Przeżyjmy to jeszcze raz: Feyenoord 2002

FC Nantes
Obserwuj nas w
Na zdjęciu: FC Nantes

W związku z tym, że w ostatnim czasie holenderskim zespołom bardzo ciężko przychodzi osiągnąć jakikolwiek dobry rezultat w europejskich pucharach warto przypomnieć sobie ostatni spektakularny tryumf ekipy z Kraju Tulipanów. Dokładnie siedem lat temu Feyenoord Rotterdam na własnym stadionie wywalczył Puchar UEFA, pokonując po emocjonującym spotkaniu Borussię Dortmund 3:2.

Czytaj dalej…


W Holandii był to pierwszy wielki sukces od pamiętnego tryumfu Ajaksu Amsterdam w 1995 roku. Nikt przed sezonem nie przypuszczał, że Portowcy w ogóle będą mieli okazję zagrać w rozgrywkach o Puchar UEFA, ponieważ zaczynali swoją przygodę od Ligi Mistrzów.

Liga Mistrzów 2001/2002, grupa H

Po losowaniu fazy grupowej Champions League w Rotterdamie zapanował optymizm. Bayern Monachium, Sparta Praga i Spartak Moskwa to nie były drużyny ‘nie do przejścia’. Jedynie Bawarczycy mogli być ekipą poza zasięgiem zespołu prowadzonego wówczas przez Berta van Marwijka (dziś selekcjoner reprezentacji Oranje). Inauguracja rozgrywek nie wypadła jednak źle. Na gorącym terenie w Moskwie Portowcy zdołali wywalczyć jeden punkt remisując 2:2. Ten rezultat rozpatrywano w kategorii sukcesu. Kolejny mecz to jednak zimny prysznic dla graczy Feyenoordu. Wyprawa do Pragi zakończyła się czterobramkową odprawą. Holendrzy w tym meczu nie istnieli, a ofensywnie usposobieni Czesi nie dali żadnych szans przyjezdnym, obnażając ich wszystkie wady. Szansa rehabilitacji nadeszła w następnej kolejce, bowiem ówcześni wicemistrzowie Holandii wreszcie zagrali na De Kuip. Co prawda rywalem był faworyt grupy – Bayern, ale będąc gospodarzem można było się pokusić o małą niespodziankę. Wszystko zakończyło się remisem 2:2. Decydujące starcie nadeszło w następnej kolejce. Jeśli piłkarze Van Marwijka wygraliby na De Kuip ze Spartą, mieliby jeszcze spore szansę na awans do kolejnej fazy CL. Holendrzy jednak zawiedli na całej linii i  po raz drugi polegli w starciu z rewelacją z Czech. Sparta wygrała pewnie i zasłużenie, a gdyby miała więcej szczęścia wynik zapewne byłby podobny do tego z Pragi. Następna wyprawa to wyjazd do Monachium, gdzie Bawarczycy byli zdecydowanym faworytem. Nie było zatem niespodzianki i Bayern wygrał 3:1 Ostatnia szansa na uratowanie twarzy miała miejsce w spotkaniu ze Spartakiem. Mecz tak naprawdę rozstrzygnął się w pierwszych minutach. Po kwadransie na tablicy wyników widniało 2:1 dla Portowców. Jak się później okazało taki rezultat utrzymał się do końca. Feyenoordowi co prawda wystarczał remis, ale Holendrzy nie poszli na łatwiznę. Warto wspomnieć, iż Spartak również miał swoje okazje. Po nieudanej przygodzie z Ligą Mistrzów przyszła, więc kolej na rehabilitację w Pucharze UEFA.

Spartak Moskwa – Feyenoord Rotterdam 2:2 (0:1)
0:1 Bosvelt 12′
0:2 Tomasson 59′
1:2 Robson 62′
2:2 Biesczastnych 69′

Sparta Praga – Feyenoord Rotterdam 4:0 (2:0)
1:0 Hartig 24′
2:0 Labant 38′ (k)
3:0 Kincl 71′
4:0 Michalik 74′

Feyenoord Rotterdam – Bayern Monachium 2:2 (2:1)
0:1 Elber 13′
1:1 Van Hooijdonk 38′
2:1 Tomasson 45′
2:2 Elber 50′

Feyenoord Rotterdam – Sparta Praga 0:2 (0:1)
0:1 Jarosik 43′
0:2 Novotny 78′

Bayern Monachium – Feyenoord Rotterdam 3:1 (2:1)
1:0 Van Gobbel 12′ (sam)
1:1 Elmander 25′
2:1 Santa Cruz 30′
3:1 Santa Cruz 90′

Feyenoord Rotterdam – Spartak Moskwa 2:1 (2:1)
1:0 Tomasson 5′
1:1 Biesczastnych 14′
2:1 Elmander 18′

Tabela grupy H:

1. Bayern Monachium 14pkt, bramki 14/5 – LM
2. Sparta Praga 11 pkt, bramki 10/3 – LM
…………………………………………………..
3. Feyenoord Rotterdam 5 pkt, bramki 7/14 – P. UEFA
………………………………………………………
4. Spartak Moskwa 2 pkt, bramki 7/16

Po słabym występie w Lidze Mistrzów podopiecznym Berta van Marwijka została walka o Puchar UEFA. Dla takiego klubu jak Feyenoord nie był to jedynie ”puchar pocieszenia”, a wielka szansa na zaistnienie w Europie. Dodatkowo bardzo motywującym faktem była perspektywa rozegrania finału w Rotterdamie. Wówczas mało kto sądził, że Portowcy są w stanie dotrzeć aż tak daleko, tym bardziej mając za sobą nieudaną przygodę z CL. Rzeczywistość okazała się jednak inna…


Trzecia runda Pucharu UEFA

Losowanie trzeciej rundy Pucharu UEFA okazało się łaskawe dla Feyenoordu. Wprawdzie rywalem była ekipa z Bundesligi – SC Freiburg, ale ta drużyna była jak najbardziej w zasięgu Holendrów. Pierwsze spotkanie na De Kuip obfitowało w wiele nerwowości. Feyenoord grał przeciętnie, a momentami to Niemcy dyktowali warunki gry. Dopiero w 82. minucie Japończyk – Shinji Ono popisał się kapitalnym strzałem i Portowcy, (jak się później okazało) szczęśliwie dowieźli zwycięstwo do końcowego gwiazdka. Przed rewanżem (po słabej grze wicemistrzów Holandii) większe szanse dawało się Freiburgowi. Niemcy na własnym stadionie byli naprawdę groźni, co udowodnili w poprzedniej rundzie gromiąc szwajcarskie FK Sankt Gallen (4:1). Czarny scenariusz zaczął się sprawdzać. Ekipa Freiburga po bramkach Sebastiana Kehla i Levana Kobiashviliego prowadziła w 49. minucie 2:0. Niemcy dążyli do zdobycia kolejnej bramki gwarantującej (przy wyjazdowej porażce 0:1) komfort bezpieczeństwa. W 57. minucie nastał moment przełomowy. Z lewej strony pola karnego rzut wolny wykonywał Pierre van Hooijdonk. Uderzył fantastycznie, w prawe okienko bramki. Kompletnie zaskoczony golkiper Niemców nie miał szans na skuteczną interwencję. Ta bramka dodała Holendrom wiary. Freiburg wiedząc, iż przy takim rezultacie żegna się z pucharami mocno zaatakował. W efekcie to wicemistrzom Holandii, po jednej z kontr, udało się zdobyć rozstrzygające trafienie.

Feyenoord Rotterdam – SC Freiburg 1:0 (0:0)
1:0 Ono 82′

SC Freiburg – Feyenoord Rotterdam 2:2 (1:0)
1:0 Kehl 22′
2:0 Kobiashvili 49′
2:1 Van Hooijdonk 57′
2:2 Leonardo 86′

Zobacz gol Van Hooijdonka  >>


1/8 finału Pucharu UEFA

Po losowaniu kolejnym rywalem Portowców okazało się Glasgow Rangers. Szkoci w poprzednich fazach najpierw rozgromili Dynamo Moskwa (3:1, 4:1), aby później uporać się po heroicznym boju z Paris-Saint Germain (0:0, 0:0, zwycięstwo po rzutach karnych). Pierwsze spotkanie na Ibrox Park nie zachwyciło. Obie drużyny przez dłuższy czas nie potrafili przeprowadzić skutecznej akcji. Dopiero w 72. minucie Shinji Ono otworzył wynik meczu. Rangersi od razu zmienili styl gry i konsekwentnie dążyli do wyrównania. Ta sztuka udała im się dziewięć minut później. W polu karnym Portowców Patricka Lovenkrandsa powalił Glenn Loovens. Sędzia wskazał na wapno, a Barry Fergusson pewnym strzałem doprowadził do wyrównania. Prawdziwa batalia rozegrała się dopiero w rewanżu na De Kuip. W 26. minucie wszystko zaczęło się korzystnie dla gości. Neil McCann po ładnej akcji otworzył wynik spotkania. Ten rezultat eliminował Feyenoord. W zasadzie w tym meczu objawił się geniusz Van Hooijdonka, który stałe fragmenty gry bił tak skutecznie jak jedenastki. Czarnoskóry zawodnik zabójczymi strzałami z rzutów wolnych jeszcze przed przerwą dwukrotnie pokonał Stefana Klosa. Taki obrót sprawy bardzo podłamał piłkarzy ze Szkocji, tym bardziej, że tuż po przerwie Boaventure Kalou podwyższył na 3:1. Fergusson (rzut karny po faulu Paauwe na Michaelu Molsie) zdołał jeszcze strzelić kontaktową bramkę dla Rangersów, ale wynik nie uległ już zmianie. Mecz miał także swoje drugie oblicze, ponieważ obie drużyny nie przebierały w środkach i kończyły zawody w dziesiątkę (Feyenoord – Paatrick Paauwe, Rangers – Neil McCann). Po spotkaniu Van Marwijk był zadowolony ze swoich piłkarzy, a szczególnie z Van Hooijdonka – Jestem pod wrażeniem goli, które zdobył Pierre. To były dwa piękne strzały. Przy rezultacie 3:1 byłem pewny naszego awansu, ale później Paauwe został wykluczony i zrobiło się niebezpiecznie. Na szczęście zawodnik Rangersów również został dostał czerwoną kartkę i nie musiałem  zmieniać stylu gry. Z kolei szkoleniowiec Szkotów – Alex McLeish całe spotkanie widział inaczej – Dzisiaj przegrała drużyna lepsza. Jestem ogromnie rozczarowany, bo straciliśmy gole po dwóch rzutach wolnych. Sędzia w paru sytuacjach również nie stanął na wysokości zadania. Mieliśmy dzisiaj po prostu pecha. Słowa szkoleniowca Rangersów nie były wcale bezpodstawne, bo jego ekipa zaprezentowała się na De Kuip całkiem nieźle i przy odrobinie szczęścia mogła pokusić się o wyeliminowanie Holendrów.

Glasgow Rangers – Feyenoord Rotterdam 1:1 (0:0)
0:1 Ono 72′
1:1 Fergussson 81′ (k)

Feyenoord Rotterdam – Glasgow Rangers 3:2 (2:1)
1:0 McCann 24′
1:1 Van Hooijdonk 37′
2:1 Van Hooijdonk 44′
3:1 Kalou 47′
3:2 Fergusson 55′ (k)


1/4 finału Pucharu UEFA

W ćwierćfinale nadeszła pora na bratobójczy pojedynek z PSV Eindhoven (Boeren wcześniej wyeliminowali PAOK Saloniki 2:3, 4:1 i Leeds United 0:0,1;0). Jak na tamten okres mistrz (PSV) – kontra wicemistrz (Feyenoord) Holandii. Ćwierćfinał to już poważne stadium i nikt nie chciał odpaść, tym bardziej że spotkanie miało swój własny podtekst. W Rotterdamie powoli zaczynało się mówić o ewentualnym finale, który ma być rozegrany na De Kuip. Kibicie zaczynali wierzyć, że piłkarze Van Marwijka są w stanie spełnić ich wielkie marzenie. W pierwszym meczu na Philips Stadion padł remis 1:1. Bramki strzelali Van Hooijdonk dla Feyenoordu w 45. Minucie. Po przerwie wyrównał Mateja Keżman. Prawdziwy bój o półfinał rozgrywek rozegrał się po raz kolejny na De Kuip. Przez długi czas byliśmy świadkami wyrównanej walki, ale w 75. minucie Boeren, po indywidualnej akcji Marca van Bommela, objęli prowadzenie. PSV, podobnie jak Feyenoord grało w Pucharze UEFA po nieudanym podboju Ligi Mistrzów. Kiedy wszyscy kibicie zgromadzeni na De Kuip już powoli godzili się z  porażką ich pupili, w trzeciej minucie doliczonego czasu gry Johan Elmander zagrał rozpaczliwą piłkę, którą głową strącił Van Hooijdonk i Feyenoord szczęśliwie powrócił do gry. Dogrywka również nie przyniosła rozstrzygnięcia i o awansie decydowały rzuty karne. Pomylił się jedynie Giorgi Gakhoidze, którego strzał obronił Edwin Zoetebier. Portowcy bezbłędnie egzekwowali swoje jedenastki i to oni po dramatycznym boju przeszli do kolejnej rundy rozgrywek. Po meczu w siódmym niebie był Van Marwijk – Wygrał lepszy zespół. Pierre jest naszym bohaterem. Najpierw doprowadził do wyrównania, a później w serii jedenastek dał na upragniony awans. W gazetach pojawiały się nagłówki, które mówiły, że Feyenoord zmierza spełnić swoje marzenie. Eric Gerets po spotkaniu ze smutkiem przyznał, iż jego drużynie pozostaje walka na krajowym podwórku, a awans do półfinału Pucharu UEFA był na wyciągnięcie ręki – Jako zawodnik miewałem takie sytuacje, ale uwierzcie mi, przeżyć to jako trener to jeszcze gorsze doświadczenie. Mieliśmy szanse prowadzić 2:0, nie uczyniliśmy tego i Feyenoord powrócił do gry. W zasadzie ten komentarz idealnie obrazuje ostatni kwadrans regulaminowego czasu gry na De Kuip.

PSV Eindhoven – Feyenoord Rotterdam 1:1 (0:1)
0:1 Van Hooijdonk 44′
1:1 Keżman 47′

Feyenoord Rotterdam – PSV Eindhoven 1:1 (0:0) k 5-4
0:1 Van Bommel 76′
1:1 Van Hooidonk 93′

Zobacz mecz w Rotterdamie  >>


1/2 finału Pucharu UEFA

Kolejnym, wydawałoby się najmocniejszym rywalem na drodze do finału był Inter Mediolan. Włosi eliminowali takie ekipy jak: FC Brasov 3:0 i 3:0, Wisłę Kraków 2:0, 0:1, Ipswich Town 0:1, 4:1, AEK Ateny 3:1, 2:2 i CF Valencię 1:1, 1:0. Nerazzuri byli zatem zdecydowanym faworytem w rywalizacji z Feyenoordem. Pierwszy mecz, rozegrany na San Siro, zakończył się jednak sensacyjnym rezultatem. Inter po samobójczym trafieniu Ivana Cordoby niespodziewanie uległ Portowcom. Ciekawostką jest, że aż dziesięć tysięcy fanów holenderskiej ekipy wybrało się wówczas na wycieczkę do Mediolanu. W rewanżowym meczu na popularnej ”Wannie” zasiadł komplet widzów. Szkoleniowiec Interu – Hector Raul Couper w porównaniu z pierwszym meczem dokonał aż siedmiu zmian w składzie. Jednak nawet takie roszady nie pomogły. Piłkarze Van Marwijka w zadziwiająco łatwy sposób rozbili Inter już po 35 minutach gry – trafienia Van Hooijdonka i Jona-Dahla Tomassona. Przez długi czas wicemistrzowie Holandii prowadzili różnicą dwóch bramek. Dopiero w 83. minucie Javier Zanetti zdobył dla Włochów kontaktową bramkę. Gdy na minutę przed końcem Mohammed Kallon wykorzystał jedenastkę na De Kuip zrobiło się bardzo nerwowo. Mimo tej końcowej dekoncentracji Feyenoord dowiózł zwycięski remis do końca i mógł cieszyć się z gry w finale. Van Hooijdonk w komentarzu pomeczowym przyznał, iż jego zespół w końcówce lekko się rozprężył – W ostatnich minutach byliśmy bardzo zmęczeni, wkradło się rozprężenie i dlatego pozwoliliśmy Interowi powrócić do gry. Teraz jednak zagramy finale. Dokonaliśmy czegoś niesamowitego.

Inter Mediolan – Feyenoord Rotterdam 0:1 (0:0)
0:1 Cordoba 55′ (sam)

Feyenoord Rotterdam – Inter Mediolan 2:2 (2:0)
1:0 Van Hooijdonk 17′
2:0 Tomasson 34′
1:2 Zanetti 83′
2:2 Kallon 89′ (k)


Finał Pucharu UEFA

Feyenoord wówczas ostatni tryumf na europejskiej arenie święcił bardzo dawno – 1974 wygrywając z Tottenhamem Hotspur 2:0,2:2. Marzenie o finale na własnym stadionie stało się faktem, a na De Kuip zawitała Borussia Dortmund. Ówczesny mistrz Niemiec również znalazł się w finale Pucharu UEFA po nieudanej przygodzie w Lidze Mistrzów. Zespół Matthiasa Sammera po drodze do finału eliminował: FC Kopenhagę (pogromcę Ajaksu) 1:0, 1:0, Lille 1:1, 0:0, Slovan Liberec 0:0, 4:0 i AC Milan 1:3, 4:0. Obie drużyny posiadały w swoich szeregach najlepszych strzelców: Feyenoord – Van Hooijdonka – osiem goli, Borussia – Marcio Amoroso – pięć bramek. Spotkanie było ostatnim w karierze obrońcy BVB Jurgena Kohlera. W meczu nie mógł wystąpić Stefan Reuter z powodu kontuzji. Przed pierwszym gwizdkiem odbyło się także losowanie szatni. Mimo że Feyenoord grał u siebie przepisy UEFA nakazywały taki proceder. Jak się okazało szczęście sprzyjało Portowcom do samego końca i nie musieli oni na własnym boisku występować w roli gości. Pierwsze minuty to zdecydowany napór Feyenoordu. Swoje akcje mieli Kalou, Ono, Van Hooijdonk (słupek po strzale z rzutu wolnego). Dopiero w 31. minucie szarżującego Tomassona w polu karnym zatrzymał Kohler. Doświadczony obrońca ujrzał za to zagranie czerwoną kartę i już wiadomo było, że ostatniego meczu w karierze nie będzie najlepiej wspomniał. Jedenastkę na gola zamienił Van Hooijdonk. Siedem minut później napastnik Portowców podwyższył wynik, po swoim firmowym zagraniu – strzale z rzutu wolnego. Borussia szybko po przerwie zabrała się za odrabiania strat. Po rzucie karnym kontaktowego gola zdobył Amoroso. Chwilę po tym Tomasson, po kapitalnej akcji podwyższył na 3:1. Po ośmiu minutach mieliśmy kolejne trafienia. Niemcom nadzieję przywrócił, fantastycznym strzałem zza pola karnego Jan Koller. Mimo emocji do samego końca wynik nie uległ zmianie i Feyenoord mógł świętować swój wielki tryumf. Warto przypomnieć, iż całe spotkanie rozegrał Polak – Tomasz Rząsa. Graczem meczu uznano Tomassona, a dla samych kibiców bohaterem całych zawodów był Van Hooijdonk. Wielką fetę zepsuł jeden fakt. Parę dni wcześniej zamordowano holenderskiego polityka Pima Fourtuyna i władze miasta nie zgodziły się na oficjalne świętowanie sukcesu. Co więcej, samo rozegranie finału stało pod znakiem zapytania. Mimo nie do końca sprzyjającej atmosfery fani Portowców i tak hucznie uczcili sukces swojego klubu. Rok 2002 to ostatni tryumf holenderskiej drużyny na arenie europejskiej. Co prawda były też pozytywne wyskoki w wykonaniu PSV Eindhoven czy AZ Alkmaar, ale  nie na miarę tego co uczynili Portowcy. Wszyscy w Holandii żyją nadzieją, iż po ostatnich chudych latach, któraś z drużyn zdoła powtórzyć ten wielki sukces.

Feyenoord Rotterdam – Borussia Dortmund 3:2 (2:0)
1:0 Van Hooidonk 33′ (k)
2:0 Van Hooijdonk 44′
2:1 Amoroso 47′ (k)
3:1 Tomasson 50′
3:2 Koller 58′

Feyenoord: Zoetebier – Gyan, Van Wonderen, Paauwe, Rząsa – Bosvelt, Boaventure Kalou (76′ Elmander), Ono (De Haan 85′) – Van Persie (63′ Leonardo), Van Hooijdonk, Tomasson

Borussia: Lehman – Evanilson, Worns, Kohler, Dede – Ricken (70′ Heinrich), Reuter, Rosicky – Ewerthon (61′ Addo), Koller, Amoroso

Zawodnik meczu: Jan Dahl Tomasson

Sędzia: Vitor Melo Ferreira (Portugalia)

Widzów: 48,500

Obejrzyj finał  >>

Komentarze