Rafał Strączek tego lata dołączył do drugoligowego Girondins Bordeaux. Początek we Francji był problemem dla Polaka, o czym opowiedział w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego.
- Od 1 lipca Rafał Strączek oficjalnie jest piłkarzem Girondins Bordeaux
- Pobyt w nowym środowisku nie jest łatwy dla Polaka
- Bramkarza opowiedział między innymi o różnicy w treningach między Polską, a Francją
Wyjazd do Francji pełen zaskoczeń
W lutym tego roku jasne stało się, ze Rafał Strączek opuści Stal Mielec, gdzie był wyróżniającym się zawodnikiem na tej pozycji w Ekstraklasie. Polakowi wygasał w czerwcu kontrakt, więc mógł związać się z Girondins Bordeaux umową od 1 lipca, co też uczynił. Klub ten w międzyczasie spadł z Ligue 1 do Ligue 2, a także został zdegradowany do trzeciej ligi za problemy finansowe. Został jednak przywrócony na zaplecze elity, gdzie odbyła się już pierwsza kolejka. Niestety Strączek zasiadł na ławce rezerwowych, co nie dziwi 23-latka.
– Co do mojej pozycji w zespole: nie jestem zaskoczony, że rozpocząłem rozgrywki na ławce. Przegrałem rywalizację sprawiedliwie. Można powiedzieć, że zderzyłem się ze ścianą. Końcówkę poprzedniego sezonu straciłem z powodu kontuzji. Później były wakacje. A jak pojawiłem się w Bordeaux, wpadłem w najcięższy okres przygotowawczy w życiu – przyznał Polak, który miał problem z dostosowaniem się do standardów treningów we Francji.
– W pierwszym tygodniu biegałem chyba więcej niż przez wszystkie wcześniejsze lata w Polsce. Próbowałem łapać świeżość, być dynamiczny podczas treningów, ale nie udało mi się, bo byłem bardzo zmęczony. Jednak teraz, kiedy obciążenia są mniejsze, jest już coraz lepiej – uzupełnił Strączek.
Czytaj także: Janekx89 dla Goal.pl: Transferowy hit Wieczystej z europejskiej półki. Kolejny Polak na celowniku Cracovii
Komentarze