Didier Deschamps przed meczem z Chorwacją miał spory ból głowy wywołany wieścią o pozytywnym wyniku testu na kroanowirusa u Kyliana Mbappe. Chaos jaki rozpętał się wokół gwiazdy PSG rozpoczął się poniedziałek, zaburzył spokój w szeregach Trójkolorowych. Początek meczu w wykonaniu gospodarzy był nerwowy. Jednak jeszcze przed przerwą obecni mistrzowie świata wzięli się w garść. Ostatecznie Francja powtórzyła wynik z Rosji i zwyciężyła 4:2.
Powtórka finału Mistrzostw Świata z 2018 roku była okazją Chorwatów do odbicia się od dna na arenie międzynarodowej. Zlatko Dalic po wysokiej porażce z Portugalią (1:4) potraktował przeciwnika bardzo poważnie i do gry wystawił swoich najlepszych zawodników. Chorwacja w pierwszych minutach dzielnie odpierała ataki Les Bleus. Dużo zmian w podstawowym składzie Francji przyczyniło się do utraty gola w początkowej fazie rywalizacji na Stade de France. W 17. minucie na listę strzelców wpisał się Dejan Lovren. Obrońca Liverpoolu wykazał się znakomitą postawą w polu karnym podczas rzutu rożnego. Najpierw zwiódł rywala prostym zwodem, zmienił tempo i uderzył w stronę dalszego słupka. Strzał z bliskiej odległości zupełnie zaskoczył Hugo Llorrisa.
Ogniści podbudowani korzystnym rezultatem zepchnęli przeciwnika pod własne pole karne. Francuzi w rezerwowym składzie pozostawiali wiele wolnych stref na boisku. Druga linia Chorwacji inteligentnie wspierała defensywę, jednak kilka chwil przed zejściem do szatni mecz nagle obrócił się o 180 stopni. Antoine Griezmann doprowadził do remisu w 43. minucie po składnej akcji całego zespołu. Piłka znalazła się pod nogami napastnika FC Barcelony na 11 metrze, który miał przed sobą pustą bramkę. Jeszcze w doliczonym czasie pierwszej odsłony Martial świetnie kończył akcję zapoczątkowaną z prawej flanki i wślizgiem trącił futbolówkę w stronę lewego słupka. Na nieszczęście gości piłka odbiła się od aluminium, trafiła w tył głowy Livakovica i wtoczyła się do siatki. Takim sposobem Francja wróciła z dalekiej podroży. Worek z bramkami rozwiązał się na dobre, ale obie ekipy nie powiedziały ostatniego słowa.
Zaraz po ponownym wyjściu na murawę padł czwarty gol. Chorwaci zdołali doprowadzić do remisu za sprawą Josipa Brekalo w 55. minucie. Kovacic swoim podaniem otworzył wolny korytarz koledze z ofensywy. Skrzydłowy Wolfsburgu w drugiej połowie zastąpił Rebicia i chyba nie mógł wymarzyć sobie lepszego wejścia w mecz. Po dopadnięciu piłki tuż przed polem karnym, zdążył zabawić się z obrońcami Francji, a po chwili zmusił Lorrisa do kapitulacji.
Radość Chorwatów nie trwała zbyt długo. 10. minut później do dośrodkowania z rzutu rożnego Griezmanna najwyżej wyskoczył Upamecano. Obrońca Trójkolorowych zgubił krycie i w spokoju złożył się do uderzenia głową. Livakovic robił co mógł, ale nie miał wystarczająco czasu, aby skutecznie interweniować.
W 76. minucie Olivier Giroud stanął przed szansą na podwyższenie prowadzenia za sprawą ręki Brozovica we własnym polu karnym. Doświadczony napastnik pewnie wykorzystał jedenastkę, strzelając w w stronę lewego słupka.
W dzisiejszej rywalizacji pomiędzy Francją i Chorwacją znów nie zabrakło wielki emocji oraz bramek. Wynik przypomniał nam finał Mistrzostw Świata w Rosji, gdzie pucharowe starcie zakończyło się zwycięstwem Les Bleus 4:2, jak dziś w Paryżu. Początek meczu w wykonaniu Francuzów był słaby. Natomiast w kwestii całego spotkania to właśnie gospodarze zasłużyli na komplet oczek, a jednocześnie wysuwają się na prowadzenie w tabeli.
Komentarze