Grudzień, ostatni dzień roku 2021. Do końca sezonu pozostało 18 kolejek i mnóstwo spotkań, które zostały przełożone z powodu trwającej epidemii. Lider premier League ma osiem punktów przewagi nad drugim zespołem w tabeli. Różnica między pierwszą dwójką nie wydaje się nadzwyczajnie duża. Kolejna ekipa w stawce traci dziewięć oczek do pierwszego miejsca. Jeżeli wygra zaległe starcie, zbliży się wspomnianego rywala na zaledwie sześć punktów. Teoretycznie nic jeszcze nie jest rozstrzygnięte. Teoretycznie, ponieważ ligowej stawce przewodzi Manchester City, a gonią go Chelsea i Liverpool.
- 20. kolejka Premier League przyniosła nam przynajmniej dwa niespodziewane wyniki – Chelsea zremisował z Brightonem, a Liverpool przegrał z Leicester
- W walce o tytuł możemy wskazać wyraźnego faworyta. To Manchester City, który unika poważniejszych wpadek i dłuższych okresów przestoju
- Jarrod Bowen zwykle pozostawał w cieniu innych, ale tym razem wybił się na pierwszy plan
- W pojedynku z Southampton Tottenham nie wykorzystał ponad 45 minut gry w przewadze
- Nawet najlepsi się mylą. I czasami robią to w spektakularny sposób. Salah najpierw zmarnował rzut karny, a chwilę później nie zdołał dobić swojego strzału
Nie mają wszystkiego, jednak są najlepsi
Wyobraźcie sobie odwrotną sytuację. To Obywatele muszą gonić przeciwników. Czy w takiej sytuacji w ogóle rozważalibyśmy podobny scenariusz i próbowalibyśmy rozdać medale? Oczywiście, że… nie. Manchester City wcale nie ma znacznie lepszej kadry niż pozostali pretendenci w walce o tytuł. Nie ma w swoich szeregach ani Mohameda Salaha, ani Trenta Alexandra-Arnolda, ani typowej dziewiątki, jaką bez wątpienia jest Romelu Lukaku. Oczywiście w kadrze City znajdziemy równie wielkich graczy, jednak mogłoby się wydawać, że The Citizens czegoś lub raczej kogoś brakuje. Zespół z Etihad wcale nie był wyraźnym faworytem w rywalizacji o najwyższe laury. Z łatwością potrafilibyśmy wskazać wady, które powinny dyskwalifikować podopiecznych Pepa Guardioli w zmaganiach o triumf w rozgrywkach.
Mimo wszystko Manchester City to… Manchester City. Dokładnie tak. W tych słowach nie ma przypadku. Obywatele w tym sezonie nie uniknęli wpadek, bo do takich należy zaliczyć ligowe porażki z Tottenhamem i Crystal Palace, a także bezbramkowy remis z Southampton. Jednak żadne z tych potknięć nawet na chwilę nie zachwiało The Citizens. Po przegranej w meczu otwarcia rozbili Norwich i Arsenal. Po wpadce w starciu ze Świętymi wygrali z Chelsea. Z kolei na wynik pojedynku z Orłami zareagowali triumfem w derbach. Walka o mistrzostwo nie polega na unikaniu gorszych dni. Sekret leży gdzieś indziej. Złoty medal na piersi w maju dumnie prezentuje ten, który potrafił odpowiedzieć w odpowiednim momencie. Ten, który został zaatakowany i zepchnięty do defensywy, ale przypuścił skuteczną kontrę.
Poziom nieosiągalny dla innych w piłkarskiej szermierce osiągnął Pep Guardiola. To Hiszpan zaszczepił w swojej drużynie gen zwycięstwa i ciągły głód goli. Ambicje Obywateli zawsze sięgają wyżej. Nie 1:0, a 2:0. Nie 5:0, a 7:0. Zawsze do przodu, zawsze po więcej. Przeciwnik strzelił trzy? My do swoich czterech dołożymy jeszcze dwie. Owszem, czasami nie wszystko układa się zgodnie z planem. Zdarzają się mecze trudne, jak ten z Brentfordem. Ale właśnie w takich momentach The Citizens pokazują swoje mistrzowskie oblicze.
Bohater nieoczywisty: Jarrod Bowen
Nie wiem, w jaki sposób na Jarroda Bowena patrzą na co dzień kibice West Hamu, jednak dla mnie 25-latek jest po prostu uosobieniem skromności i ciężkiej pracy. A ciężka praca, jak doskonale wiemy, zwykle popłaca. Od dłuższego czasu to właśnie wychowanek Hereford niesie na barkach całą ekipę Młotów. W trudnych momentach Anglik jako jeden z niewielu piłkarzy ofensywnych nie zawodzi. Gorsze okresy notowali już Antonio, Benrahma, Fornals czy Lanzini, natomiast były zawodnik Hull nie schodzi poniżej pewnego solidnego poziomu. Zwykle pozostawał w cieniu innych, ale tym razem wybił się na pierwszy plan. W pojedynku z Watfordem Bowen zaliczył dwie asysty i wywalczył rzut karny, walnie przyczyniając się od zwycięstwa WHU.
Rozczarowanie kolejki: Tottenham
Grudzień był dla Tottenhamu dosyć udany. Dosyć, ponieważ Spurs pożegnali się z Ligą Konferencji i zremisowali mecz, który powinni byli wygrać. By nieco uprościć sytuację, możemy przyjąć, że na wynik pojedynku z Rennes londyńczycy nie mieli większego wpływu. Bezduszna machina biurokracji i tym podobne, nie ma co wchodzić w szczegóły. Jednak na końcowy rezultat starcia z Southampton ekipa Antonio Conte miała już wielki wpływ. Od pierwszego gwizdka wielki, natomiast od 39. minuty wręcz niewyobrażalnie ogromny. Czerwona kartka dla Mohammeda Salisu i wykorzystany przez Harry’ego Kane’a rzut karny wprowadziły stołeczną drużynę na autostradę prowadzącą do trzech punktów. Mimo tak doskonałych warunków do jazdy, dwukrotni mistrzowie Anglii postanowili opuścić wytyczony szlak i zamiast przynajmniej raz skierować piłkę do siatki, podjęli aż 17 nieskutecznych prób zdobycia bramki. Spurs nie wykorzystali ponad 45 minut gry w przewadze.
Wydarzenie kolejki: Mohamed Salah marnuje rzut karny
Przed tobą tylko bramkarz stojący w prostokącie o wymiarach 244 x 732 cm. Kilka szybkich kroków, uderzenie z 11. metra i piłka ląduje w siatce. Zadanie wydaje się wręcz banalne, prawda? Zwłaszcza dla tak wybornego strzelca, jakim jest Mohamed Salah. Jednak nawet najlepsi się mylą. I czasami robią to w spektakularny sposób. Egipcjanin najpierw zmarnował rzut karny, a chwilę później nie zdołał dobić swojego strzału. W tej sytuacji trudno mówić o wspaniałej interwencji Kaspera Schmeichela – Duńczyk zatrzymał niezbyt wymagającą piłkę. Jeżeli zastanawiacie się, kiedy po raz ostatni Salah nie wykorzystał jedenastki w Premier League, przychodzę z pomocą. W 28 października 2017 roku jego intencje odczytał Jonas Lössl. Duńczyk.
Polacy w Premier League
- Łukasz Fabiański (West Ham) – 90 minut i cztery obronione strzały w starciu z Watfordem (4:1)
- Przemysław Płacheta (Norwich) – 81 minut w pojedynku z Crystal Palace (0:3)
- Jakub Moder (Brighton) – 88 minut w meczu z Chelsea (1:1)
- Jan Bednarek (Southampton) – 90 minut w spotkaniu z Tottenhamem (1:1)
- Mateusz Klich (Leeds) – rywalizacja z Aston Villą została przełożona
- Matty Cash (Aston Villa) – potyczka z Leeds została przełożona
Komentarze