W czwartek doszło do jednego z meczów Premier League. Na Old Trafford zagrały Man Utd – Chelsea. Przez większość spotkania lepiej prezentowali się The Blues. Po przerwie obie ekipy wpakowały piłkę do siatki, jednak później żadna z nich nie potrafiła przechylić szali zwycięstwa na własną korzyść 1:1 (0:0).
Man Utd nie istniał do przerwy
Przez pierwsze chwile rywalizacji, Man Utd dzielnie odpierał taki Chelsea i próbował szybko strzelić gola. Z upływem kolejnych minut obraz gry uległ sporej zmianie. Wszystko przez dominację londyńczyków, którzy po upływie kwadransa, co chwilę obijali bramkę Davida De Gei.
Dobra postawa Hiszpana między słupkami pomogła utrzymać korzystny rezultat do przerwy. Trzeba jednak przyznać, że drużyna Ralfa Rangnicka znacznie odstawała na tle rywala. Brakowało dynamiki i pomysłu w ofensywie, aby jakoś zaskoczyć dobrze zorganizowaną Chelsea.
Gole zapewniły emocje
Zaraz po rozpoczęciu drugiej odsłony oglądaliśmy podobne obrazki, co wcześniej. Chelsea mknęła do przodu, podczas gdy Man Utd głęboko bronił, licząc na pomyłkę przeciwnika.
Kiedy na zegarze wybiła godzina rywalizacji, Marcos Alonso huknął z półwoleja w prawy dolny róg. De Gea nie miał większych szans, bo mocne uderzenie skierowało piłkę do siatki tuż obok słupka.
Można było odnieść wrażenie, że Czerwone Diabły zaraz rzucą rękawice i The Blues rozpoczną strzelecki festiwal. Tymczasem znikąd pojawił się Cristiano Ronaldo.
Portugalczyk prze większość zawodów był niewidoczny, ale 180. sekund po bramce gości, doprowadził do remisu. CR7 najpierw przyjął futbolówkę po zagraniu Maticia, a później uderzył wprost pod samą poprzeczkę.
Finalnie więcej bramek już nie padło. Zwycięstwo pomogłoby Man Utd przybliżyć się do czwartej lokaty tabeli. Natomiast remis wciąż nie pozwala Czerwonym Diabłom realnie myśleć o grze w Lidze Mistrzów przyszłej jesieni.
Komentarze