W sobotnim meczu 8. kolejki na San Siro zanosiło się na niespodziankę. Ostatecznie jednak wszystko zakończyło się zgodnie z planem. AC Milan pokonał 3:2 Hellas Werona, choć do przerwy sensacyjnie 2:0 prowadzili goście.
Dwie różne połowy
Milan przed sobotnim spotkaniem z Hellas Werona mógł się pochwalić sześcioma zwycięstwami i jednym remisem po siedmiu rozegranych kolejkach. Tymczasem na San Siro niewiele brakowało, a trzy punkty trafiłyby na konto gości.
Podopieczni Stefano Pioliego o swoim występie w pierwszej połowie będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Już w siódmej minucie zespół z Werony zaskoczy defensywę Rossonerich i wyszedł na prowadzenie. Po zagraniu dość przypadkowym zagraniu Miguela Veloso w dobrej sytuacji znalazł się Gianluca Caprari i mocnym uderzeniem nie dał szans Ciprianowi Tatarusanu.
W 21. minucie prowadzący to spotkanie sędzia podyktował rzut karny dla gości, po tym jak w polu karnym nieprzepisowo powstrzymywany był Nikola Kalinić. Kilka chwil później piłkę w bramce umieścił Antonin Barak i Hellas wyszedł na dwubramkowe prowadzenie. Utrzymał je niemal do 60. minuty.
W drugiej połowie Milan rzucił się do odrabiania strat i kontaktowego gola zdobył w 59. minucie. Po dośrodkowaniu Rafaela Leao z lewej strony boiska, uderzeniem głową z sześciu metrów do siatki trafił Olivier Giroud. Kwadrans później prowadzący ten mecz arbiter po raz drugi wskazał na jedenasty metr, tym razem dopatrując się przewinienia na Samuelu Castillejo. Konsekwencją był wyrównujący gola autorstwa Francka Kessiego.
W 78. minucie Milan był już na prowadzeniu. Po zagraniu z prawej strony boiska piłkę do bramki swojego zespołu skierował Koray Gunter.
Komentarze