Skromnym zwycięstwem 1:0 zakończył się sobotni mecz Rakowa z Koroną Kielce. Zwycięstwo liderowi tabeli Ekstraklasy bramką z rzutu karnego zapewnił Ivi Lopez.
- Do przerwy w Częstochowie utrzymywał się bezbramkowy remis
- W drugiej połowie rzut karny wywalczyli gospodarze, który na gola zamienił Ivi Lopez
- Korony nie stać było tego wieczoru na zanotowanie bramki wyrównującej
Dominacja Rakowa nieudokumentowana bramką
Dominował, starał się i atakował w pierwszej połowie Raków Częstochowa, jednak piłka nie chciała wpaść do bramki Korony Kielce. Skazywani na pożarcie goście skutecznie bronili się przed atakami wicemistrza Polski i do przerwy udało im się utrzymać korzystny rezultat. Najlepszą okazję do otwarcia wyniku miał już w 14 minucie Kochergin. Ukrainiec otrzymał piłkę na szesnastym metrze i zdecydował się na uderzenie, po którym piłka minęła lewy słupek dosłownie o centymetry.
Gospodarze dopięli swego w 63 minucie, choć potrzebowali do tego rzutu karnego. Corral faulował Sorescu w polu karnym, a sędzia bez wahania wskazał na wapno. Do rzutu karnego podszedł Ivi Lopez i silnym uderzeniem w lewą stronę bramki nie dał szans dobrze dysponowanemu tego wieczoru Zapytowskiemu.
Zabrakło emocji w drugiej połowie
Raków nie przekonywał, jednak Koronie brakowało zdecydowanie pomysłu i jakości, by zagrozić poważnie bramce strzeżonej przez Kovacevicia. O włos od trafienia wyrównującego w 89 minucie była Korona. Z rzutu wolnego wysoką piłkę posłał Deaconu. Futbolówka dostała na tyle dziwnej rotacji, że mogła zaskoczyć ustawionego wysoko Kovacevicia. Trafiła jednak tylko w słupek.
W doliczonym czasie gry szansę na zamknięcie meczu miał Berggren. Strzał Szweda ku rozczarowaniu gospodarzy zatrzymał się na poprzeczce.
Komentarze