- Przedstawiamy wszystkie wyniki spotkań 7. kolejki Betclic 2. ligi
- Omawiamy najważniejsze wydarzenia minionej serii gier
- A także prezentujemy tabelę i terminarz rozgrywek na trzecim szczeblu w Polsce
Wieczysta Kraków – Pogoń Grodzisk Mazowiecki 1:1
Spotkania 7. kolejki Betclic 2. ligi przyniosły nam wiele ciekawych i emocjonujących starć. Była to jednak kolejka, która upłynęła pod znakiem jednego prawdziwego hitu, a mianowicie spotkania Wieczystej Kraków z Pogonią Grodzisk Mazowiecki. Przed sezonem mało kto spodziewał się, że w przypadku starcia dwóch beniaminków będziemy mówić o hicie, a tu proszę, oba zespoły – co bardzo zaskakujące w przypadku podopiecznych Marcina Sasala – zajmują czołowe miejsca w tabeli.
W starciu pod Wawelem padł remis 1:1, ale przyznać trzeba, że było to bardzo ciekawe spotkanie. Jako pierwsi gola w 28. minucie gry zdobyli przyjezdni, a to za sprawą Jakuba Lisa. Radość graczy Pogoni nie trwała jednak zbyt długo, bowiem już dziewięć minut później rzut karny podyktowany przez Tomasza Wajdę wykorzystał Daniel Sandoval, nowy nabytek klubu prowadzonego przez Sławomira Peszkę.
Rekord Bielsko-Biała – ŁKS II Łódź 2:4
Aż sześć bramek oglądali kibice zgromadzeni przy Startowej 3 w Bielsku-Białej, gdzie miejscowy Rekord podejmował zespół rezerw ŁKS-u Łódź. I to właśnie goście jako pierwsi wyszli w niedzielnym starciu na prowadzenie za sprawą gola Krzysztofa Fałowskiego. Taki wynik utrzymał się do przerwy, co pozwalało beniaminkowi 2. ligi wierzyć w odwrócenie losów spotkania, ale łodzianie po zmianie stron natychmiast podwyższyli prowadzenie już na 0:3 dzięki golom Yoya Kamona oraz Oliwiera Sławińskiego.
W 60. minucie na 0:4 trafił Aleksander Ślęzak. Gospodarzy w tym meczu stać było jeszcze na dwa trafienia, które jednak niewiele zmieniły w całym obrazie meczu i dotychczasowych występów bielszczan, bowiem Rekord po 7. kolejkach tego sezonu jest najsłabszą drużyną całej ligi pod względem gry w defensywie. Aż 19 straconych bramek to wynik, który musi dać do myślenia władzom beniaminka i być może wkrótce posadą za raptem cztery punkty w siedmiu meczach zapłaci trener Dariusz Klacza, który po meczu oddał się do dyspozycji zarządu.
Świt Szczecin – Polonia Bytom 0:1
Starcie w Skolwinie, jednej z dzielnic Szczecina rozgrywane było w sobotnie południe i zapowiadało się niezwykle ciekawie, bowiem w meczach obu tych ekip jak do tej pory działo się sporo. Podobnie było i tym razem, choć na tablicy wyników pojawiła się tylko jedna bramka. Niemniej zespół Łukasza Tomczyka od pierwszej minuty nacierał na bramkę gospodarzy i wydawało się, że skończy się solidną liczbą trafień dla Polonii. Piłka jednak nie chciała wpaść do siatki dobrze tego dnia dysponowanego Adriana Sandacha. To właśnie bramkarz Świtu kilkukrotnie ratował swój zespół przed utratą gola przed przerwą m.in. po strzałach Wojciecha Szumilasa oraz Tomasza Gajdy.
Po zmianie stron obraz meczu nadal się nie zmieniał, to Polonia prowadziła grę i miała zdecydowanie więcej sytuacji bramkowych, a ekipa ze Szczecina tylko ograniczała się do przeszkadzania i od czasu do czasu wychodziła z mało groźnymi kontrami. Jedynego gola w tym starciu doczekaliśmy się dopiero w 82. minucie, gdy Tomasz Gajda z najbliższej odległości skierował piłkę do siatki. Trzeba przyznać, że to właśnie 28-letni pomocnik był tego dnia jedną z najjaśniejszych postaci bytomian.
Zagłębie Sosnowiec – Hutnik Kraków 2:3
Mecz przed własną publicznością bardzo dobrze rozpoczął się dla zespołu Marka Saganowskiego. Już w 7. minucie spotkania gola zdobył Bartosz Snopczyński, który przed tygodniem w starciu z KKS-em Kalisz kilkukrotnie nie wykorzystał bardzo dobrych okazji. Tym razem jednak dał swojemu zespołowi prowadzenie, które utrzymywało się do przerwy. Ale to, co najciekawszego, a właściwie szalonego w tym meczu działo się w samej końcówce.
W 65. minucie wyrównanie ekipie z Krakowa dał Kamil Głogowski, a kilkanaście minut później dołożył drugiego gola. W 86. minucie wyrównującego gola dla zespołu Zagłębia Sosnowiec zdobył Andrzej Niewulis. To jednak nie był koniec emocji tego wieczoru, w doliczonym czasie gry trzecim golem w tym spotkaniu, a co za tym idzie hat-trickiem popisał się Kamil Głogowski. Warto podkreślić, że ten 19-letni piłkarz nominalnie jest defensorem, stąd więc duże uznanie za skompletowanie trzech bramek przeciwko tak uznanemu zespołowi. Dla Zagłębia z kolei była to pierwsza ligowa porażka w tym sezonie.
Wisła Puławy – Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1
Górale przyjechali do Puław po zwycięstwie 3:0 na własnym stadionie nad Skrą Częstochowa. Tym samym w starciu z Wisłą chcieli iść za ciosem i po dość przeciętnym starcie sezonu rozpocząć serię zwycięstw, która pozwoliłaby zbliżyć się do strefy barażowej, czyli celu bielszczan na ten sezon. I wszystko bardzo dobrze się dla zespołu Krzysztofa Brede rozpoczęło, bowiem od pierwszych minut Podbeskidzie miało przewagę nie tylko w posiadaniu piłki, ale i w liczbie wykreowanych sytuacji strzeleckich. Wyśmienicie tego dnia spisywali się Lucjan Klisiewicz oraz Matej Mrsić, którzy swoimi zagraniami i szybkimi atakami kilkukrotnie stwarzali groźne sytuacje pod bramką Jana Szpaderskiego.
Pierwszy gol padł jednak po uderzeniu głową Marcina Biernata i gdy wydawało się, że goście zejdą na przerwę z prowadzeniem, to gola wyrównującego po kardynalnym błędzie obrony zdobył kapitan Wisły – Kamil Kargulewicz. W drugiej odsłonie gry obraz meczu dużo bardziej się wyrównał i Górale stracili inicjatywę. To przełożyło się na trafienie Bartosza Guzdka w 57. minucie meczu. I jak się później okazało, było to decydującego tego dnia uderzenie, przez co Podbeskidzie z kolejnego wyjazdu wraca bez zwycięstwa, a to powoduje, że kibice zaczynają się zastanawiać, czy ich zespół stać na walkę o czołowe miejsca w lidze.
Pozostałe wyniki spotkań Betclic 2. ligi
Olimpia Grudziądz – KKS Kalisz 0:1
Resovia Rzeszów – Zagłębie II Lubin 3:3
Skra Częstochowa – GKS Jastrzębie 2:1
Chojniczanka Chojnice – Olimpia Elbląg 2:0
Czytaj więcej: Goncalo Feio znów szokuje. Przepędził inny zespół z treningu
Komentarze