Jak donosi Football Insider, Liverpool FC nie weźmie udziału w wyścigu po podpis Declana Rice’a. Angielski pomocnik jest rozchwytywany pośród gigantów Premier League, ale The Reds nie chcą brać udziału w licytacji, zwłaszcza, że West Ham oczekuje za 23-latka ponad sto milionów funtów.
- Declan Rice jest gwiazdą West Hamu. Młoty starają się przedłużyć z nim kontrakt, ale Anglik prawdopodobnie opuści latem drużynę
- Zainteresowani nim są giganci Premier League, w tym Chelsea czy Manchester United
- Choć Juergen Klopp uwielbia Rice’a, Liverpool nie zamierza jednak brać udziału w licytacji o usługi pomocnika
Liverpool odpuszcza walkę o angielski talent
Declan Rice to jeden z największych angielskich talentów. Defensywny pomocnik ugruntował swoją pozycję w West Hamie i uznawany jest za jednego z najlepszych zawodników na swojej pozycji w Premier League. Jego bezapelacyjna jakość i młody wiek sprawiają, że latem Anglik stanie się przedmiotem licytacji największych drużyn.
Jego umowa z Młotami obowiązuje do 2024 roku, ale londyński klub zamierza przedstawić mu propozycję przedłużenia kontraktu, który uwzględniłby pod względem finansowym progres, jakiego dokonał gracz. Nie ulega jednak wątpliwości, że Rice znalazł się na radarze marek większych niż West Ham. W ostatnim czasie najgłośniej mówiło się o zainteresowaniu ze strony Chelsea czy Manchesteru United. 23-latek za młodu występował w zespołach The Blues i ponoć powrót na Stamford Bridge jest na ten moment jego priorytetem. Rzecz jasna, nie wiadomo, czy Chelsea będzie mogła latem przeprowadzać transfery.
Football Insider poinformował, że do licytacji o usługi Rice’a nie dołączy Liverpool. Choć Juergen Klopp jest wielkim fanem talentu Anglika, The Reds nie chcą przebijać ogromnych ofert, jakie z pewnością spłyną do West Hamu ze strony rywali. Podobno Młoty oczekują za swojego gracza grubo ponad sto milionów funtów.
Rice rozegrał w tym sezonie 38 spotkań we wszystkich rozgrywkach. Zanotował w nich po cztery gole i asysty.
Czytaj więcej: Man Utd bez fajerwerków w Lidze Mistrzów. Miliardy funtów wydane i marne efekty.
Komentarze