Kolejna seria przerwana. Na zapleczu Ekstraklasy bez zmiany lidera

Bartosz Szeliga
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Bartosz Szeliga

ŁKS Łódź nie wykorzystał porażki Wisły Kraków i zmarnował szansę na objęcie prowadzenia w tabeli 1 Ligi. Drużyna Kazimierza Moskala w niedzielne popołudnie doznała drugiej porażki w tym sezonie, ulegając 0:1 Stali Rzeszów.

ŁKS na tarczy z Rzeszowa

ŁKS przed wizytą w Rzeszowie mógł się pochwalić świetną serią czterech kolejnych wygranych i do meczu ze Stalą przystępował w roli faworyta. Po sobotnim potknięciu Wisły Kraków w Tychach, łodzianie mogli także objąć prowadzenie w tabeli. 

Od początku meczu lepsze wrażenie sprawili podopieczni Daniela Myśliwca, którzy dłużej utrzymywali się przy piłce i w ataku pozycyjnym szukali swoich okazji. W 11. minucie przed szansą stanął Góra, który otrzymał dobre podanie od Prokicia, ale uderzył nad poprzeczką. Obrońca Stali kolejną okazję miał w 20. minucie, gdy doszedł do piłki po zagraniu Głowackiego z rzutu wolnego, ale tym razem posłał piłkę obok słupka.

ŁKS odpowiedział w 24. minucie, gdy piłka po podaniu Kowalczyka spod linii końcowej boiska trafiła do Trąbki. Z jego uderzeniem poradził sobie jednak Pęksa. Stal odważnie zaatakowała w końcówce pierwszej połowy i była bliska objęcia prowadzenia. Najpierw po strzale Olejarki świetnie interweniował Arndt, a po chwili ŁKS przed stratą gola uratowała poprzeczka. 

Druga połowa rozpoczęła się od wyczekiwanego przez kibiców Stali gola dla gospodarzy. Po zagraniu Prokicia niefortunnie interweniował Szeliga, która skierował piłkę do bramki swojego zespołu. 

Strata gola wyraźnie podrażniła gości, którzy ruszyli w poszukiwaniu wyrównania. Bardzo aktywny był Kelechukwu, który w 60. minucie uderzeniem zza pola karnego trafił w poprzeczkę, a trzy minuty później zmarnował sytuację sam na sam z bramkarzem rywali. Były to zdecydowanie najlepsze okazje ŁKS-u w tym spotkaniu. Ostatecznie wynik nie uległ zmianie i Stal mogła cieszyć się z drugiej wygranej w sezonie.

Komentarze