chociaż nasze sugestie też są analizowane przez sztab szkoleniowy. Wspólnie są zatem wyciągane wnioski.
Latem zamieniłeś klub z 1 Ligi na zespół z Ekstraklasy. Duża jest różnica między rozgrywkami?
Na pewno da się zauważyć, że obrońcy pod względem taktycznym są na wyższym poziomie. W strefie obronnej jest też zdecydowanie mniej indywidualnych błędów. Gra jest też szybsza, a co za tym idzie, trzeba błyskawicznie podejmować decyzję. Nie można przegapić momentu, gdy pojawia się okazja na dobre podanie, czy oddanie strzału.
Powrót do przeszłości
Przypuszczam, że śledzisz występy swojego byłego zespołu. Zastanawiałeś się może, czy gdyby nie tak duża rewolucja kadrowa w Miedzi, to drużyna radziłaby sobie lepiej w tej kampanii PKO Ekstraklasy?
Po wywalczeniu awansu czuliśmy się bardzo mocni, co pokazała tabela. Na tamten moment nikt z nas nie obawiał się awansu. Trudno mi jednak powiedzieć, czy gdyby było mniej zmian w składzie, to zespół lepiej by sobie radził.
Latem czułeś jednak, że są szykowane duże zmiany w klubie?
Wszyscy wiedzieliśmy, że na pewno kilka wzmocnień się pojawi. Nie spodziewałem się jednak, że aż tak duże zmiany będą miały miejsce w Miedzi. Oglądając jednak mecze tej ekipy, to wydaje mi się, że sama gra nie jest zła, ale czasem Miedzi brakuje po prostu szczęścia. Dlatego też brakuje punktów. Nie jest to na pewno drużyna do bicia. Mecze przeciwko Miedzi są trudne.
Zobacz także:
A jak oceniasz aktualny dorobek Cracovii?
Mamy na swoim koncie 25 oczek, ale nie analizujemy jeszcze tego bilansu. Pozycja w tabeli jest niezła. Niemniej w kilku spotkaniach niepotrzebnie straciliśmy punkty, więc nasz dorobek mógł być lepszy. Nie ma zatem w naszych szeregach samozadowolenia, a jest zastrzyk motywacji, aby w trakcie przerwy ligowej solidnie pracować i w rundzie rewanżowej zaprezentować się jeszcze lepiej niż jesienią.
Po ostatnim meczu ligowym w tym roku udajecie się na urlopy, czy trenujecie dalej?
Plan mamy taki, że będziemy mieć treningi przez trzy tygodnie. W tym czasie będziemy rozgrywać też sparingi, więc spokojnie będziemy schodzili z ligowego obciążenia. Wolne otrzymamy z kolei na święta Bożego Narodzenia.
Raków odbił się od ściany
Latem pojawiały się doniesienia, że Raków Częstochowa był Tobą zainteresowany. To prawda, czy tylko medialne spekulacje?
Były prowadzone rozmowy, ale ostatecznie zdecydowałem się na transfer do Cracovii i nie żałuję.
Jak natomiast wizualizujesz sobie swoją karierę, czy kolejnym krokiem będzie transfer do mocniejszego klubu w Polsce, czy już brany pod uwagę ma być wyjazd za granicę?
Moim zdaniem każdy młody zawodnik marzy o tym, aby spróbować swoich sił w zagranicznym klubie. Nie inaczej jest ze mną. Też mam swoje marzenia, ale na razie skupiam się na tym, aby jak najlepiej prezentować się w Cracovii. Jeśli gra będzie układała się dobrze, to reszta przyjdzie sama. Dopiero, jeśli pojawi się perspektywa transferu, to zacznę o tym myśleć. Na razie nic takiego nie ma miejsca.
Od momentu, gdy znów pojawiłeś się w Ekstraklasie, to budzisz zainteresowanie mediów. Dziennikarze stają się już męczący?
Cieszę się z tego, że jest chęć rozmowy ze mną, bo to może oznaczać, że mam coś interesującego do powiedzenia. Zresztą jako dziecko zawsze marzyłem, aby grać w piłkę i pojawiało się zainteresowanie mną. Tak się dzieje, więc nie mam w żadnym stopniu powodów do narzekania.
Czytaj więcej: Daniel Bielica dla Goal.pl: ostateczna decyzja należy do władz Górnika
Komentarze