Wraz z Ligą Europy wystartowały też rewanże 1/8 finału Ligi Konferencji. W jednym ze spotkań pomiędzy Stade Rennais – Leicester, od początku pachniało niespodzianką. Lisy wyrównały rezultat spotkania dopiero po przerwie, ale to nie wystarczyło. Końcówka należała do gospodarzy, którym niewiele zabrakło, żeby doprowadzić do dogrywki 2:1 (1:0).
Mocny początek w Rennes
Mecz idealnie ułożył się dla Stade Rennais. Czerwono-czarni objęli prowadzenie już po ośmiu minutach, kiedy Benjamin Bourigeaud pokonał Schmaichela z kilku metrów po mocnym uderzeniu po ziemi.
Defensywa Leicester zaspała, bo w akcji bramkowej zostawili rywalom niezwykle dużo miejsca pod własną bramką. Brendan Rogers nie był zadowolony z przebiegu pierwszego kwadransa, bo jego piłkarze mieli spore problemy z wyprowadzeniem akcji ofensywnej.
Dopiero z upływem czasu, Lisy wróciły z dalekiej podróży, co chwilę zapędzając się pod bramkę gospodarzy. Przed przerwą nie brakowało dogodnych sytuacji do wyrównania, ale Stade Rennais przetrwało gorszy moment i utrzymało jednobramkowe prowadzenie.
Lisy dały się pokonać
Natomiast kolejną część rywalizacji lepiej zaczął Leicester. Wszystko dzięki bramce Fofany w 51. minucie. Obrońca wyskoczył najwyżej do dośrodkowania z rzutu rożnego i mocnym strzałem głową skierował piłkę do siatki.
Wraz z golem Lisów, mecz nabrał jeszcze większego tempa, a także emocji. Każdy z zespołów nie miał problemów z wyprowadzaniem akcji ofensywnych, jednak w decydujących momentach brakowało odpowiedniej dynamiki czy skuteczności.
Gdy wydawało się, że nic już więcej nie powinno nas zaskoczyć, Stade Rennais znów objęło prowadzenie. Tym razem Flavien Tait zakręcił obrońcami i oddał piękny strzał, po którym futbolówka wleciała w prawy dolny róg. Francuska drużyna próbowała z całych sił doprowadzić do dogrywki, lecz Lisy na to nie pozwoliły.
Wcześniej goście odnieśli zwycięstwo (2:0), stąd też już w piątek poznają najbliższego rywala w ćwierćfinale Ligi Konferencji.
Komentarze