Liverpool FC przegrał na wyjeździe z West Hamem United (2:3) w spotkaniu 11. kolejki Premier League. Londyńczycy dzięki wiktorii na London Stadium wskoczyli na podium ligowej klasyfikacji. Całe zawody w szeregach West Hamu zaliczył Łukasz Fabiański.
- West Ham United pokonał Liverpool (3:1) w niedzielnym spotkaniu 11. kolejki Premier League
- Zakończyła się tym samym passa meczów bez porażki The Reds w lidze angielskiej
- W szeregach ekipyu z Londynu niezłe zawody zaliczył Łukasz Fabiański
Liverpool na tarczy, wielki dzień Davida Moyesa
Liverpool FC w hicie kolejki mierzył się w niedzielny wieczór z Młotami. The Reds do potyczki na London Stadium podchodzili w dobrych nastrojach po świetnym występie przeciwko Atletico Madryt (2:0) w Lidze Mistrzów. West Ham miał natomiast nadzieję na sprawienie niespodzianki i odniesienie czwartego z rzędu zwycięstwa w lidze angielskiej.
Na pierwszego gola nie trzeba było długo czekać. Już w czwartej minucie na prowadzenie wyszli gospodarze. Niestety dla kibiców Liverpoolu błąd popełnił Alisson, który nie znalazł optymalnego rozwiązania po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, wyróżniając się niefortunną interwencją i po samobójczy golu londyńczycy mogli cieszyć się z jednobramkowego prowadzenia.
Ostatecznie na przerwę obie ekipy udały się jednak z rezultatem 1:1. Było to następstwem świetnego strzału z rzutu wolnego Trenta-Alexandra Arnolda. Żadnych szans na udaną obronę nie miał po tej próbie Łukasz Fabiański, który tradycyjnie zaczął mecz w wyjściowym składzie drużyny dowodzonej przez Davida Moyesa.
Po zmianie stron emocji w rywalizacji West Ham – Liverpool również nie brakowało. Kibice gospodarzy kolejny raz powody do radości mieli w 67. minucie, gdy Pablo Fornals zdobył bramkę na 2:1, oddając strzał sprzed pola karnego. To jednak nie był ostatni gol dla Młotów w niedzielny wieczór. Bramkę na 3:1 zdobył natomiast Kurt Zouma, wpisując się na listę strzelców w 75. minucie po strzale głową.
Podopiecznych Juergena Kloppa stać było jeszcze tylko na gola kontaktowego, którego autorem był Divock Origi. Belg oddał mocne uderzenie z lewej nogi w 83. minucie z mniej więcej 15 metrów. Jednocześnie ostatnie niedzielne spotkanie w Premier League zakończyło się zaskakującym triumfem teamu z Londynu, który dzięki tej wygranej awansował na trzecie miejsce w tabeli, wyprzedzając Liverpool o oczko.
Komentarze