Trener Lechii Gdańsk dla Goal.pl: po to dostaję za to pieniądze, aby sobie z tym radzić

Szymon Grabowski, trener Lechii Gdańsk w rozmowie z Goal.pl zdradza m.in. jak przygotowywał zespół do nowego sezonu w Fortuna 1. lidze, a właściwie jak utrudnione miał zadanie. Szkoleniowiec odniósł się także do celów i decyzji o dołączeniu do Lechii. Nie zabrakło też pytań o to, jakim trenerem jest Szymon Grabowski. "Zwycięstwo z Chrobrym będzie niespodzianką" - mówi.

Lechia Gdańsk, Szymon Grabowski
Obserwuj nas w
Fot: Lechia Gdańsk Na zdjęciu: Lechia Gdańsk, Szymon Grabowski
  • Zapowiada się, że przed Lechią Gdańsk bardzo trudny sezon na boiskach Fortuna 1. ligi, bowiem sytuacja kadrowa klubu jest daleka od ideału
  • W rozmowie z Goal.pl Szymon Grabowski, trener gdańszczan mówi o problemach z jakimi boryka się w drużynie
  • Szkoleniowiec wprost przyznał, że sytuacja zespołu na kilka dni przed startem sezonu jest trudna
  • 42-latek zdradził jednak gdzie szuka pozytywów i z czego jest zadowolony
  • Nie zabrakło także wątków dotyczących stylu gry i tego, jakim szkoleniowcem jest były opiekun Stomilu Olsztyn

“Nie powinno to tak wyglądać”

Jakub Fudali: Ilu piłkarzy ma Pan na treningu?

Szymon Grabowski: Dzisiaj (rozmowa przeprowadzana w środę) było 23 zawodników.

W tym sporo młodzieży.

Wiadomo, że nasza kadra jeśli chodzi o seniorów nie jest zbyt mocno rozbudowana, ale pracujemy nad tym. Posiłkujemy się młodymi zawodnikami i jak wszystko wskazuje znajdą się oni w kadrze przynajmniej na pierwszy mecz z Chrobrym Głogów. Od nich w głównej mierze będzie zależał wynik tego spotkania.

Wcześniej mówiło się, że trenujecie w trzynastu plus bramkarze.

To prawda. Tak wyglądał wówczas stan naszej kadry. Nie ma co zaciemniać rzeczywistości. Nie była to łatwa sytuacja, ale teraz – na szczęście – ona się zmieniła. Jeśli chodzi o liczbę zawodników, to możemy przygotowywać się do startu ligi w dobrych warunkach.  

Ta sytuacja sporo utrudniła w przygotowaniach do nowego sezonu? 

Przygotowania… To złe słowo mówiąc o Lechii Gdańsk na tę chwilę. Prawda jest taka, że my reagujemy z dnia na dzień, z treningu na trening jeśli chodzi o personalia i o to, co dzieje się w drużynie. Sytuacja jest wyjątkowa i specyficzna. Na pewno nie jest i nie było łatwo.

Czy utrudniła? Nie chcę do tego tak podchodzić. Sytuacja jest taka, jaka jest. Dla mnie, jako świadomego trenera nie powinno to tak wyglądać, ale robię wszystko, aby tę ekipę, którą mam przygotować jak najlepiej.

To najtrudniejszy okres przygotowawczy, jaki musiał trener przeprowadzić?

Tak, myślę, że to jest w mojej karierze trenerskiej najtrudniejszy okres przygotowawczy. Jednak w tym czasie bardzo dużo się nauczyłem. Stałem się po prostu lepszym trenerem. Na żadnym kursie, ani szkoleniu na pewno bym się czegoś takiego nie nauczył.

Musieliście odwołać nawet sparing z Olimpią Elbląg.

No tak. Niestety taka była sytuacja.

Jaka była pierwsza reakcja trenera?

Nie wiem jak to określić. Jakieś zdenerwowanie połączone z bezsilnością. Było to też niezręczne względem Olimpii Elbląg, bo wiem, że pokrzyżowaliśmy nieco plany trenerowi. To nie była łatwa decyzja, ale patrzyliśmy na dobro zawodników, których nie chcieliśmy narażać.

Musiał trener kiedyś odwoływać sparing z powodu braku piłkarzy?

Nie, to była pierwsza taka sytuacja.

Szczerze, spodziewał się trener, że będzie aż tak trudno, jeśli chodzi o budowę kadry?

Nie.

Dlaczego Lechia Gdańsk?

Przez te parę tygodni w Lechii, co Pana zaskoczyło?

Zaskoczyło mnie to, że klub z takimi piłkarzami i z takim budżetem spadł z Ekstraklasy. To jest dla mnie cały czas najbardziej szokujące.

Analizował Pan ten spadkowy sezon?

Nie, zupełnie nie.

Gdy zadzwonił telefon z Gdańska, od razu się Pan zaczął pakować?

Byłem na finiszu rozgrywek w 2. lidze ze Stomilem Olsztyn. W pierwszym etapie odrzucałem zupełnie myśl, że mogę zmienić pracę. Chciałem skupić się jedynie na końcówce sezonu i barażach. Dopiero potem zastanawiałem się co zrobić. Po kilkukrotnych rozmowach z prezesem i dyrektorem sportowym doszedłem do wniosku, że warto spróbować sił akurat w Lechii. Bo mogę powiedzieć, że było kilka propozycji do rozważenia. Ostatecznie jestem jednak w Gdańsku, z tego się cieszę.

Jaki był powód takiej decyzji?

Myślę, że bardzo ważne było to, w jaki sposób przebiegały rozmowy. Do tego pomysł na budowę tego zespołu. Poza tym wiadomo, magia miasta, kibiców i sam klub, który jest obecnie jednym z większych projektów w Polsce. Chciałem w tym uczestniczyć i odegrać ważną rolę.

Była taka nutka niepewności przed podpisaniem kontraktu, dużo mówiło się przecież o możliwym nieprzystąpieniu do rozgrywek?

Powiem tak, nie szedłem w ciemno. Miałem zapewnienia ludzi, że Lechia sobie poradzi i wystartuje w 1. lidze. A władze i cały klub będą robić wszystko, aby warunki były dla nas jak najbardziej korzystne.

Obawy oraz myśli jak to będzie ostatecznie wyglądać oczywiście w mojej głowie się pojawiały. Zarówno przed przyjściem do klubu, jak i wtedy, gdy już podpisałem umowę. To wszystko jednak odeszło w momencie, w którym poznałem nowego właściciela. Od razu odbyliśmy pierwszą, długą rozmowę podczas której zostałem zapoznany z planem i wizją na Lechię Gdańsk. Także to, co było złe odrzuciłem i w przyszłość patrzę tylko optymistycznie.

Częstotliwość zmian szkoleniowców w ostatnim czasie chyba nie była jednym z argumentów za? Nie obawia się trener, że po serii kilku słabszych wyników skończy się zaufanie zarządu?

Zarówno w Lechii, jak i w innym klubie każdy trener się tego obawia, albo przynajmniej jest tego świadomy. Zdaję sobie sprawę ze specyfiki sytuacji, dla trenera wręcz dramatycznej, ale mimo to jestem jednak optymistą.

Gdyby udało się awansować ze Stomilem, to pewnie sytuacja mogłaby potoczyć się inaczej?

Nie chcę gdybać, co by było. Nie udało nam się awansować i to jest moja porażka. Mocno to przeżyłem, bo chciałem zrobić coś wielkiego w Stomilu Olsztyn. Zrobiliśmy coś dużego, to fakt, ale jednak nie awansowaliśmy. 

Jakby to wyglądało, gdyby się udało? Tego nikt nie wie. Wszystkie scenariusze były brane pod uwagę, ale finalnie sam nie wiem co bym zrobił. 

Czego zabrakło Stomilowi do awansu?

Zdrowego Shuna Shibaty w końcówce sezonu.

W Olsztynie w bardzo krótkim czasie udało się zbudować fajnie grającą ekipę, szczególnie jak na drugoligowe warunki. W czym tkwił sukces tamtej drużyny?

Myślę, że w bardzo mocnym i silnym kolektywie. Drużyna jaką miałem w Olsztynie była jedną z lepszych, jakie prowadziłem dotychczas. Wszyscy zawodnicy patrzyli w jednym kierunku zarówno jeśli chodzi o swój własny rozwój, jak i całej drużyny. Było to widać na każdym treningu i na każdej odprawie. Dużo razem rozmawialiśmy i dyskutowaliśmy. Naprawdę ten kolektyw spowodował to, że dobrze się razem czuliśmy zarówno na boisku oraz poza nim. To pomogło osiągać faktycznie bardzo fajne wyniki.

“Piłka ma być przede wszystkim skuteczna”

Jakieś elementy tej zespołowości udało się już wdrożyć w Lechii?

Jak najbardziej. Widać, że ci zawodnicy, którzy są z nami od początku rozumieją o co nam chodzi w kontekście budowania tego zespołu. Jest też chęć zaistnienia w szatni. Cieszę się, że są takie sygnały, bo na pewno byłoby to niepokojące gdyby piłkarze odpuścili ten element.

Jaka ma być Lechia trenera Grabowskiego?

Przede wszystkim ma być odważna. To ma dotyczyć zarówno gry z piłką, jak i bez niej. Nie możemy być kunktatorscy. Chcemy oczywiście posiadać futbolówkę, ale naszym bardzo ważnym aspektem ma być wykorzystywanie wolnych przestrzeni. To są te elementy, które pozwolą nam się dobrze czuć na boisku. A to z kolei przełoży się na kreowane sytuacje bramkowe.

Poza tym chciałbym żeby ta drużyna była stanowcza jeśli chodzi o grę w defensywie. Fortuna 1. ligi nie wygrywa się tylko i wyłącznie atakiem, zresztą tak jak żadnej ligi. Dobrze zbilansowana gra defensywy z ofensywą da nam dużo radości.

Jak rozumiem nie będzie to posiadanie dla samego posiadania.

Jak najbardziej. Piłka ma być przede wszystkim skuteczna. Zobaczmy na Puszczę Niepołomice. Jeżeli mielibyśmy oceniać styl gry, przyjemność dla oka, to raczej powiedzielibyśmy, że nie. A tu nagle okazuje się, że ich skuteczność pozwoliła na awans.

Chciałbym żebyśmy byli efektywni zarówno w grze defensywnej, jak i ofensywnej. Zdaję sobie sprawę w jakim klubie jesteśmy, więc Lechia poza tym, że ma być skuteczna, ma również cieszyć ludzi swoją grą.

Ważnym elementem są też stałe fragmenty gry, co doskonale pokazała Puszcza Niepołomice w tamtym sezonie. To jest jakiś znak rozpoznawczy Pana zespołów?

Chciałbym, żeby nim był. Każdy zespół, który prowadziłem dotychczas miał stałe fragmenty gry na bardzo wysokim poziomie, a to przekładało się na bramki.

Niemniej jednak bardzo ważne przy takiej grze są aspekty fizyczne oraz umiejętność antycypacji zachowań rywali. Pewne rzeczy można wytrenować, ale nie wszystko. Dlatego sposób w jaki będziemy grać przy SFG będzie zależał od piłkarzy, których pozyskamy. 

Ważnym, a może kluczowym ogniwem ma być Luis Fernandez. Jaki jest plan na jego wkomponowanie w zespół?

Jest to piłkarz, który da nam bardzo dużo jakości. Musimy go tak wkomponować w zespół, aby kreować jemu przestrzeń do gry. Im bliżej bramki rywali, tym lepiej dla nas. Wiadomo, że indywidualne przygotowanie techniczno-taktyczne jest u Luisa na bardzo wysokim poziomie, a naszym zadaniem jest to, aby stworzyć mu takie warunki, żeby dobrze się czuł.

Wiemy, że Fernandez jest takim piłkarzem, który może grać na “10”, jak i na szpicy. Gdzie trener go widzi w swoim zespole?

Na tę chwilę widzę Luisa na każdej pozycji z racji niedoborów. To tak pół żartem, pół serio. Jednak docelowo jest on przewidziany na pozycji numer “10”, ale tak jak powiedziałeś, będą różne opcje z jego umiejscowieniem na boisku.

W ostatnim sparingu był na trybunach, na mecz z Chrobrym będzie gotowy?

Jeżeli wyjdzie w pierwszym składzie lub z ławki rezerwowych, to znaczy, że będzie gotowy. Jeśli nie, to nie pojedzie do Głogowa. 

Ogólnie cały czas zastanawiamy się, co zrobić, żeby przede wszystkim nie zrobić krzywdy zawodnikom. Zdajemy sobie sprawę, że liga będzie bardzo długa i każdego z nich będziemy potrzebowali.

“Cel? Jak najlepszy start w lidze”

Zestawienie środka obrony jest dzisiaj największym problemem?

Rzeczywiście, to jest największa nasza bolączka. Zarówno nas, jako zespołu, ale również moja w zestawieniu pierwszej jedenastki. Jednak po to jestem trenerem i dostaję za to pieniądze, aby sobie z takimi sytuacjami radzić.

Z kolei obsada pozycji młodzieżowca może dość mocno zadowalać, jest kilku utalentowanych chłopaków. To chyba jedna z nielicznych rzeczy, która nie spędza snu z powiek? 

Jest więcej pozytywnych rzeczy, które w trudnej sytuacji się ujawniają. Na tym staramy się budować optymizm przed sezonem.

Nie musimy patrzeć na młodzieżowca, to jedno, ale ważniejsze jest zaangażowanie tych młodych chłopaków na treningach. To mnie cieszy.  

Jaki kontakt ma Pan z nowym prezesem Paolo Urferem?

Bardzo dobry. Cały czas rozmawiamy, osobiście lub też przez telefon, więc nie mogę narzekać, że prezes jest gdzieś poza klubem, nie interesuje się drużyną. 

O co ma walczyć Lechia Gdańsk?

Na tę chwilę trzeba walczyć o jak najlepszy start. Z biegiem czasu mam jednak nadzieję, że będzie się liczyć w grze o te najwyższe cele.

Zdaje Pan sobie sprawę, że konkurencja może wam kolokwialnie mówiąc odjechać?

Moja nadzieja jest taka, że ta strata nie będzie zbyt duża. A ci zawodnicy, którzy mają dojść do zespołu dojdą jak najszybciej, tak aby prowadzić bardziej równorzędną rywalizację w pierwszoligowych rozgrywkach. 

Optymizm opieram na tym, co słyszę od właścicieli. Pomimo tego, że początek będzie trudny, to mam być spokojny i cierpliwy, a efekt finalny będzie dla nas wszystkich zadowalający.

W najbliższych dniach, jeszcze przed startem ligi można spodziewać się jakiś transferów?

Z tego, co wiem, to jest bardzo możliwe, że coś się wydarzy. Jednak rozmowy nie są łatwe i nie będą one uwarunkowane tym, że mamy pierwszy mecz już w sobotę.

Poznałem prezesa Urfera już dość dobrze i wiem, że jeżeli coś sobie zaplanował, to doprowadzi to do końca. Nawet kosztem tego, że będzie trzeba troszkę poczekać.

Zastanawia mnie, jaki Pan ma wpływ na transfery.

Rozmawiam z właścicielem o ruchach transferowych. Pewne informacje na temat moich oczekiwań odnośnie nowych piłkarzy przekazałem w pierwszej rozmowie, ale o konkretnych nazwiskach rozmawiać nie muszę. Wiadomo, że w głównej mierze decyzja, co do zawodników przychodzących należy do właściciela. 

Mniej więcej w połowie sierpnia pojedziecie do Rzeszowa na mecz z Resovią, z którą był Pan mocno związany. Nie może się trener doczekać?

Nie będę ukrywał, że na pewno tak. Bardzo miło będzie mi gościć w Rzeszowie. Niemniej skupiam się tylko na Chrobrym i tak będę pracował.

Jakim trenerem jest Szymon Grabowski?

To jest bardzo trudne pytanie. Najlepiej odpowiedzieliby moi zawodnicy. Niemniej na pewno staram się być sprawiedliwy względem zawodników. Zwracam dużą uwagę na dyscyplinę piłkarzy, również poza boiskiem. Chcę być trenerem skutecznym, który wpływa nie tylko na rozwój całego zespołu, ale i poszczególnych zawodników.

Trenerski wzór do naśladowania?

Nie mam. Staram się czerpać od każdego. Zarówno od tych z niższych lig, jak i Ekstraklasy oraz czołowych lig świata. Nie jestem taką osobą, która chce coś skopiować jeden do jednego. Staram się inspirować jedną rzeczą i wplatać to w swoją wizję drużyny. 

W przerwie ekspresyjna rozmowa z piłkarzami, czy szczegółowa analiza taktyczna?

Różnie. W zależności od tego co w danym momencie zespołowi jest potrzebne, tak się zachowuję. W większości przypadków jest to wszystko połączone. Jest czas na mowę motywacyjną, przedstawienie elementów taktycznych oraz dyskusję z zawodnikami. 

Czeka nas prawdopodobnie najmocniejsza liga w historii, jaka jest Pana pierwsza szóstka?

Wiadomo, tak jak powiedziałeś liga będzie bardzo silna, ale jeżeli się bawimy, to się bawimy. Lechia Gdańsk, Wisła Kraków, Termalica, Wisła Płock, Zagłębie Sosnowiec, Podbeskidzie. 

Na koniec, ten najbliższy mecz z Chrobrym. Czego można spodziewać się po Lechii w tym spotkaniu?

Wszystkiego. To będzie najbardziej rozsądna odpowiedź jakiej mogę udzielić.

Wie Pan, że to nie brzmi obiecująco dla kibiców.

(Śmiech). Myślę, że kibice Lechii są bardzo świadomi sytuacji, w której na tę chwilę się znajdujemy, więc może to nie brzmi optymistycznie, ale mogę obiecać, że jako trener wraz z zespołem postaramy się zrobić w sobotę niespodziankę. 

Zwycięstwo będzie niespodzianką?

Jak najbardziej tak.

Dzięki wielkie za rozmowę.

Dzięki również

Komentarze