Dodatkowych trzydziestu minut gry potrzebowali piłkarze Manchesteru United, aby ostatecznie pokonać FC Kopenhagę 1:0. Gola na wagę awansu do półfinału Ligi Europy zdobył z rzutu karnego Bruno Fernandes. W tej fazie rozgrywek, Czerwone Diabły zmierzą się ze zwycięzcą wtorkowego meczu Wolverhampton – Sevilla.
RheinEnergieStadion- na tym obiekcie miał miejsce jeden z dwóch meczów ćwierćfinałowych w LE, które rozpoczęły się o 21:00. Rywalem faworyzowanego Manchesteru United była FC Kopenhaga. Duński zespół jest jedną z rewelacji tych rozgrywek. Z kolei Czerwone Diabły uważane były za mocnego kandydata do wygrania Ligi Europy.
Zgodnie z przewidywaniami w pierwszych minutach meczu, częściej przy piłce byli zawodnicy z Manchesteru. Duńczycy wyszli jednak na to spotkanie odważnie. Stosowali wysoki pressing, czym wyraźnie utrudniali rywalom rozprowadzenie akcji. FC Kopenhaga nie odstawała od przeciwników i miała swoje sytuacje. Wynikały one często z błędów, które popełniały Czerwone Diabły. Zawodnikom obu drużyn brakowało jednak precyzji w wykańczaniu sytuacji i do przerwy był remis 0:0.
W drugiej połowie Manchester United wziął się do pracy i próbował zdobyć gola, który dałby im awans do kolejnej rundy. Czerwone Diabły były jeszcze częściej przy piłce, oddali również kilkanaście strzałów. Żaden z nich nie znalazł się jednak w siatce. Podopieczni Ole Gunnara Solskjaera mieli duży problem z wykończeniem kreowanych sytuacji. Słabsza forma United oraz dobra postawa zespołu z Kopenhagi w defensywie, sprawiła, że do wyłonienia zwycięzcy w tym meczu potrzebny był dodatkowy czas gry.
Dogrywka rozpoczęła się od mocnego akcentu w postaci podyktowania jedenastki dla United. Arbiter Clément Turpin uznał, że Bjelland zbyt mocno przytrzymywał Martiala w polu karnym i wskazał na wapno. Do piłki podszedł Fernandes, który pewnie strzelił przy lewym słupku i dał swojej drużynie prowadzenie. Podbudowane tym trafieniem Czerwone Diabły, ruszyły do ataku, aby zdobyć drugiego gola. Bliski tego był między innymi wprowadzony z ławki rezerwowych Mata. Uderzenie Hiszpana obronił jednak Johnsson. Bramkarz duńskiego zespołu robił tego wieczoru wszystko co mógł, aby dać swojej drużynie nadzieję na pokonanie rywali. Zadanie to nie należało zdecydowanie do łatwych, ponieważ Manchester w dogrywce wyglądał bardzo dobrze, jakby zawodnicy dopiero zaczynali ich mecz. Ostatecznie rezultat tego spotkania już się nie zmienił i drużyna prowadzona przez Ole Gunnara Solskjaera, zagra w półfinale Ligi Europy.
Komentarze