Za sprawą porażki 0:2 z FC Porto piłkarze Atletico Madryt na wiosnę nie zagrają nawet w rozgrywkach Ligi Europy. Rojiblancos spadli na ostatnie miejsce w tabeli wobec remisu Bayeru Leverkusen z Club Brugge. Gole dla gospodarzy strzelali Taremi i Eustaquio.
- Aż 2:0 prowadziło FC Porto z Atletico Madryt do przerwy
- Smoki prezentowały się pewnie i skutecznie ograniczały zapędy ofensywne piłkarzy Atletico
- Porażka 0:2 oznacza dla Atletico, że nie zagrają oni nawet w Lidze Europy
Zabójcze 45 minut Smoków
Błyskawicznie objęło prowadzenie FC Porto w starciu z Atletico Madryt, stawiając w trudnym położeniu podopiecznych Diego Simeone. Porażka oznaczała, że Los Colchoneros musieliby liczyć na korzystny rezultat w spotkaniu Bayeru Leverkusen z Club Brugge, by wywalczyć awans do fazy pucharowej Ligi Europy. Już od 5 minut musieli jednak odrabiać straty po bramce Mehdi Taramiego. Irańczyk wykorzystał znakomite dogranie Evanilsona i wbił piłkę z bliskiej odległości do bramki.
Gracze Atletico wyglądali na całkowicie bezradnych, a rywale nie zamierzali odpuszczać. W 24 minucie fatalnie zachował się Molina, który minął się z piłką podczas próby interwencji. Futbolówkę przejął Galeno, po czym dograł ją na skraj pola karnego do Eustaquio, który pewnym uderzeniem przy słupku zmusił Jana Oblaka, by ten drugi raz wyciągał piłkę z siatki.
Podopieczni Diego Simeone po zmianie stron zaprezentowali się z lepszej strony, jednak było to wciąż zbyt mało, żeby powalczyć o odwrócenie losów spotkania. W 68 minucie do siatki trafił Antoine Griezmann, jednak sędzia trafienia nie uznał. Chwilę wcześniej w trakcie akcji Rodrigo de Paul faulował jednego z piłkarzy Porto. Kilka minut później przed znakomitą szansą na trafienie stanął Correa, ale jego strzał został zatrzymany przez Diogo Costę.
W 88 minucie znów oko w oko z golkiperem Porto stanął Griezmann, ale Francuz miał tego wieczoru wyjątkowo rozregulowany celownik i nie trafił w bramkę. W piątej minucie doliczonego czasu gracze Los Colchoneros znaleźli drogę do bramki, ale na odrabianie strat było już za późno. Trafienie zostało zaliczone jako samobój Ivana Marcano.
Komentarze