Kamil Glik od początku spotkania grał z kontuzją. Mimo to defensor naszej reprezentacji nie poprosił o zmianę, bowiem za wszelką cenę chciał pomóc kolegom z zespołu w wywalczeniu awansu na mundial. Polacy ostatecznie pokonali Szwecję 2:0 po bramkach Roberta Lewandowskiego i Piotra Zielińskiego i zameldowali się na mistrzostwa świata w Katarze.
- Kamil Glik w pomeczowym wywiadzie przyznał, że od pierwszej minuty grał z kontuzją
- Obrońca nie wyobrażał sobie jednak zejścia z placu gry
- Polak spełnił swoje wielkie marzenie
“Liczyło się tylko tu i teraz. Awans był najważniejszy”
– Od pierwszej minuty grałem z kontuzją. Już przy pierwszym kontakcie z piłką poczułem ból. Jestem przekonany, że naderwałem mięsień. Na pewno czeka mnie kilkanaście dni przerwy. Myślę, że w tym spotkaniu byłem gotowy do gry tak na 50 procent. Miałem problemy, żeby wykonać sprint czy zrobić podanie. Wahałem się, co zrobić, ale chciałem pomóc drużynie – mówił tuż po meczu Kamil Glik w rozmowie z TVP Sport.
– Leki przeciwbólowe, które wziąłem przed spotkaniem na pewno mi pomogły. Ale nic innego mnie nie interesowało, niż gra do końca spotkania. Wrócę do klubu i zrobię badania. Uważam, że to nic poważnego. Wtedy okaże się, co dalej, ale teraz to nie ma żadnego znaczenia – kontynuował obrońca reprezentacji Polski.
– Liczyło się tylko tu i teraz. To był nasz mecz dziesięciolecia i go wygraliśmy. Jestem bardzo szczęśliwy. Nie graliśmy ładnego futbolu, ale w ostatnim czasie przyzwyczailiśmy do tego, że potrafimy takie mecze wygrywać i to było najważniejsze. Oczywiście, chcielibyśmy wygrywać prezentując przy tym ładny styl, ale dzisiaj najważniejszy był awans. Spełniłem swoje kolejne marzenie. Dla mnie to czwarty kolejny awans na wielką imprezę. Jestem z siebie dumny – zakończył Polak.
Zobacz również: Polska pokonała Szwecję w finale baraży o mundial! Katar jesienią wyczekiwany jak nigdy!
Komentarze