Martin Konczkowski o meczu z Wartą Poznań, asyście i ligowej rzeczywistości
Ruch Chorzów pod wodzą trenera Dawida Szulczka jest wciąż zespołem bezkompromisowym w Betclic 1. Lidze. Niebiescy w siedmiu spotkaniach ligowych zaliczyli pięć zwycięstw i dwukrotnie przegrali. Ponadto na koncie chorzowian jest wygrana z Podhalem Nowy Targ (2:0) w Pucharze Polski. Tymczasem w miniony piątek 14-krotny mistrz Polski okazał się lepszy od Warty Poznań (2:1), a swój udział w wygranej miał Martin Kocznkowski.
Oglądaj skróty meczów Betclic 1. Ligi
– Podwójna radość, ale najważniejsze jest zwycięstwo. Tak naprawdę nieważne, kto strzela i kto asystuje. Chociaż w momencie, gdy wygrywamy, to na pewno cieszy to, że mogłem dołożyć swoją cegiełkę. Mam nadzieję, że będzie tego więcej – mówił defensor Niebieskich w rozmowie z Goal.pl.
W ostatnim czasie chorzowianie udowadniają, że grę w bocznych sektorach boiska mają opanowaną do perfekcji. W podobny sposób zdobywali bramkę w starciu ze Stalą Rzeszów i z Zielonymi. Na ten temat też kilka słów wyraził “Konczi”. – Ćwiczymy kilka wariantów na treningu. Mam też bardzo dobrych skrzydłowych. Nie tylko tych, co grają w wyjściowym składzie, ale też tych, którzy wchodzą z ławki. Trener ma duży wybór i trzeba z tego korzystać – przekonywał Kocznkowski.
Na swoim koncie zespół z Chorzowa trzy zwycięstwa z rzędu. Czy to oznacza, że Ruch już ma zaszczepiony gen zwycięstwa? – Z każdym zwycięstwem pewność siebie rośnie. Poprawia się też atmosfera, ale nie możemy wpaść w huraoptymizm, bo jeszcze sporo spotkań przed nami. Tym bardziej że jeszcze nie jesteśmy w tym miejscu, w którym chcemy być. Na pierwszym miejscu pokora – twardo stąpa po ziemi były zawodnik Piasta Gliwice.
W ostatnich tygodniach bez wątpienia jedną z kluczowych postaci Ruchu Chorzów jest Maciej Sadlok. Mimo zaawansowanego wieku, w ofensywie jest wartością dodaną. 35-latek ma na swoim koncie w tym sezonie cztery asysty i gola. Czyżby pracował na zagraniczny transfer? – Maciej ma kapitalne statystyki. Ostatnio nawet w szatni śmialiśmy się, że na zachód już chyba nie wyjedzie, bo jednak nie ten PESEL. W każdym razie jak mu siedzi, to oby tak było, jak najdłużej – mówił nasz rozmówca.
Za chorzowianami dwie przerwy reprezentacyjne z nowym szkoleniowcem, w których trakcie wykonano sporo pracy. Konczkowski ujawnił, co się zmieniło w zespole. – Ostatnie mecze pokazały, że jesteśmy monolitem. Jeden za drugiego pracuje. Jeśli jest w obronie nerwowo, to szybko jest asekuracja. Mówiąc wprost, jest to przysłowiowe zapier****** na boisku. Zdaje sobie sprawę z tego, że są w naszej grze fragmenty meczów, które dla kibica nie są efektowne, ale przede wszystkim są efektywne. To jest na dzisiaj najważniejsze, aby wygrywać. Na tym najbardziej się skupiamy – powiedział Konczkowski.
W najbliższym czasie Ruch ma przed sobą meczowy maraton. Już we wtorek zmierzy się z Avią Świdnik w Pucharze Polski, a kilka dni później poważny test z innym spadkowiczem z PKO Bp Ekstraklasy. 31-letni zawodnik urodzony w Rudzie Śląskiej ze spokojem podchodzi do rywalizacji.
– ŁKS pierwszym poważnym testem w erze Dawida Szulczka? Tak naprawdę każde spotkanie jest dla nas trudne. Stal Rzeszów postawiła nam naprawdę ciężkie warunki do gry. To jak na razie rewelacja tego sezonu, bo niewielu spodziewało się tego, że będzie się tak solidnie prezentować. Ogólnie wychodzimy z założenia, że każde spotkanie jest inne – podsumował Konczkowski.
Ruch aktualnie plasuje się na ósmej pozycji w tabeli Betclic 1. Ligi. Na koncie Niebieskich są 22 punkty. Do lidera Bruk-Betu Termaliki chorzowianie tracą 10 oczek.
Czytaj więcej: Ruch goni czołówkę, Warta bez recepty na Niebieskich [WIDEO]
Komentarze