Olivier Giroud ma problem z regularną grą w Chelsea i nie zdobywa goli. Co innego w reprezentacji Francji. We wtorkowy wieczór zagrał od pierwszej minuty i dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Les Bleus pokonali w ramach Ligi Narodów Szwedów 4:2.
Wygrywając ostatni mecz z Portugalią (1:0) Francuzi zapewnili już sobie zwycięstwo w swojej grupie. Nie oznacza to jednak, że zamierzali podejść do pojedynku ze Skandynawami bez zaangażowania. Selekcjoner Didier Deschamps zdecydował się posłać do gry swoich czołowych piłkarzy, na czele z Paulem Pogbą i Antoine’em Griezmannem. To jednak kto inny – Olivier Giroud, był najjaśniejszą postacią tego widowiska.
Doświadczony napastnik ma w tym sezonie problem z regularną grą w Chelsea. W tym sezonie pojawiał się na boisku trzykrotnie, zawsze z ławki rezerwowych. Znacznie lepiej wiedzie się mu w reprezentacji. W październiku zdobył dwa gole przeciwko Ukrainie, a teraz powtórzył ten wyczyn.
Błąd Pogby nie przeszkodził Francuzom
Mecz zaczął się niespodziewanie dobrze dla Szwedów. W szóstej minucie wyszli na prowadzenie. Błąd popełnił wówczas Paul Pogba, który źle wybijał piłkę z własnego pola karnego. Trafiła ona pod nogi Viktora Claessona, a ten strzałem po rykoszecie pokonał Hugo Llorisa.
Później na boisku rządzili i dzielili już Francuzi. Giroud zdobył pierwszego gola w 16. minucie, kiedy po dograniu Marcusa Thurama popisał się strzałem tuż przy słupku bramki Trzech Koron. Gospodarze wyszli na prowadzenie jeszcze przed przerwą. W 36. minucie efektownego gola z woleja zdobył Benjamin Pavard.
Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Mistrzowie świata wciąż dominowali, a w 59. minucie podwyższyli wynik na 3:1. Po raz drugi do siatki trafił Giroud, tym razem strzałem głową wykańczając akcję po idealnym dośrodkowaniu Kyliana Mbappe.
Szwedzi grali do końcu i próbowali nawiązać walkę z drużyną Deschampsa. Ostatecznie, w doliczonym czasie gry, zdołali zmniejszyć stratę do jednego gola. Do siatki trafił wówczas z bliska Robin Quaison, który dołożył nogę po dograniu Pierre’a Bengtssona.
Kuriozalny gol Comana
Ostatnie słowo w tym meczu należało tak czy inaczej do Les Bleus. W ostatniej doliczonej minucie na listę strzelców wpisał się Kingsley Coman, który zapamięta to trafienie na długo. Walczący o remis Szwedzi mieli rzut wolny, przy którym pod pole karne rywali pobiegli wszyscy zawodnicy, w tym bramkarz. Piłkę szybko przechwycili jednak Francuzi. Coman zdecydował się na strzał z okolic 40 metra i wpakował piłkę do kompletnie przez nikogo niestrzeżonej bramki.
Ostatecznie Francuzi zakończyli rywalizację w grupie A3 z dorobkiem szesnastu punktów. Odnieśli pięć zwycięstw i zanotowali jeden remis. Tymczasem Szwedzi z trzema punktami na koncie zajęli ostatnie, czwarte miejsce w tabeli.
Komentarze