Polska pokonała Albanię 1:0 (0:0) w 8. kolejce eliminacji mistrzostw świata, dzięki czemu przeskoczyła ją w tabeli grupy I i aktualnie zajmuje 2. miejsce, tym samym mając duże szanse na baraże o mundial. Ten mecz miał dwóch bohaterów i nie chodzi tu o Mateusza Klicha i Karola Świderskiego, którzy zadbali o zwycięskiego gola.
- Paulo Sousa nie zmienia swojej taktyki, konsekwentnie trzyma się gry trójką środkowych obrońców. Ta w meczu z Albanią pierwszy raz wyglądała bardzo dobrze
- Albania wyglądała jakby nie spodziewała się tak wysokiej obrony i nie potrafiła rozwinąć się w ataku pozycyjnym
- Dwaj piłkarze reprezentacji Polski zasługują na specjalne wyróżnienie po meczu z Albanią
Albania – Polska: wynik, a gra
Przed końcem spotkania, gdy Polska prowadziła 1:0, mecz został wznowiony po idiotycznym zachowaniu kibiców gospodarzy, napisałem na Twitterze, że Wojciech Szczęsny nie miał za wiele pracy w tym meczu. Chwilę później Albańczycy stworzyli sobie okazję, po której próbowali zaskoczyć polskiego bramkarza strzałem w krótki róg. I to by było właściwie na tyle, jeśli chodzi o zagrożenie pod naszą bramką.
Albania próbowała mieć swoje momenty w pierwszej połowie, ale Paulo Sousa odrobił lekcje z pierwszego meczu w Warszawie, w którym mieliśmy sporo problemów z rywalami. Jasne, że gospodarze grali bez dwóch ważnych zawodników, ale też zostali zaskoczeni taktyką Polaków i nie mieli za wiele do powiedzenia. Gdyby nie proste straty Grzegorza Krychowiaka i Jakuba Modera przed przerwą, Polacy otarliby się o perfekcyjny mecz w defensywie, nie pozwoliliby stworzyć ani przez chwilę zagrożenia w swoim polu karnym.
Selekcjoner reprezentacji Polski kolejny raz pokazał, że ma nosa do zmian, wie kiedy i jakiego piłkarza wprowadzić, aby ten najbardziej przydał się drużynie. W drugiej połowie pojawili się Mateusz Klich i Karol Świderski i zmontowali zwycięskiego gola. Oczywiście najwięcej i najczęściej mówi się o piłkarzach, którzy notują ofensywne liczby, ale dla Polaków najważniejsze było, aby tego meczu nie przegrać, by zachować szanse na baraże. Po zwycięstwie sytuacja jest więcej niż komfortowa. Nie mówimy oczywiście o bezpośrednim awansie. Ten już nie jest możliwy, ponieważ Anglia choć nie ma go jeszcze oficjalnie, przyklepie w listopadzie w meczu z Albanią u siebie lub przy jakichś turbulencjach kilka dni później z San Marino.
- Czytaj także: Eliminacje MŚ: sytuacja w grupach – sprawdź tabele
Albania – Polska: bohaterowie
Reprezentacja jako całość wypełniła zadanie. Jedni zagrali słabszy mecz jak Moder czy Robert Lewandowski, inni zaprezentowali się wybitnie, a jeszcze inni solidnie. Skupmy się na wybitnych.
To wszystko, o czym napisałem na wstępie, czyli bezrobocie Szczęsnego, a także bliskość perfekcji w defensywie nie byłyby możliwe bez Kamila Glika i Jana Bednarka. Obaj zagrali kapitalne zawody. Przede wszystkim rzucało się w oczy to, jak wysoko ustawiali się w obronie, jak doskakiwali do rywali i wyprzedzali ich daleko przed polem karnym, szybko kasując zaczątki akcji ofensywnych. Owszem, zdarzyło się, że Albania potrafiła podejść wyżej, ale i tam nasza defensywa także dawała radę. Nieco mniej widoczny był Paweł Dawidowicz, ale on także odegrał wielką rolę w powstrzymywaniu rywali.
- Czytaj także: Albania – Polska: noty za mecz
Glik i Bednarek zagrali razem jeden z najlepszych meczów w kadrze, dzięki czemu Szczęsny długimi momentami mógł przechadzać się po polu karnym, bez większego stresu.
Albania – Polska: Paulo Sousa robi swoje
Taka gra naszych obrońców też nie wzięła się znikąd. Paulo Sousa zachęcał stoperów, aby podchodzili wyżej, by nie grali głęboko, dając miejsce rywalom do rozpędzenia akcji. Albańczycy mieli z tym wielki problem. Z jednej strony nie chcieli “lagować”, z drugiej, wchodząc na połowę Biało-czerwonych od razu mieli na plecach rywali. To nie pozwoliło im grać kombinacyjnie. Momentami bali się podjąć ryzyko, co było dość dziwne, bo remis, patrząc na terminarz, stawiał w nieco lepszej sytuacji Polaków.
Polska w październiku wykonała plan, jaki sobie zakładała. Wygrała dwa spotkania, a przy okazji nie straciła w nich gola. To nowy “rekord” Paulo Sousy z naszą kadrą. Rywale nie przerażali, ale przed wyjazdem do Albanii, która chwilę wcześniej pokonała Węgrów na ich terenie, obawy jednak były.
I krytyki selekcjonera jakby na razie mniej. Ta się zaraz znowu pojawi, nie ma co się łudzić. Wrócą zaczepne pytania o styl w ostatnim meczu, porównania z poprzednikiem czy brak obecności na meczach Ekstraklasy. Portugalczyk na szczęście robi swoje, trzyma się wizji ofensywnej gry i nie daje sobie wmówić, że nasza kadra w trudnych meczach musi okopać się w swoim polu karnym i czyhać na kontry. On chce grać odważnie.
Komentarze