Liverpool pokonał w wyjazdowym spotkaniu 37. kolejki Premier League Southampton 2:1. Mecz rozpoczął się od prowadzenia Świętych, dzięki bramce Redmonda. Dla The Reds strzelali Minamino oraz Matip. Podopieczni Jurgena Kloppa zachowują tym samym szanse na mistrzowski tytuł, jednak muszą liczyć na potknięcie Manchesteru City w ostatniej kolejce.
- Redmond dał gospodarzom prowadzenie w tym pojedynku
- Dla Liverpoolu bramki zdobywali Minamino oraz Matip
- Liverpool zachowuje szanse na mistrzowski tytuł
Liverpool może wierzyć w mistrzostwo, ale musi liczyć na pomoc Aston Villi
Liverpool przystąpił do meczu z Southampton po zaledwie 72-godzinnym odpoczynku po finale Pucharu Anglii, który został rozegrany w sobotę. Przypomnijmy, że o rozstrzygnięciu zdecydowały dopiero rzuty karne, a 120 minut gry przeciwko Chelsea zakończyło się bezbramkowym remisem. Tak ciężkie spotkanie mogli czuć w nogach gracze The Reds, dlatego Jurgen Klopp zdecydował się na wiele zmian w składzie. W podstawowej jedenastce zabrakło między innymi van Dijka, Salaha czy Fabinho. W drużynie gospodarzy mecz na ławce rezerwowych rozpoczął Jan Bednarek.
The Reds potrzebowali w tym spotkaniu zwycięstwa, aby zachować realne szanse na mistrzowski tytuł. Spotkanie rozpoczęło się jednak od dość niespodziewanego prowadzenia gospodarzy. Szybką kontrę Southampton wykorzystał Redmond. Gola poprzedziła jednak mała kontrowersja. Wydaje się, że wcześniej na połowie rywala był faulowany gracz Liverpoolu, jednak arbiter główny tego spotkania, nie zdecydował się odgwizdać przewinienia w tej sytuacji.
Już kilka minut później Liverpool wyrównał za sprawą Firmino. Jednak jak się później okazało Brazylijczyk znajdował się na pozycji spalonej i Martin Atkinson słusznie nie uznał tej bramki.
Podopieczni Jurgena Kloppa mimo rezerwowego składu przeważali praktycznie przez całe 45 minut pokazując ogromną wolę walki i zaangażowanie w ten pojedynek. Do wyrównania doprowadził w 27. minucie Minamino Tym razem nie było żadnych wątpliwości i na tablicy wyników znów był remis. Mimo kilku ciekawych sytuacji The Reds nie zdołali już w pierwszej części gry zdobyć drugiego gola. Z kolei Święci poza sytuacją bramkową ani razu nie zagrozili bramce strzeżonej przez Alissona.
Druga połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia Liverpoolu. Świetną okazję zmarnował Diogo Jota, a piłka po strzale Portugalczyka o centymetry minęła bramkę gospodarzy. Kolejne minuty przyniosły następne groźne akcje graczy The Reds, którzy jednak nie potrafili znaleźć drogi do bramki rywala.
Liverpool swój cel osiągnął w 67. minucie. Piłkę do siatki Southampton skierował głową Joel Matip dając The Reds upragnione prowadzenie. Po bramce na 2:1 obraz gry nie uległ zmianie. To wciąż goście byli bliżsi zdobycia kolejnego gola, niż Święci doprowadzenia do wyrównania. Sytuacja na boisku nie zmieniła się w zasadzie od pierwszych minut spotkania, gdy zaczęli dominować podopieczni Jurgena Kloppa.
The Reds dzięki zwycięstwu z Southampton zachowują szanse na mistrzowski tytuł. Jednak w obecnej sytuacji w tabeli Premier League Liverpool chcąc wygrać rozgrywki ligowe w niedzielę musi pokonać Wolverhampton, natomiast Manchester City nie może wygrać z Aston Villą.
No cóż Stevie G. ma szansę na odkupienie po fatalnym potknięciu w meczu z Chelsea z 2013 roku
I oby Mu wyszło