Historia zna ich zaledwie czternastu. Większość z nich żyła przez całe kariery w ukryciu i udawała, że umawia się na randki z kobietami. O tym, jak jest naprawdę mówili zwykle po zakończeniu sportowej kariery. Josh Cavallo z australijskiego Adelaide United zdecydował się iść inną drogą. Jego wyznanie, że jest gejem, spotkało się z odzewem środowiska piłkarskiego na całym świecie.
- Josh Cavallo wyjawił w ubiegłym tygodniu, że jest gejem. To jedyny aktywnie grający piłkarz, który nie ukrywa swojej homoseksualnej orientacji.
- Historia piłki nożnej zna zaledwie 14 przypadków piłkarzy, którzy otwarcie powiedzieli o tym, że są homoseksualni. Większość z nich zdecydowała się na ten krok po zakończeniu kariery.
- Pierwszym z nich był w 1990 roku Justin Fashanu. Piłkarz ten kilka lat później popełnił samobójstwo.
Nie chciał dłużej się ukrywać
O Joshu Cavallo zrobiło się głośno w ubiegłym tygodniu. Co prawda zawodnik ten nie ma zbyt dużej rozpoznawalności w Europie, to jednak w Australii jest piłkarską gwiazdą. 21-letni lewy defensor występuje w klubie Adelaide United i mówi się o tym, że już niebawem stanie się liderem tamtejszej reprezentacji.
Świat usłyszał o Cavallo, gdy za pośrednictwem Instagrama zdobył się na odważne wyznanie. Na filmie o nazwie “moja prawda” wyjaśnił, że przez lata walczył ze swoją orientacją seksualną i trzymał ją w tajemnicy. Zdecydował się jednak to zmienić i przyznać otwarcie, że jest osobą homoseksualną.
– Walczyłem z tym przez sześć lat i ukrywałem to. Nie chcę jednak już dłużej prowadzić podwójnego życia i oszukiwać siebie samego oraz osoby z mojego otoczenia – tłumaczył na Instagramie.
Australijczyk wyjaśnił przy tym, dlaczego gejów w piłce nożnej jest tak niewielu. – Gdy dorastałem i zdecydowałem się grać w piłkę czułem, że jest to część życia, która musi pozostać tajemnicą. Bycie gejem i piłkarzem? Chyba większość osób myśli, że to nie może się udać i siedzi przez całe życie w szafie – ocenił.
Cavallo wyraził nadzieję, że coming out nie wpłynie negatywnie na jego dalszą karierę, a jednocześnie pomoże innym graczom będącym w podobnej sytuacji w podjęciu odważnych decyzji. Historia zna bowiem zaledwie 14 profesjonalnych piłkarzy, którzy powiedzieli otwarcie o swojej nieheteroseksualnej orientacji. Większość z nich uczyniła to dopiero po zakończeniu kariery.
Justin Fashanu
Przełomem było wyznanie Justina Fashanu, który zdecydował się na coming out w 1990 roku. Uczynił to za pośrednictwem brytyjskiej prasy. Jego deklaracja wprawiła piłkarski świat w prawdziwe osłupienie.
Fashanu był swego czasu najdroższym czarnoskórym piłkarzem w historii, gdyż Nottingham Forest płaciło za niego w 1981 roku milion funtów. Jego coming out nie spotkał się ze zbyt pozytywnym odzewem. Zamiast wsparcia Fashanu słyszał obelgi ze strony kibiców rywali, a także piłkarzy z boiska. Fashanu narzekał też na to, że miał problemy z podpisaniem kontraktu z nowym klubem.
Historycy nie mają wątpliwości, że brak akceptacji ze strony środowiska piłkarskiego był jednym z powodów depresji Fashanu. Czarę goryczy przelały oskarżenia ze strony nastolatka, który przekonywał, że piłkarz napastował go seksualnie w nocnym klubie w USA. Po powrocie do Anglii Fashanu zdecydował się popełnić samobójstwo.
Amal Fashanu, bratanica Justina, prowadzi fundację jego imienia, która zajmuje się walką z homofobią i rasizmem w piłce nożnej. Troszczy się też o zdrowie psychiczne piłkarzy.
Thomas Berling
Smutne dzieje Justina Fashanu nie zachęcały innych homoseksualnych piłkarzy do wychodzenia przed szereg. Nic dziwnego, że kolejny coming out w świecie futbolu nastąpił dopiero w 2001 roku. Zdecydował się na niego Norweg Thomas Berling i zrobił to wraz z zakończeniem swojej piłkarskiej kariery.
Defensor ten mówił w późniejszych wywiadach, że to właśnie homofobia i niechęć ze strony środowiska piłkarskiego przyczyniły się do tego, że zawiesił buty na kołku. – Na każdym kroku dawano mi odczuć, że szatnia to nie jest miejsce dla kogoś, kto nie jest heteroseksualny – mówił w rozmowie z norweskim Dagbladet. – Dopiero teraz, gdy zakończyłem karierę, mogę oddychać pełną piersią i mówić, kim naprawdę jestem – dodawał.
W ciągu kolejnej dekady publicznie o swoim coming oucie mówiło też kilku innych piłkarzy, którzy zakończyli grę w futbol. Mowa m.in. o Olivierze Rouyerze, Antonjie Hysenie czy Davidzie Testo. Nie byli to jednak gracze znani szerszej publiczności. Przełom nastąpił dopiero w roku 2012.
Robbie Rogers
Na coming out zdecydował się wówczas znany z angielskiej Championship Robbie Rogers. Amerykanin ten zanotował w czasie kariery 18 meczów dla reprezentacji USA. W 2012 roku przeniósł się do Leeds United, a kilka miesięcy później powiedział publicznie o swojej homoseksualnej orientacji. Pomimo sygnałów wsparcia ze strony Angielskiej Federacji, Rogers przyznał po latach, że publiczne wyznanie na jakie się zdecydował było początkiem końca jego kariery.
Z powodu presji ze strony mediów i fanów już rok później zdecydował się opuścić Europę. Zawiesił nawet na pewien czas swoją karierę. Do powrotu na boisko namówiły go młode osoby LGBT, które poznał podczas jednego ze spotkań w amerykańskim Oregonie. Rogers podpisał kontrakt z Los Angeles Galaxy i przez trzy lata grał z powodzeniem w lidze MLS. Wygrał nawet z tą drużyną mistrzostwo kraju.
Thomas Hitzlsperger
Prawdopodobnie najgłośniejszym coming outem w historii był ten, na który zdecydował się w 2014 roku Thomas Hitzlsperger. Niemiec ma na koncie 52 mecze w reprezentacji Niemiec i sukcesy na wielkich turniejach. Przez lata był wiodącą postacią Bundesligi w Stuttgarcie, a z powodzeniem grywał też we Włoszech i Anglii. O tym, że jest gejem poinformował niespełna rok po zakończeniu kariery.
Jego deklaracja spotkała się z ciepłym przyjęciem w Niemczech, a odwagi gratulował mu selekcjoner Joachim Loew. Wsparcie okazali mu też dawni koledzy z boiska, na czele z Lukasem Podolskim.
Hitzlsperger opowiadał w wywiadach, że ukrywanie się rujnowało jego życie towarzyskie. Przez lata próbował nawet umawiać się z kobietami. Jego długoletni związek z partnerką Ingą rozpadł się w 2007 roku tuż przed planowanym ślubem. – Czuję dużą ulgę, bo w końcu nie muszę niczego ukrywać – mówił w rozmowie z Bildem.
Piłkarze wciąż się ukrywają
W ciągu ostatnich kilku lat na coming out zdobyło się paru mniej znanych piłkarzy. Nikt, nie licząc wspomnianego na wstępie Josha Cavallo, nie zdecydował się na ten krok w czasie aktywnej kariery. Dlaczego? Powody w każdym z tych przypadków były identyczne. Strach przed odrzuceniem ze strony kolegów, trenerów i kibiców.
Zupełnie inaczej wygląda to w futbolu kobiet. Tam mówienie o swojej homoseksualnej czy biseksualnej orientacji jest od lat na porządku dziennym. Pokazują to zresztą statystyki. Na ostatnim mundialu kobiet w 2019 roku grało aż 38 zawodniczek, które otwarcie mówią o tym, że należą do społeczności LGBT. Niemal każda reprezentacja miała w swojej szatni przynajmniej jedną lesbijkę.
Ani wyznanie Hitzlspergera, ani wcześniejsze Robbie’ego Rogersa nie wywołało fali coming outów wśród piłkarzy. I nic nie wskazuje na to, by prędko miało się to zmienić. – Nie uważam, by zawodników gejów mogło być tak niewielu. Myślę, że wszystkich ogranicza strach przed krytyką i negatywnymi reakcjami, zwłaszcza ze strony kibiców na trybunach – oceniła dawna reprezentantka Anglii, Casey Stoney.
Czytaj także: Neymar jak bóg, trener jego kapłanem
Komentarze