Po dwóch porażkach z rzędu, Juventus FC wywalczył w końcu trzy punkty. Bianconeri jednak w rywalizacji z US Salernitaną zaprezentowali się bardzo przeciętnie i w żadnym wypadku nie zapewnili swoich fanów, że kryzys już za nimi.
Do czterech razy sztuka
Spotkanie na Stadio Arechi mogło się zacząć z goła sensacyjnie, gdyż pierwsi dobrą bramkową okazję miała Salernitana. W 15. minucie Wajdi Kechrida dośrodkował w pole karne Juventusu, a na bramkę Wojciecha Szczęsnego uderzył bez przyjęcia Simy. Piłka nieznacznie minęła lewy słupek. Później dominowała już jednak tylko Stara Dama.
Prym w atakach wiódł Paulo Dybala, który ale zaskoczyć Vida Beleca udało mu się dopiero za czwartym razem. Po podaniu Dejana Kulusevskiego, Argentyńczyk uderzył z woleja. Chwilę później do siatki trafił Giorgio Chiellini. W szesnastkę z rzutu wolnego dośrodkowywał Juan Cuadrado, a w zamieszaniu podbramkowym najwięcej sprytu wykazał kapitan Bianconerich. Bramka jednak nie została uznana, gdyż w momencie dośrodkowania na minimalnym spalonym był Moise Kean.
Przewaga turyńczyków w pierwszej połowie nie podlegała dyskusji (prawie 80% posiadanie piłki). Nie miało to jednak przełożenia na bramkowe okazje.
Zobacz także: Serie A – aktualna sytuacja w tabeli
Dramat Ranieriego
Druga połowa także rozpoczęła się od ataków gości, tymczasem w 57. minucie kapitalną szansę na wyrównanie miał Luca Ranieri, który wdarł się w pole karne, wykorzystując nieporozumienie w szeregach defensywy Juve. Lewy wahadłowy przymierzył z całej siły, ale trafił tylko w słupek. Piłkarze Salernitany mogli sobie pluć w brodę, bo Bianconerich na początku drugiej odsłony grali naprawdę słabo. W 70. minucie jednak przebudzili się za sprawą Alvaro Moraty, który sprytnym strzałem po podaniu Federico Bernardeschiego, z bliska wepchnął piłkę do bramki.
W samej końcówce Paulo Dybala mógł jeszcze raz wpisać się na listę strzelców, ale w sytuacji “sam na sam” nie był w stanie pokonać golkipera beniaminka Serie A. W doliczonym czasie gry z kolei, w polu karnym faulowany był Morata, ale z 11. metrów fatalnie przestrzelił Dybala.
Komentarze