Ruch zdominowany przez Wisłę, rekord na trybunach, C-Bool w przewie i Ibisz bohaterem oprawy kibiców [REPORTAŻ]

Ruch Chorzów w sobotę 22 lutego 2025 roku mierzył się z Wisłą Kraków w Betclic 1. Lidze. To było zdecydowanie wydarzenie trwającego sezonu na zapleczu PKO BP Ekstraklasy.

Ruch Chorzów - Wisła Kraków
Obserwuj nas w
fot. Łukasz Pawlik / PressFocus Na zdjęciu: Ruch Chorzów - Wisła Kraków
  • Niesamowite widowisko miało miejsce na Stadionie Śląskim z udziałem Ruchu Chorzów i Wisły Kraków
  • Goal.pl udał się na hit 21. kolejki Betclic 1. Ligi, w którym został pobity rekord frekwencji na trybunach, padło pięć goli, a kibice zrobili na jednej z opraw bohatera z Krzysztofa Ibisza
  • Pod względem sportowym zespół Mariusza Jopa zdominował 14-krotnego mistrza Polski, a kluczową postacią w zespole Białej Gwiazdy był Angel Rodado. Hiszpan zdobył trzy bramki

Ruch i Wisła, czyli kawał historii i łącznie 27 mistrzostw Polski na koncie

Ruch Chorzów i Wisła Kraków to dwie firmy w Polsce, których miejsce w powszechnej opinii jest w najwyższej klasie rozgrywkowej. Nie tylko przedstawiciele samych ekip tak podchodzą do tematu, ale nawet antagonistycznie nastawione do Niebieskich i Białej Gwiazdy kluby mogą dochodzić do takiego wniosku. Po pierwsze przemawia za Ruchem i Wisłą bogata historia, po drugie ogromna społeczność i wreszcie po trzecie rywalizacja, bo mecze z takimi rywalami jak z: Legią Warszawa, Lechem Poznań, Widzewem Łódź czy Górnikiem Zabrze mogą elektryzować całe środowiska piłkarskie w kraju.

CANAL+ Sport na razie musi jednak czekać, jak potoczy się rywalizacja w Betclic 1. Lidze, będąc posiadaczem praw do emitowania spotkań PKO BP Ekstraklasy. Zdaje sobie sprawę z tego, że przed smartfonami, tabletami i telewizorami chorzowska i krakowska ekipa może przyciągnąć więcej widzów, niż niejedna dzisiaj drużyna w elicie, ale na razie musi się z tym godzić. Cieszyć się natomiast z takiego obrotu zdarzeń mogą przedstawiciele TVP Sport, posiadający prawa do meczów na zapleczu elity i na dodatek korzystają z tego pełnymi garściami, opakowując produkt o wiele lepiej, niż poprzednik, co podkreślają w mediach społecznościowych sami widzowie.

To, że starcia Ruchu z Wisłą w Betclic 1. Lidze przyciągną tłumy na trybuny w sezonie 2024/2025 tak naprawdę było jasne już w momencie, gdy Niebiescy byli pewni tego, że spadają z elity, a krakowska drużyna musiała pogodzić się z tym, że nie awansuje do PKO BP Ekstraklasy. Zatem fani obu ekip mieli dużo czasu, aby przygotować się do świąt piłkarskich przez duże Ś. Już pierwsza potyczka z udziałem obu drużyn na arenie im. Henryka Reymana w Krakowie była pasjonującym widowiskiem. Niemniej druga część tej rywalizacji już w rundzie wiosennej sezonu 2024/2025 miała być na jeszcze wyższym poziomie. Smaczku temu spotkaniu dodawał fakt, że mógł zostać pobity rekord frekwencji na meczach klubowych w XXI wieku.

Tak tworzy się recepty na wychodzenie z życiowych kryzysów

22 lutego 2025 roku to był dzień, który w Chorzowie upływał pod znakiem Meczu Mistrzów. Ciekawe w tym wszystkim jest to, że trzy główne podmioty wydarzenia, które elektryzowały piłkarską Polskę, jeszcze nie tak dawno zmagały się z mniejszymi lub większymi problemami. Słynny już #CzasOdbudowy dotyczący Ruchu był analizowany przez większość sportowych mediów. Wiadomo, że Niebiescy najpierw zaliczyli zjazd, notując trzy spadki z rzędu. Następnie miały miejsce dla odmiany trzy z rzędu awanse. Później znów spadek i dzisiaj ponownie Ruch rywalizuje w 1 Lidze, grając regularnie od kilku lat w innych rozgrywkach ligowych, co jest pewnego rodzaju ewenementem. Ponadto były jeszcze problemy finansowe, z których klub z Chorzowa powoli, ale konsekwentnie wychodzi na prostą.

Zobacz również: Skrót meczu Ruch Chorzów – Wisła Kraków

Nie mniej ciekawa jest historia krakowskiej Wisły. Nie da się zapomnieć tego, gdy pomocną dłoń wyciągnęli do klubu w najtrudniejszym momencie Jakub Błaszczykowski oraz Jarosław Królewski. Były akcje crowdfundingowe sygnowane hasłem #WislaNigdyNieZginie. Finalnie uratowanie 13-krotnego mistrza kraju udało się i dzisiaj Biała Gwiazda jest w zdecydowanie lepszym położeniu, niż to miało miejsce w 2018 roku. Na dodatek w 2024 roku krakowska ekipa jako przedstawiciel 1 Ligi wygrała Puchar Polski i w tej kampanii mogła rywalizować na europejskiej scenie. Tym samym Ruch i Wisła to te firmy, które na własnej skórze poznały, co to jest: restrukturyzowanie na dobre swojego zadłużenia, wsparcie kibiców i walka o sukces, mający być pomocnym w powstawaniu z kolan.

Jak jeszcze do tego wszystkiego doda się fakt, że swoje problemy miał też w 2011 roku Stadion Śląski, to można pisać o niezwykłym tle Meczu Mistrzów. Wiadomo, że Kocioł Czarownic był modernizowany w latach 2009-2017. 15 lipca 2011 roku doszło natomiast do pęknięcia “krokodyli” w trakcie słynnej operacji Big lift, która polegała na podnoszeniu linowej konstrukcji dachu, ważącej 830 ton. Uszkodzenie żeliwnych uchwytów mocno skomplikowało przebudowę areny. Finalnie ta zakończyła się dopiero w 2015 roku. Otwarcie areny miało z kolei miejsce 1 października 2017 roku przy okazji dnia otwartego, który zgromadził 100 tysięcy osób.

Odkurzony gigant

Czas mijał, a Stadion Śląski długo nie mógł pochwalić się wydarzeniem, które budziłoby tak duże zainteresowanie, jak to ma miejsce w przypadku meczów Ruchu w roli gospodarza na Stadionie Śląski. Oczywiście incydentalnie były spotkania piłkarskiej reprezentacji Polski. Na tej jednak płaszczyźnie nie ma mowy o regularności. Były też koncerty, a także miały miejsce imprezy lekkoatletyczne. Niemniej właśnie spotkania piłkarskie sprawiają, że największa arena sportowa na Śląsku tętni cyklicznie życiem, a nie tylko od czasu do czasu.

Ruch ogólnie do potyczki w ramach 21. kolejki ligowej podchodził, chcąc zmazać plamę po wcześniejszych dużych wydarzeniach, które odbywały się na Stadionie Śląskim. Przegrał z Legią Warszawa (0:1), Górnikiem Zabrze (1:2) i Widzewem Łódź (2:3). Przerwanie złej serii miało mieć miejsce przy okazji potyczki z Wisłą Kraków. O ile Niebiescy przyzwyczaili do tego, że spotkania z dużą widownią na trybunach były dla nich koszmarem, to idealnie przy okazji takich meczów czuli się wiślacy. Biała Gwiazda napędzała się dużymi spotkaniami, stąd starała się z dużym spokojem podejść do konfrontacji w Kotle Czarownic.

Dzień meczowy

Tak naprawdę w sobotę od samego rana można było czuć klimat potyczki Ruchu z Wisłą. Normalne wyjście do sklepu spożywczego, w którym jest stojak z prasą, sprawiało, że nie można było zapomnieć o wyjątkowym wydarzeniu piłkarskim. Wszystko dlatego, że rzucały się w oczy okładki: “Dziennika Zachodniego” czy “Przeglądu Sportowego”, które nawiązywały do Meczu Mistrzów. Z kolei w okolicach godziny 11-12 można było w centrum Katowic w okolicach Rynku czy Spodka zobaczyć mniejsze i większe grupy kibiców Białej Gwiazdy. Jedni spożywali posiłki, inni konsumowali różnego rodzaju napoje. Wszystko odbywało się w spokojnej atmosferze. To jednoznaczny sygnał, że nie taki diabeł straszny, jak go malują.

Tylko u nas

Kto jest ze Śląska lub z innego regionu Polski, ale ma doświadczenie z koncertów na Stadionie Śląskim czy różnego rodzaju muzycznych festiwali, to zdecydowanie ma świadomość tego, że wybór samochodu jako środku transportu, to nie najlepszy wybór. Wszystko dlatego, że po prostu generują się korki. Nawet wybór taksówki nie jest gwarancją szybkiego dotarcia do celu. Przy okazji tego typu wydarzeń zbawienny okazuje się tramwaj. Ruch natomiast jeszcze bardziej zadbał o to, aby kibice nie mieli problemu z dotarciem na miejsce imprezy masowej, wykupując dodatkową linię tramwajową S1 na dzień spotkania, co sprawiło, że tramwaje były praktycznie cały czas do dyspozycji pasażerów.

Czerwień opanowała Śląsk

Wycieczka banką na Stadion Śląski na mecz Ruchu z Wisłą to ogólnie była też ciekawa przygoda dla podróżnego. Wszystko dlatego, że można było trafić na mocno rozentuzjazmowaną grupę kibiców Wisły, którzy ćwiczyli swoje struny głosowe. Zakłamaniem rzeczywistości byłoby stwierdzenie, że wybrzmiewały tylko piosenki o łagodnym nastawieniu. Co to, to nie. Jednemu z polskich klubów mocno się obrywało, ale to detal.

Okolice ulicy Katowickiej w Chorzowie to z kolei wysyp sympatyków obu ekip. Z jednej strony stadionu wyróżniał się przede wszystkim kolor czerwony w garderobie kibiców. Po przeciwnej dominował już niebieski. Tymczasem spoglądając na rejestracje samochodów, można było dostrzec różne miejscowości, skąd mogli przyjeżdżać kibice obu ekip. Od Raciborza, Żory, Olkusz, po Siemianowice, Świętochłowice czy Mysłowice. Co może dziwić, widoczne były też zabrzańskie tablice.

fot. Łukasz Pawlik / Goal.pl

Pod względem logistyki na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało tak, że przy bramach większych przestojów nie było. Gdy już natomiast kibic pojawił się na trybunie, to mógł zaopatrzyć się w kibicowski gadżet lub udać się na plenerowy szybki posiłek przed samym spotkaniem z popularnym trunkiem. Chociaż nie we wszystkich punktach gastronomicznych można było kupić hot-doga, zapiekankę czy kiełbasę z grilla. Godne uwagi jest natomiast to, że w przeciwieństwie do wcześniejszych meczów Ruchu na Stadionie Śląskim, to tym razem nie było kłopotu z toaletami. Większość była dostępna dla potrzebujących, więc pod tym względem nie było problemu.

fot. Łukasz Pawlik / Goal.pl
fot. Łukasz Pawlik / Goal.pl

To, co jednak było najważniejsze, to samo spotkanie. W momencie, gdy weszło się na trybuny, to rzucał się w oczy obraz z murawą. Niestety płyta boiska ma pamiątkę jeszcze z imprezy sylwestrowej, co będzie skutkować pilną wymianą fragmentu murawy. Jest to na pewno rzecz, której nie można bagatelizować i cieszy to, że konkretne działania w tej sprawie mają zostać podjęte.

Ruch opóźniony, Wisła skuteczna i agresywna, a Rodado fantastyczny

Co z kolei działo się na boisku? W telegraficznym skrócie Wisła dyktowała swoje warunki gry. Skutkowało to tym, że ostatecznie krakowski walec przejechał się po 14-krotnym mistrzu Polski, wygrywając pięcioma golami. Hat-tricka skompletował Angel Rodado, który dzięki swoim trafieniom wskoczył na pierwsze miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców Betclic 1. Ligi. Hiszpan na dzisiaj jest głównym faworytem do wygrania korony króla strzelców.

Po stronie gości na pochlebne słowa zasłużył też Mariusz Kutwa, który oprócz zdobycia bramki wyróżnił się też solidną grą w obronie. W szeregach gospodarzy niepokoić mogła natomiast bardzo słaba dyspozycja defensywy Ruchu. Nie sprawdza się też nowy młodzieżowiec w szeregach Niebieskich, na którego mocno narzekali kibice. Jakub Adkonis wygląda na to, że potrzebuje jeszcze czasu na aklimatyzacje. W każdym razie Bartłomiej Barański, który pojawił się po przerwie, pokazał, że nie chce łatwo oddawać miejsca w składzie.

Half-time show nie tylko w Super Bowl

Oprócz sportowych atrakcji w przerwie był też akcent muzyczny. Czas umilił widzom słynny C-Bool. Popularny producent muzyczny i DJ stanął za konsoletą i raczył widownię klasycznymi kawałkami, które mogą być pamiętane nie tylko przez szeroko rozumianych dziadersów i boomerów, używając slangu młodzieżowego.

Oprócz samej muzyki pojawiły się dekoracje ogniste. Tych zresztą przy okazji samego spotykania było też nieco więcej, bo fani w trakcie rywalizacji odpalili duże ilości pirotechniki, ale nie mogło być inaczej, skoro mecz upłynął pod hasłem: “Awantura o race” z wizerunkiem Krzysztofa Ibisza na jednej z opraw. To było oczywiście nawiązanie do znanego programu telewizyjnego: “Awantura o kasę”, który jest emitowany na antenie Polsatu.

Opinie trenerów i zawodników

Jak można się domyślić, inne odczucia panowały u trenerów po ostatnim gwizdku sędziego. Uradowany był Mariusz Jop, który mógł odetchnąć z ulgą po niespodziewanej porażce ze Zniczem Pruszków. W sobotnie popołudnie jednak wszystko ułożyło się po myśli szkoleniowca Wisły. – Zgoła odmienne nastroje niż po ostatnim meczu ligowym. Bardzo dobrze zaczęliśmy spotkanie. Cały mecz kontrolowaliśmy. Byliśmy bardzo groźni praktycznie przy każdym ataku. Brawa dla kibiców za oprawę i doping. Jesteśmy szczęśliwi z wyniku i gry – przekonywał Jop.

Żal i rozczarowanie towarzyszyło z kolei szkoleniowcowi Niebieskich. – Wszyscy stanęli na wysokości zadania, czyli kibice i organizatorzy. My natomiast się nie dostosowaliśmy. Przeżyliśmy koszmar. Pierwsza moja porażka w takich okolicznościach i od razu w takim stylu. Musimy się zrehabilitować. Ta nauczka może nam się przydać. Siłą rzeczy będą zmiany w składzie. Zobaczymy, jak to się ułoży. Jest grupa piłkarzy, która zasługuje na to, aby otrzymać szansę. Musimy przeprosić wszystkich – mówił Dawid Szulczek.

Jeśli chodzi o samych zawodników, to Szymon Szymański wprost oznajmił, że Ruchu tak naprawdę nie było. Zawodnikowi z wiadomych względów brakowało słów, aby opisać, co tak naprawdę się wydarzyło. Z kolei kluczowa postać defensywy Wisły, czyli Mariusz Kutwa podkreślił, że jego drużyna była skupiona tylko na tym, co miało miejsce na boisku. Zawodnicy nie zwracali uwagi na otoczkę meczu.

Wydarzenie sezonu w Betclic 1. Lidze

Kolejny wielki mecz w polskiej piłce przechodzi do historii. Zostanie zapamiętany na długo nie tylko dlatego, że Wisła rozbiła Ruch. Został też pobity rekord frekwencji w piłce klubowej w XXI wieku. Na trybunach w trakcie sobotniej potyczki pojawiły się 53 293 osoby. Tym samym klub z Chorzowa jako gospodarz meczu może pochwalić się kolejnym rekordem osiągniętym w Kotle Czarownic, pobijając wynik ze starcia: Ruch Chorzów – Widzew Łódź, które miało miejsce w PKO BP Ekstraklasie w kwietniu 2024 roku. Wówczas na trybunach obecnych było 50 087 widzów.

Czy rekord frekwencji z Meczu Mistrzów jest do pobicia?

  • Oczywiście, że tak
  • Niestety nie
  • Trudno powiedzieć
  • Oczywiście, że tak 19%
  • Niestety nie 69%
  • Trudno powiedzieć 12%

26+ Votes

Komentarze