Leeds United miało swoje okazje, lecz finalnie nie zdołało pokonać bramkarza Arsenalu. Kanonierzy wygrali 1-0 po trafieniu Bukayo Saki, dzięki czemu utrzymali się na szczycie tabeli Premier League.
- Arsenal pokonał na wyjeździe Leeds United 1-0
- Bramkę na wagę trzech punktów zdobył Bukayo Saka
- Patrick Bamford nie wykorzystał rzutu karnego, który mógł dać gospodarzom wyrównanie
Kanonierom sprzyja szczęście
Od początku sezonu Arsenal znajduje się w wielkiej dyspozycji, przez co coraz częściej pojawiają się głosy, że może w tym sezonie powalczyć o mistrzowski tytuł z Manchesterem City. W środku tygodnia Kanonierzy zanotowali swoje trzecie zwycięstwo w Lidze Europy, a już w niedzielę mierzyli się na Elland Road z Leeds United. Zapowiadał się więc bardzo wymagający sprawdzian dla londyńczyków, bowiem Mewy na boisku wyglądają dużo lepiej, niż wskazują na to wyniki.
Spotkanie planowo rozpoczęło się o godzinie 15, natomiast po kilkudziesięciu sekundach zostało przerwane. Naprawy wymagała komunikacja z systemem VAR, co udało się dokonać po blisko trzydziestu minutach. Wówczas ponownie zabrzmiał pierwszy gwizdek arbitra.
Kanonierzy szybko zepchnęli rywala do defensywy, a Gabriel Jesus nie był w stanie wykorzystać dogodnych sytuacji. Na otwarcie wyniku czekaliśmy aż do 35. minuty. Martin Odegaard zagrał na dobieg do Bukayo Saki, a ten z ostrego kąta piekielnie mocnym strzałem posłał futbolówkę tuż pod poprzeczkę. Do przerwy nie oglądaliśmy już więcej trafień.
Tuż po zmianie stron mogło dojść do wyrównania, jednak po dłuższej analizie bramka Leeds United nie została uznana. Kolejną świetną okazję gospodarze zmarnowali w 64. minucie. Sędzia podyktował rzut karny po przewinieniu Williama Saliby, lecz Patrick Bamford uderzył niecelnie.
Z biegiem minut Leeds United wyglądało coraz lepiej, natomiast Arsenal nie był w stanie odzyskać kontroli nad przebiegiem gry. Do samego końca gospodarze dążyli do wyrównania, choć nieskutecznie. Kanonierzy tym razem nie zachwycili, ale swoje zadanie wykonali należycie. Trzy punkty sprawiają, że w dalszym ciągu będą zasiadać na fotelu lidera Premier League.
Komentarze