Miniona kolejka upłynęła pod znakiem wyrazów zachwytu wobec Joao Felixa i Pedriego. Dwaj magicy poprowadzili dwie, do niedawna wyśmiewane, drużyny na podium La Ligi.
- Barcelona po rozbiciu Realu Madryt uporała się też z wiceliderem – Sevillą. Fantastyczną bramkę na wagę zwycięstwa zdobył Pedri
- Z kolei Joao Felix wyrasta na lidera pełną gębą. W ten weekend Portugalczyk poprowadził Atletico do triumfu nad Deportivo Alaves, co pozwoliło mistrzom awansować na trzecie miejsce w tabeli
Barcelonie niestraszna przerwa reprezentacyjna. Zespół rośnie, jak na sterydach
Jeżeli fani Barcelony mieli znaleźć powód do narzekania po zwycięskim El Clasico, mogła nim być nadchodząca przerwa reprezentacyjna. Zespoły wysyłające w świat tak wielu kadrowiczów mają tendencję do rozstrajania się podczas zgrupowań, a przecież pierwszym meczem po jego zakończeniu był pojedynek z wiceliderem. Sevilla, dodajmy, notowała najdłuższą serię bez porażki ze wszystkich drużyn z czołowych lig europejskich, a ponadto tylko Manchester City stracił mniej bramek.
Duma Katalonii to już jednak nie tylko dobrze naoliwiona, ale i odpowiednio skonfigurowana drużyna. Jej pojedynek z Andaluzyjczykami zdecydowanie różnił się od ostatniego Klasyku. Blaugrana miała zdecydowanie mniej miejsca, a co za tym idzie, kreowała też mniej okazji. Mimo tego trzeba przyznać, że wynik 1:0 to najniższy wymiar kary. Tego dnia gospodarze zdominowali zdziesiątkowanych kontuzjami rywali, ale by przebić podwójną gardę potrzebowali kropki nad i w wykonaniu prawdziwego gwiazdora.
“Jak to jest być czołowym pomocnikiem w wieku 19 lat, dobrze?”
“Moim zdaniem to nie ma tak, że dobrze albo że niedobrze” – odpowiedziałby pewien skryba. Pedri, za to, odpowie, że tak, cholernie dobrze jest być tak niewyobrażalnie dobrym.
Przez długi czas strofowałem się z wyrazami zachwytu nad Kanaryjczykiem. Wydawało mi się, że choć grał tak wiele meczów w tak młodym wieku, jego wkład w wyniki drużyny w ubiegłym sezonie był przeceniany. Pomocnik “kupił mnie” podczas Euro 2021, ale dopiero pod wodzą Xaviego wygląda na czołowego gracza na swojej pozycji. I nie, nie tylko w swojej kategorii wiekowej.
Pedri, wraz z Gavim, najczęściej zakładają pressing w drużynie Barcelony, która z kolei jest pod tym względem najlepsza w La Lidze. A przecież brudna robota to w przypadku 19-latka tylko dodatek. Hiszpan idealnie łamie linie, posyła fenomenalne podania prostopadłe, potrafi świetnie dryblować, a przy tym ostatnio nabrał cztery kilogramy masy mięśniowej. I to widać. Do tego widać już wyniki indywidualnej pracy z trenerem. W przeszłości Pedri rzadko uderzał na bramkę rywala. Teraz robi to często i to z fantastycznym skutkiem. Pomijając gola przeciwko Sevilli, do którego wrócimy, a który był prawdziwym dziełem sztuki, 19-latek rozegrał w niedzielę partidazo godne samego Xaviego. Pomocnik wyrasta na jedną z największych gwiazd La Ligi i udowadnia, że tytuł Golden Boy został mu nadany w pełni zasłużenie. Zresztą, niech statystyki przemówią w moim imieniu.
Joao Felix liderem Atletico – futbol pisze najdziwniejsze scenariusze
Ale nie tylko Pedri skradł show podczas meczów istotnych dla samego szczytu tabeli. Atletico Madryt mierzyło się z Deportivo Alaves. Rzecz jasna, to wyzwanie całkowicie innego kalibru niż starcie z Sevillą, ale Los Colchoneros ponownie udowodnili fantastyczną formę.
Dublet ustrzelił wysyłany na emeryturę Luis Suarez, a Matheus Cunha ożywił spotkanie po wejściu z ławki rezerwowych. A jednak uwagę – ponownie – skradł inny zawodnik. Zawodnik, który jeszcze kilka tygodni temu znajdował się na wylocie z klubu i dążył do konfliktu z Diego Simeone.
Joao Felix strzela gole każdego rodzaju. W starciu z Deportivo Alaves popisał się perfekcyjną główką, a następnie wykończył rozpoczęty przez siebie rajd. I choć fakt, że Portugalczyk stał się prawdziwym killerem jest istotny, ważniejsze zdaje mi się coś innego. Coś, czego nie byłem w stanie przewidzieć jeszcze nawet kilka tygodni temu.
Felix, mający 22 lata, a wyglądający na jeszcze mniej, stał się liderem pełną gębą. Dowódcą ekipy twardych, ciężko harujących facetów. Generałem zespołu, który swoje największe sukcesy wydarł litrami potu i krwi. Oglądanie napastnika Atletico w akcji to czysta przyjemność. Drybling, przyjęcie kierunkowe, wreszcie podania i strzały – facet ma wszystko. Do tego nauczył się gry w pressingu, wspiera kolegów w drugiej linii i co najważniejsze – jest decydujący. Trudno powiedzieć, czy to narodziny legendy Wanda Metropolitano czy też gra na wielki transfer, ale póki co Diego Simeone ma się, z czego cieszyć. Ma bowiem w zespole gwiazdora, który po trzech latach nauczył się gry kolektywnej, a przy tym potrafi utrzymać wysoką formę przez kilka tygodni z rzędu. A ostatnia seria drużyny – w połączeniu z porażką Sevilli – pozwoliła mistrzom Hiszpanii powrócić na najniższy stopień podium w tabeli.
Całość tekstu znajduje się na Primeradivision.pl. Tam wybrano dodatkowo Partidazo, evento, jugador oraz golazo minionej kolejki. Sprawdź aktualną tabelę La Liga.
Komentarze