Pomimo sporego zainteresowania i medialnych doniesień, Bartłomiej Drągowski ostatecznie nie wyląduje w Premier League. Agent bramkarza Fiorentiny wyznał, że ma to związek z brakiem pozwolenia na pracę w Wielkiej Brytanii.
- Bartłomiej Drągowski przegrał w poprzednim sezonie rywalizację o miejsce w bramce Fiorentiny
- Reprezentant Polski zamierza rozstać się tego lata z klubem i znaleźć nowego pracodawcę. Aktualnie trwają negocjacje z zainteresowanymi
- 24-latek znajdował się na liście życzeń zespołów z Premier League, jednak ten kierunek upadł z powodu braku pozwolenia na pracę
Drągowski marzy o Premier League, ale tam nie trafi
Saga dotycząca przyszłości Bartłomieja Drągowskiego trwa już od dłuższego czasu. Polak nie jest zadowolony ze swojej pozycji w Fiorentinie, bowiem w minionym sezonie nie udało mu się wywalczyć stałego miejsca w bramce. Teraz szuka możliwości rozstania.
W jego kontekście mówiło się o przenosinach do Anglii i poważnym zainteresowaniu ze strony Southampton. Dla samego Drągowskiego Premier League to wymarzony kierunek, lecz tego lata na pewno tam nie trafi. Wszystko za sprawą ścisłych przepisów dotyczących uzyskania pozwolenia na pracę. W poprzedniej kampanii 24-latek grał rzadko, więc nie zdołał uzyskać wymaganej liczby punktów. O jego sytuacji opowiedział agent Mariusz Kulesza.
Southampton obserwowało Bartka od kilku lat. Niestety transfer upadł przez brak pozwolenia na pracę.
Niestety Bartek w poprzednim sezonie grał bardzo mało. Nie udało mu się wypełnić 30 procent minut, aby dostać kilka dodatkowych punktów do pozwolenia na pracę. Jeden angielski klub złożył nawet odwołanie, ale niestety zostało ono odrzucone. Transfer do Anglii tego lata jest wykluczony. Jednak ten kierunek zawsze był naszym celem – mówi Kulesza w rozmowie z “WP Sportowe Fakty”.
Agent zapewnia jednocześnie, że nowy klub Drągowskiego poznamy już niedługo. Bramkarz chce trafić do miejsca, które zagwarantuje mu możliwość rozwoju, a takowej w Fiorentinie dotychczas nie miał.
Zobacz również: Karbownik bez przyszłości w Brighton. Rusza na podbój Niemiec
Komentarze