- Wisła Kraków chciała w sobotę wrócić na zwycięską ścieżkę po porażce z GKS-em Tychy
- Pierwsza połowa starcia z Odrą Opole była jednak mocno rozczarowująca
- W dziewięć minut drugiej połowy Biała Gwiazda zdobyła jednak dwie bramki
Dwa ciosy Wisły na początek drugiej połowy w Opolu
Wisła Kraków nie ustaje w walce o awans do PKO BP Ekstraklasy. Rundę rewanżową rozpoczęła dobrze, bo wygrywając ze Stalą w Rzeszowie (2:1). Później, jednak, nie dała rady GKS-owi Tychy (0:1).
Rzecz jasna, tę porażkę osłodził awans do półfinału Pucharu Polski. Priorytetem pozostaje jednak ucieczka z Fortuna 1 Ligi. Dlatego też tak istotne było sobotnie starcie z Odrą Opole. Pierwsza połowa była jednak rozczarowująca i żadna ze stron nie zdołała wyjść na prowadzenie. W przerwie trener Rude dobrze wykonał jednak swoją pracę, bo po zmianie stron Biała Gwiazda wyglądała już zgoła inaczej.
Nie minęło pięć minut, gdy otworzyli wynik. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego zrobiło się spore zamieszanie. W nim najlepiej odnalazł się Goku Roman, który uderzył na bramkę. Piłka trafiła w nogi Jiriego Pirocha i całkowicie zmyliła bezradnego bramkarza Odry.
Goście postanowili pójść za ciosem. Nie minęły kolejne cztery minuty a już było 2:0. Tym razem uderzał Jesus Alfaro, ale futbolówka ponownie ugrzęzła między piłkarzami z Opola. Świetnie wbiegł jednak Dejvi Bregu, który z bliska nie mógł nie trafić do siatki.
Zobacz też: Będzie zmiana lidera! Jagiellonia znów przegrała [WIDEO].
Komentarze