FC Barcelona niespodziewanie przegrała w 11. kolejce Primera Divsion z Rayo Vallecano. Antybohaterem spotkania był pomocnik Dumy Katalonii, Sergio Busquets.
- To po stracie doświadczonego gracza, Radamel Falcao zdobył bramkę na wagę zwycięstwa
- Porażka ta kosztowała posadę Ronalda Koemana
- W pomeczowym wywiadzie, Busquets wziął na siebie winę za tą porażkę
Koszmary wróciły
Sergio Busquets był jednym z najlepszych piłkarzy reprezentacji Hiszpanii na EURO 2020. Znakomicie spisał się również w Lidze Narodów. Wydawało się, że ustabilizował formę i problemy z sezonu 2020/2021 już dawno za nim. Nic jednak bardziej mylnego. Na Campo de Futbol de Vallecas znów spisał się słabo. Był wolny i przewidywalny w swojej grze.
W dodatku, to po jego stracie w środku pola padł jedyny gol dla gospodarzy. Po zakończeniu spotkania, 131-krotny reprezentant Hiszpanii wziął winę na siebie.
Barcelonie brakuje wszystkiego
– Zaspałem – przyznał w strefie mieszanej. – Rywale to wykorzystali i po kontrze zdobyli bramkę. To był mój wielki błąd, za który zapłaciliśmy najwyższą cenę.
– W drugiej połowie mieliśmy swoje szanse, sędzia podyktował także rzut karny dla nas. Niestety, nie potrafiliśmy tego wykorzystać. W chwili obecnej FC Barcelona brakuje wszystkiego: wiary, koncentracji, precyzji. Nie gramy źle, ale to wszystko zsumowane sprawia, że nie potrafimy zdobywać punktów – kończy ze smutkiem.
Przeczytaj również: Koeman: Barcelona nie zasłużyła na porażkę
Komentarze