Koszmar Legii trwa! Lech nie pozostawił złudzeń w Warszawie [WIDEO]

Piłkarze Lech Poznań
Obserwuj nas w
Pressfocus Na zdjęciu: Piłkarze Lech Poznań

Szlagier 11. kolejki PKO Ekstraklasy dostarczył nam wiele emocji. Całe spotkanie prowadzone było w szybkim tempie, przez co nie mogliśmy narzekać na nudę. Zdecydwoanie więcej działo się po przerwie. Wówczas Kolejorz objął prowadzenie, natomiast w samej końcówce rzut karny obronił Tobiasz. Młody bramkarz wskrzesił nadzieję w swoich kolegach, ale zabrakło czasu, aby doprowadzić do remisu. Tym sposobem Kolejorz wygrał 1:0 (0:0), dzięki czemu pozostaje na fotelu lidera.

Dobre widowisko do przerwy

Rywalizacja na Łazienkowskiej już od pierwszych minut trzymała nas w napięciu. Po kilku chwilach od rozpoczęcia meczu, Artur Jędrzejczyk wpakował piłkę do bramki Lecha. Sędzia jednak nie uznał tego trafienia, ponieważ kapitan Legii przed strzałem dotknął piłkę ręką.

Sam początek wyglądał obiecująco. Dlatego, apetyty kibiców zgromadzonych na stadionie rosły w miarę jedzenia. Co więcej, później dobrą okazję do strzelenia gola mieli goście. W pewnym momencie Adriel Ba Loua trafił w słupek.

Natomiast tuż przed upływem drugiego kwadransa, Josue spróbował swoich sił z rzutu wolnego. Uderzenie Portugalczyka było niezwykle precyzyjne, ale futbolówka obiła tylko aluminium.

Zanim piłkarze zeszli do szatni, zobaczyliśmy jeszcze przynajmniej trzy ciekawe akcje, które miały spory potencjał na zmianę rezultatu.

Świetny początek Lecha w drugiej połowie

Po wznowieniu zawodów w Warszawie, podopieczni Czesława Michniewicza z impetem ruszyli do przodu. Wydawało się, że zespół jest dobrze zorganizowany. Wszystko niespodziewanie prysło w 54. minucie. Wówczas Lech szykował się do wykonania rzutu wolnego. Pedro Rebocho uruchomił Mikaela Ishaka znakomitym dośrodkowaniem w głąb pola karnego, a 28-letni Szwed bez przyjęcia uderzył w kierunku lewego słupka z bliskiej odległości.

Kolejorz wciąż na właściwych torach

Legioniści próbowali szybko zareagować na stratę gola. Wraz z upływem czasu w szeregach gospodarzy odczuwalna była jednak frustracja. Nic nie wychodziło tak jak powinno.

Z kolei Lech umiejętnie bronił wyniku. W dodatku Kolejorz miał też później dwie świetne okazje do podwyższenia prowadzenia. Najpierw Ishak minimalnie chybił z bliskiej odległości. Natomiast potem Jakub Kamiński oddał kapitalny strzał z dystansu. Uderzenie utalentowanego nastolatka nie znalazło drogi do bramki Legii, przelatując parę centymetrów obok słupka.

Drużyna z Poznania utrzymała korzystny rezultat do końca. Mogła powiększyć swój dorobek, ale w końcówce Kacper Tobiasz obronił rzut karny strzelany przez Ishaka. To i tak oznacza, że goście wciąż pozostają liderem PKO Ekstraklasy. Tymczasem Legia odniosła już szóstą porażkę na podwórku ligowym.

Komentarze