W środę wystartowały kolejne mecze 1/8 finału Pucharu Ligi Angielskiej. Tym razem mecze West Ham – Manchester City oraz Leicester – Brighton rozstrzygnęły się po rzutach karnych. W pozostałych pojedynkach obyło się już bez niespodzianek i zgodnie z planem faworyci awansowali dalej.
West Ham – Manchester City 1:0 (0:0)
W wyjściowym składzie Młotów zabrakło Łukasza Fabiańskiego. Polaka w bramce zastąpił Areola. Trzeba przyznać, że Francuz nie miał zbyt wiele pracy w pierwszej połowie. Co prawda, Manchester City kontrolował przebieg spotkania, ale w żaden sposób nie był w stanie udokumentować swojej przewagi. Do przerwy obejrzeliśmy festiwal zmarnowanych okazji po stronie Obywateli, więc oczekiwaliśmy goli w kolejnej części meczu.
Tymczasem w drugiej połowie znów zabrakło bramek. Podopieczni Davida Moyesa zdecydowanie lepiej wyglądali po przerwie. Londyńczycy próbowali dzielnie walczyć z drużyną Guardioli i trzeba przyznać, że wychodziło im to całkiem przyzwoicie. Manchester City momentami bił już głową w mur, przez co do wyłonienia zwycięzcy będzie potrzebne rzuty karne.
Nieoczekiwanie lepsi w serii jedenastek okazali się gracze West Ham. Każdy zawodnik Młotów strzelał bezbłędnie. O przegranej City zadecydowało pudło Phila Fodena.
Leicester – Brighton 3:2 (2:1)
Na King Power Stadium działo się już znacznie więcej. Strzelecki festiwal rozpoczął Harvey Barnes, który dopadł odbitą futbolówkę i z kilku metrów dopełnił formalności. Od tego momentu Lisy mogły pozwolić sobie na więcej swobody, jednak nie zapominały o zadaniach defensywnych. Szczęście do gospodarzy uśmiechnęło się jeszcze pod koniec pierwszej połowy, gdy Adam Webster zamienił rzut rożny na kolejne trafienie. Co ciekawe, Brighton zdołało odpowiedzieć chwilę później za sprawą Ademola Lookman. Ten gol był wynikiem katastrofalnego w skutkach błędu obrońców Leicester. Dzięki czemu, pomocnik Mew wbił futbolówkę do siatki rywala z kilku metrów.
Leicester było już niemal pewne awansu do kolejnej rundy. Niespodziewanie w 71. minucie Marc Cucurella posłał znakomite dośrodkowanie w pole karne gospodarzy. Wówczas Enock Mwepu wyskoczył najwyżej do zagrania Hiszpana i głową wpakował futbolówkę do bramki. Przy takim scenariuszu kwestia awansu rozstrzygnęła się dopiero po rzutach karnych.
W konkursie jedenastek lepsze okazały się Lisy. Natomiast zawodnicy Brighton dwa razy się pomylili, co zaważyło na ostatecznym rezultacie. Dodajmy jeszcze tylko, że w tym pojedynku wolne od trenera otrzymał Jakub Moder.
Preston – Liverpool 0:2 (0:0)
Liverpool w okrojonym składzie dość długo męczył się z Preston. Niżej notowany przeciwnik odpierał każdy atak The Reds do przerwy. Jednak w drugiej połowie ekipa Jurgena Kloppa zażegnała niemocy w ofensywie. Dzięki trafieniom Minamino i Origiego, goście znaleźli się w ćwierćfinale Pucharu Ligi Angielskiej.
Stoke – Brentford 1:2 (0:2)
W tym przypadku Brentford zagrało ze starym dobrym znajomym z Championship. Stoke z początku wyglądało mocno przeciętnie. Pszczoły zeszły do szatni w zdecydowanie lepszych nastrojach. Wszystko za sprawą dwóch bramek zdobytych do przerwy. Canos i Toney wykorzystali nadarzające się okazje, aby wyprowadzić swój zespół na zasłużone prowadzenie. Gospodarze zdołali nieco nastraszyć swoich rywali. Sawyers zakończył składną akcję swojego zespołu golem w 57. minucie, ale ostatecznie awans padł łupem tegorocznego beniaminka Premier League.
Burnley – Tottenham 0:1 (0:0)
W tym starciu na bramkę czekaliśmy aż do 68. minuty. Mecz prowadzony był w wolnym tempie, więc nic dziwnego, że w pierwszej połowie bramkarze mogli narzekać na nudę. Koguty miały więcej z gry, jednak przez dłuższy czas nie mogły wykorzystać swojej przewagi. Lekiem na całe zło było trafienie Lucasa Moury w 68. minucie. Brazylijczyk wpisał się na listę strzelców po uderzeniu głową z kilku metrów.
Komentarze