W Neapolu gospodarze grali nierówno, ale wydawało się, że mimo to, kontrolują przebieg spotkania. Dwa gole Fiorentiny między 66., a 72. minutą zadecydowały jednak o wygranej gości 3:2.
- Pierwsza połowa w Neapolu rozczarowała kibiców
- W drugiej działo się już zdecydowanie więcej
- Napoli traciło gole w momencie, gdy wydawało się, że w końcu przejmuje inicjatywę na boisku
Dwa oblicza meczu w Neapolu
Pierwsza połowa na Stadio Diego Armando Maradona nie była wielkim widowiskiem. Ze strony gospodarzy jedyna godna uwagi akcja miała miejsce w 35. minucie, kiedy potężny strzał oddał Mario Rui, ale piłka zatrzymała się na poprzeczkę. Napoli w tym momencie musiało już odrabiać starty, gdyż sześć minut wcześniej, po zamieszaniu w polu karnym, do bramki neapolitańczyków trafił Nicolas Gonzalez.
W drugiej połowie, podopieczni Lucciano Spallettiego wzięli się już jednak do konkretnej roboty. W 49. minucie fantastyczną okazję miał Victor Osimhen. Nigeryjczyk znalazł się w sytuacji “sam na sam” z Pietro Terracciano, ale fatalnie spudłował, nie trafiając nawet w bramkę. Większą precyzją i skutecznością wykazał się na szczęście parę minut później Dries Mertens, który trafił do siatki, strzelając z krawędzi pola karnego. Osimhen tym razem zrehabilitował się, asystując przy bramce Belga.
I gdy wydawało się, że Napoli nabiera wiatru w żagle, dwa niespodziewane ciosy w przeciągu sześciu minut zdała AFC Fiorentina. W 66. minucie Violę na prowadzenie wyprowadził Jonathan Ikone, który zamknął dobrą, zespołową akcję gości, zaś w 72. minucie kapitalną indywidualną akcją popisał się Arthur Cabral. Gospodarzy stać było jedynie na honorowego gola, autorstwa Osimhena w 84. minucie.
Komentarze