Dalibor Stevanović przychodząc do Śląska miał stać się jego gwiazdą. Choć Słoweniec jest graczem pierwszego składu zielono-biało-czerwonych, przez wielu jest mocno krytykowany. Właśnie z tego powodu ostatnio popadł w konflikt z portalem weszlo.com.
Z pomocnikiem WKS-u, na którego mocno stawia trener Stanislav Levy, rozmawialiśmy tuż przed wylotem Śląska do Czarnogóry. W czwartek wrocławianie zagrają w Podgoricy rewanżowy mecz II rundy eliminacji do Ligi Europejskiej z Rudarem Plevlja.
Rewanż z Rudarem to czysta formalność. Chyba nie ma takiej możliwości, żebyście odpadli?
Dalibor Stevanović (Śląsk Wrocław): – Tak, o tym nawet nie myślimy. Ale jedziemy tam, żeby zagrać dobrze i osiągnąć dobry wynik. Musimy szybko strzelić bramkę, żebyśmy później mieli spokój. Na to spotkanie patrzymy jednak tak, jak patrzeliśmy na pierwsze starcie. Nie myślimy o tym, że wygraliśmy już 4:0. Chcemy wykonać dobrą pracę.
Z Koroną Kielce w wyjściowym składzie Śląska zastąpił cię Tomasz Hołota. Sztab szkoleniowy chciał, byś wypoczął przed rewanżem z Rudarem?
– Trener powiedział, że mamy dużo meczów i będą rotacje. Przed spotkaniem trener Levy powiedział nam, że kilku zawodników będzie miało przerwę i dlatego zrobił cztery czy pięć zmian. To jest jednak normalne.
Jakiego składu zatem możemy spodziewać się w czwartek? Takiego jak tydzień wcześniej?
– Wydaje mi się, że tak. Myślę, że na pewno będą jakieś rotacje, ale decyzja należy do trenera. W niedzielę tuż po powrocie z Czarnogóry czeka nas również bardzo ważny mecz ligowy z Jagiellonią i na pewno wszyscy muszą być gotowi do gry. Trener nas na to już uczulał, bo ważna w tym momencie jest świeżość.
Club Brugge to wasz kolejny ewentualny rywal. Rywal do przejścia czy raczej zapora, którą pokonać będzie bardzo trudno?
– Dla mnie to na pewno nie jest żadna zapora. Club Brugge to dobry klub, inny poziom. Jest bardzo znany w Europie, kilka lat temu był bardzo znany, ale dla mnie, dla nas, to nie jest ważne. Szanse są 50 na 50. Mamy zagrać z nimi dwa mecze i ja uważam, że jesteśmy przygotowani na tyle dobrze, że możemy się z nimi równać. Zrobimy wszystko, by przejść dalej. Pewnie, że będzie bardzo trudno, ale piłka nożna jest dzisiaj taka, że każdy z każdym może wygrywać. Jeżeli dajesz z siebie na boisku sto procent, dostaniesz swoje okazje.
Który Śląsk będziemy oglądać w nowym sezonie – ten, który rozgromił Rudar czy raczej mniej skuteczny – jak w meczu z Koroną?
– Mam nadzieję, że będzie taki, jak z Rudarem. Chciałbym, byśmy tak grali przez cały sezon. Możemy pokazać, że potrafimy grać w piłkę bardzo dobrze, że gramy szybko, że mamy to szybkie przejście z obrony do ataku, że gramy na jeden-dwa kontakty i że to jest inny poziom niż ten, który był rok temu. Będziemy robili wszystko, byśmy trzymali ten poziom i byśmy pokazali naszym kibicom, dlaczego jesteśmy tutaj.
Bezbramkowy remis w Kielcach rozpatrujecie w kategorii porażki?
– Nie, tam zawsze gra się trudno. Mają taki styl grania, że grają długą piłką, dużo piłek nabijają i walczą. Są poza tym mocni ze stałych fragmentów. Każdy ma tam problem, nie tylko Śląsk. Nikt nie wygrał tam w 2013 roku. Poza tym w Kielcach jest kilku bardzo dobrych zawodników, którzy potrafią grać dobre mecze. Ja uważam jednak, że jeżeli na wyjeździe nie przegrywasz, a u siebie wygrywasz, to spokojnie możesz powalczyć o pierwszą trójkę tabeli.
Ta trójka jest właśnie głównym celem Śląska na ten sezon?
– Pierwszym celem musi być przejście dalej w Lidze Europejskiej. W tym roku mamy okazję, by zrobić dużo w Europie i to jest naszym pierwszym celem. Drugim – jak w każdym roku – jest pierwsza trójka ligi. Spróbujemy iść na mistrza, to musi być zawsze cel numer jeden, ale ja uważam, że musimy walczyć do końca i zobaczymy co będzie w maju.
O tobie zrobiło się ostatnio bardzo głośno, wiesz o czym mówię…
– Tak, ale nie będę tego komentował. Nie chcę mówić na ten temat.
Rozmawiał Przemysław Mamczak
Obserwuj @pmamczak
Komentarze