Dalibor Stevanović z powodu kartek nie będzie mógł zagrać dziś przeciwko Sevilli. Pierwsze starcie z hiszpańską drużyną Słoweniec zapamięta jednak bardzo dobrze, bowiem stracił po nim… włosy.
Jeszcze w poprzedni czwartek Stevanović grał ścięty na irokeza (jak na zdjęciu); z Widzewem, kiedy głową strzelał gola na 1:0, miał już jednak krótkie włosy.
– Przed pierwszym meczem w Sewilli w naszym hotelu był Ivan Rakitić. To dobry kolega Amira Spahicia. Amir zażartował wcześniej, że jeżeli Ivan na wizytę z nami przyniesie mi swoją koszulkę w prezencie, to mnie ogoli. Tak się złożyło, że Chorwat rzeczywiście przyszedł z koszulką… – opowiada w rozmowie z Goal.pl “Dado”.
– Zakład przegrany, więc musiałem się ściąć. W rolę fryzjera wcielił się Amir. Chciał to zrobić jeszcze przed meczem z Sevillą, ale stwierdziłem, że zrobimy to na spokojnie we Wrocławiu, po treningu – kontynuuje 28-letni pomocnik, który w miniony czwartek otrzymał trzecią żółtą kartkę w rozgrywkach Ligi Europejskiej i nie będzie mógł wystąpić w rewanżu.
– Te puchary nie są jeszcze spisane na straty. Dopiero w czwartek zobaczymy co się stanie. Będzie pełny stadion i uważam, że mecz będzie zupełnie inny od pierwszego pojedynku. W piłce nożnej wszystko jest możliwe, dlaczego więc nie może być 3:0 dla nas? – pyta z wiarą w głosie Stevanović.
Początek meczu IV rundy eliminacji do Ligi Europejskiej pomiędzy Śląskiem i Sevillą dziś o 20:45.
z Wrocławia – Przemysław Mamczak
Obserwuj @pmamczak
Komentarze