Wisła Kraków po bardzo emocjonującym spotkaniu zremisowała 3:3 z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Biała Gwiazda od 40. minuty grała w “dziesiątkę”, ale to nie przeszkodziło Wiślakom wbić rywalowi trzech goli. Podbeskidzie uratowało jeden punkt w doliczonym czasie gry.
- Niesamowity rollercoaster w Krakowie
- Wisła zdobyła trzy gole grając w “dziesiątkę”
- Podbeskidzie wywalczyło jeden punkt po bramce w doliczonym czasie gry
Wspaniałe widowisko przy Reymonta, Wisła pokazała charakter po przerwie
Sobotnie spotkanie Wisły z Podbeskidziem było bardzo emocjonujące od samego początku. W pierwszej odsłonie zdecydowaną przewagę osiągnęli gracze z Bielska-Białej całkowicie przejmując kontrolę na boiskowymi wydarzeniami. Goście już w 13. minucie objęli prowadzenie, a na listę strzelców wpisał się Biliński.
Podbeskidzie do przerwy mogło zdobyć jeszcze przynajmniej jednego gola, ale gościom zabrakło skuteczności. Tymczasem Biała Gwiazda miała ogromne problemy, by stworzyć zagrożenie pod bramką rywala. Wiślacy praktycznie nie przebywali na połowie Podbeskidzia, a o ich grze ofensywnej dobitnie świadczy statystyka celnych strzałów przed przerwą. Zero.
W 40. minucie Moltenis osłabił Wisłę Kraków. Francuz początkowy został ukarany żółtą kartkę, ale arbiter po obejrzeniu sytuacji na monitorze zmienił decyzję i wyrzucił gracza Białej Gwiazdy z boiska.
Radosław Sobolewski zdecydował się na aż trzy zmiany w przerwie spotkania, co przyniosło niesamowity efekt. Gospodarze grając w “dziesiątkę” najpierw zdołali odrobić straty, a następnie wyszli na prowadzenie. Już w 51.minucie Fernandez wykorzystując rzut karny strzelił gola na 1:1, a kilkanaście minut później ten sam zawodnik wykorzystał spory błąd defensywy gości i podwyższył na 2:1.
Strata dwóch goli grając w przewadze podrażniła ambicję Podbeskidzia. Goście ruszyli do zdecydowanych ataków, a w grze ponownie zaczęła się zarysowywać przewaga przyjezdnych. Przez moment dało się zauważyć różnicę jednego zawodnika na placu gry. W 71. minucie do wyrównania doprowadził Goke. Wydawało się, że Podbeskidzie pójdzie za ciosem w tym pojedynku i przechyli szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
Nic bardziej mylnego. Wisła Kraków nie zamierzała się poddawać i na dziewięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry ponownie wyszła na prowadzenie. Tym razem na listę strzelców wpisał się Jaroch. Gdy wydawało się, że tym razem Podbeskidzie nie zdoła już się podnieść i doprowadzić do wyrównania, w doliczonym czasie gry znakomitą akcję gości wykorzystał Simonsen.
Po bardzo emocjonującym, pełnym zwrotów akcji spotkaniu przy Reymonta Wisła Kraków zremisowała z Podbeskidziem Bielsko-Biała 3:3.
Komentarze