W czwartek Tottenham doznał pierwszej porażki pod dowództwem Antonio Conte. Niespodziewanie Koguty nie dały rady NS Mura (1:2). Po porażce awans do fazy pucharowej Ligi Konferencji stoi pod znakiem zapytania. Na pomeczowej konferencji trener londyńczyków nie zamierzał gryźć się w język. Włoch przyznał, że jego drużyna pogrążona jest w kryzysie.
- Tottenham niespodziewanie przegrał z ostatnią drużyną z grupy w Lidze Konferencji
- Antonio Conte w szczerych słowach wypowiedział się na temat swoich piłkarzy
- Włoch wyznał, że przed Kogutami jeszcze sporo pracy, aby dorównać ekipom z czołówki Premier League
Niespodzianka w Słowenii
NS Mura przed meczem z Tottenhamem zdobyła tylko punkt. Stąd też Antonio Conte dał odpocząć kilku kluczowym piłkarzom, ponieważ nikt nie spodziewał się takich trudności w Słowenii. Tymczasem Koguty przegrywały już od 11. minuty. Natomiast po półgodzinie rywalizacji, Sessegnon obejrzał drugą żółtą kartkę automatycznie osłabiając swój zespół.
Co prawda, Spurs i tak wyglądali lepiej na tle rywala, jednak w żaden sposób nie mogli wykorzystać swojej przewagi. Upust negatywnym emocjom w 71. minucie dał Harry Kane, który zdobył gola na wagę remisu. Gdy wydawało się, że zaraz sędzia zagwiżdże po raz ostatni, gospodarze po zabójczym kontrataku zdobyli upragnione trafienie, pozwalające im zainkasować całą pulę.
W takiej sytuacji teraz Tottenham zajmuje drugą lokatę w grupie G przed ostatnią serią gier. W ramach 6. kolejki zagra z Rennes. Ekipa z Francji już wcześniej zapewniła sobie awans prosto z fotelu lidera, więc dalszy los londyńczyków zależy już tylko od ich samych.
Co ciekawe, przed startem Ligi Konferencji większość piłkarskiego środowiska było przekonane, że Tottenham spokojnie dojdzie do finału nowych rozgrywek w Europie. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna, a zespół po pięciu spotkaniach ma na koncie dwa zwycięstwa, dwie porażki i remis przy bilansie 11 bramek strzelonych oraz ośmiu straconych.
Antonio Conte inaczej wyobrażał sobie pracę w Londynie
Antonio Conte miał świadomość, że w Tottenhamie nie wszystko wygląda tak jak powinno. Włoch jest specjalistą od rzeczy niemożliwych, więc nie bał się przyjąć oferty od Daniela Levego.
Trzeba przyznać, że w dość krótkim czasie w grze piłkarzy nastąpiła lekka poprawa, a sam zespół w pierwszych trzech meczach pod banderą 52-latka zgarnął siedem oczek.
Natomiast po wstydliwej porażce w Słowenii w doświadczonym szkoleniowcu coś pękło. Trener bez chwili zawahania stwierdził, że na ten moment klub odstaje od reszty drużyn w Premier League. Nie poszedł jednak w ślady Jose Mourinho, ale wysłał jasny sygnał do swoich podopiecznych – przed nimi jeszcze sporo pracy.
– Muszę być szczery i powiedzieć, że po trzech tygodniach zaczynam rozumieć sytuację. Dodam, że nie jest ona prosta – rozpoczął Conte.
– Obecnie poziom Tottenhamu nie jest wysoki. Istnieje nawet spora różnica w stosunku do najlepszych drużyn w Anglii – stwierdził.
– Niczego nie możemy się bać. Jestem tu po to, żeby ciężko pracować i poprawić obecną sytuację. Potrzebujemy cierpliwości oraz czasu. Dalej tutaj jednak będę, bo musimy poradzić sobie w tym trudniejszym dla nas momencie – wyznał.
– Mówię to, ponieważ nie jestem magikiem i po trzech tygodniach poznałem już graczy, którzy chcą pracować i mają duże zaangażowanie. Czasami to nie wystarcza – zakończył.
Z kolei Tottenham stanie do walki z Burnley w ramach 13. kolejki Premier League. Te spotkanie zostanie rozegrane w niedzielę o godzinie 15.00. The Clarets nadal znajdują się w strefie spadkowej, lecz od czterech ligowych pojedynków pozostają niepokonani.
Przeczytaj również: Conte zainteresowany pozyskaniem obrońcy Manchesteru United
18+ | Graj odpowiedzialnie! | Obowiązuje regulamin
Komentarze