Robert Lewandowski nie krył zadowolenia po końcowym gwizdku arbitra, gdy stało się jasne, że reprezentacja Polski weźmie udział w tegorocznych mistrzostwach świata w Katarze. Gracz Bayernu rozpoczął strzelanie we wtorkowym spotkaniu wykorzystując rzut karny. Drugiego gola dołożył Piotr Zieliński, który ustalił wynik spotkania.
- Robert Lewandowski zdobył pierwszego gola w meczu ze Szwecją
- Polak wykorzystał rzut karny
- Kolejny wielki turniej z udziałem naszej reprezentacji stał się faktem
“Doceńmy ten awans!”
– To był wyjątkowy mecz. Zdawaliśmy sobie sprawę, o co gramy. Wiedzieliśmy, że to, jak potoczy się to spotkanie będzie głównie zależeć od nas. Stawka tego meczu była ogromna, ale przy takim wsparciu kibiców było nam nieco łatwiej. Wygraliśmy i mamy awans. Wiemy, że parę rzeczy można jeszcze poprawić, między innymi grę piłką. Ale byliśmy konsekwentni przez całe spotkanie. Zdobyliśmy dwie bramki. Zagraliśmy bardzo dobry mecz w defensywie – powiedział po meczu Robert Lewandowski w rozmowie z TVP Sport.
– Mam wrażenie, że Szwedzi nie bardzo wiedzieli, co zrobić po pierwszej straconej bramce. Mamy potencjał, aby grać jeszcze bardziej ofensywnie i stwarzać więcej sytuacji bramkowych. Jednak doceniajmy to, że awansowaliśmy na kolejny mundial. Mamy teraz trochę czasu, aby się do niego odpowiednio przygotować pod względem piłkarskim i mentalnym – dodał kapitan naszej reprezentacji.
– To jeden z najcięższych rzutów karnych, jakie miałem okazje wykonywać w swoim życiu. Zdawałem sobie sprawę, o co toczy się gra, jaka jest presja. Ciężko było opanować emocje, ale musiałem się skupić na dobrym wykonaniu tego stałego fragmentu gry. I nie ukrywam, że po zdobyciu gola była wielka euforia. Wiedziałem, że to może być taki kluczowy moment, po którym będzie nam się grało trochę łatwiej. Później Zieliński dołożył drugą bramkę. Dzisiaj każdy zasługuje na pochwały – przyznał Lewandowski.
Wykorzystany rzut karny w meczu ze Szwecją był 75. trafieniem Roberta Lewandowskiego w reprezentacji Polski. Polak zrównał się pod tym względem z Sandorem Kocsisem, znakomitym węgierskim zawodnikiem z lat ’50. Więcej trafień dla drużyny narodowej mają tylko Ferenc Puskas (84) oraz wciąż aktywny Cristiano Ronaldo (115).
Zobacz również: Glik: grałem z kontuzją od pierwszej minuty
Komentarze