- Wisła Kraków od lat szuka inwestora, ale zainteresowania ze strony Octaviana Moraru – bądź jakiejś grupy reprezentowanej przez dyrektora sportowego Radomiaka – raczej nikt się w stolicy Małopolski nie spodziewał
- Udało nam się jednak potwierdzić u źródła, że doszło do spotkania z Jarosławem Królewskim
- Cała sprawa jest niezależna od zarzutów ws. manipulacji przy kontroli antydopingowej, bo – z tego, co słyszymy – do spotkania miało dojść na przełomie sierpnia i września
Próba oczyszczenia w POLADA
Przypomnijmy, że Luizao i Octavian Moraru mogą zostać zawieszeni na cztery lata za manipulację podczas kontroli antydopingowej. Trzy tygodnie temu obu postawiono zarzuty. Jak ustaliliśmy, dyrektorowi sportowemu zarzuca się (podstawienie) błędne wskazanie zawodnika Luizao w miejsce Pedro Henrique, w sytuacji, gdy zespół kontrolny jasno komunikował plan pobrania próbki od Pedro Henrique. Piłkarzowi Radomiaka postawniono natomiast zarzut podawania się za innego zawodnika i złożenie podpisu posługując się imieniem i nazwiskiem: Pedro Henrique, na dokumentach kontroli antydopingowej. Ostatecznie do testu Pedro Henrique doszło i wynik okazał się negatywny (brak śladów środków dopingujących). Jednak podpisanie się przez Luizao nazwiskiem swojego kolegi z zespołu jest potężnym wykroczeniem. POLADA zdecydowała się zatem postawić zarzut zarówno Moraru, jak i piłkarzowi.
Przyznanie się do winy mogłoby skutkować złagodzeniem kary do trzech lat zawieszenia, co i tak jest czasem w piłce co najmniej równym jednej epoce. Dlatego obaj – zgodnie z przypuszczeniami – rozpoczęli walkę o oczyszczenie się z zarzutów. Aktualnie POLADA czeka na datę wyznaczenia pierwszej rozprawy przed panelem dyscyplinarnym. Cała sprawa może potrwać nawet kilka miesięcy, więc nie ma co liczyć na szybkie jej zakończenie. Obecnie ani Luizao, ani Octavian Moraru nie są zawieszeni.
Moraru zapukał do Wisły Kraków
Jednocześnie z tego, co można usłyszeć w Krakowie, Octavian Moraru nie tak dawno przyglądał się Wiśle Kraków pod kątem inwestycyjnym. Z tego, co słyszymy, kilkanaście tygodni temu próbował umówić się na spotkanie z Jarosławem Królewskim, jednak odbił się od ściany. Wtedy rozpoczął mniej formalną procedurę lobbowania w tej sprawie w – nazwijmy to umownie – środowisku kibicowskim Wisły. Królewski, jako większościowy akcjonariusz, zgodnie z biznesowymi prawidłami oraz sytuacją Wisły Kraków nie może ot tak odrzucić inwestycyjnej oferty bez choćby spojrzenia na nią.
Próbowaliśmy skontaktować się z Octavianem Moraru zarówno telefonicznie, jak i wysyłając pytania przez aplikację WhatsApp, ale mimo kilku prób, nie udało się porozmawiać. Wiadomo natomiast, że niezależnie od sprawy z POLADA, kontrakt dyrektora sportowego Radomiaka obowiązuje do końca obecnego sezonu i na pewno nie można powiedzieć, że bez żadnych wątpliwości zostanie przedłużony. Być może jest to więc z jego strony jakaś próba myślenia o przyszłości. Tym bardziej, że na korytarzach Radomiaka krąży od jakiegoś czasu także plotka o zainteresowaniu Mołdawianina Zagłębiem Sosnowiec.
Octavian Moraru miał pojawić się w Krakowie jako przedstawiciel “swojej grupy”, w zupełnym odcięciu od Radomiaka i jego struktury właścicielskiej. Podchodził z różnych stron, ale słyszymy, że Jarosław Królewski nie pałał żądzą takiego spotkania. Informacja o zakusach na Wisłę dotarła jednak do społeczności Wisły Kraków, która zaczęła wywierać nacisk na samo spotkanie, choćby miało nie przynieść żadnych owoców. Królewski zatem ostatecznie spotkał się z Octavianem Moraru. Na czym miałoby polegać jego wsparcie? Mówiąc w skrócie – Mołdawianin miałby przyprowadzić do Wisły inwestorów, być może też opłacać piłkarzy.
Zadzwoniliśmy do Jarosława Królewskiego, by zweryfikować te informacje.
– Nie chciałbym dawać komentarza na temat rozmów z podmiotami, które są lub w przyszłości będą zainteresowane zainwestowaniem w Wiśle. Potwierdzanie lub negowanie zawsze ma zły wpływ na negocjacje – powiedział prezes I-ligowca.
– W takim razie nie mówmy o szczegółach, ale spytam wprost, czy spotkał się pan z Octavianem Moraru? – kontynuowaliśmy.
– Staram się zawsze być szczery, jeśli już coś mówię, więc powiem: tak, spotkaliśmy się. W Wiśle Kraków, mamy odpowiednie procedury w takich przypadkach. Jeśli ta grupa by do mnie wróciła i przestawiła konkretną ofertę, z legalnego punktu widzenia, ja jej nie mogę odrzucić, muszę ją zgłosić np. do Rady Nadzorczej. Mówiąc wprost: gdyby pan do mnie dziś przyszedł i przedstawił ofertę opiewającą na 1 mln euro, ja ją i tak muszę pokazać np. Radzie Nadzorczej, bo taki mamy statut i reguły gry – odpowiedział Królewski.
Nauczka na przyszłość
Szerzej o temacie szukania inwestora dla Wisły, nie udało się porozmawiać. Jarosław Królewski wychodzi dziś z założenia, że po “wpadce” z kwietnia, gdy ogłosił światu, iż nowy inwestor jest właściwie o krok od wejścia do klubu, a później musiał odkręcać tę informację po tym, jak sam ją odrzucił, nie zdecyduje się szerzej mówić o tej sprawach inwestycyjnych aż do momentu faktycznej finalizacji umów. Przy okazji na to wszystko nałożyły się inne problemy, jak bardzo słaby wynik punktowy na półmetku sezonu, i konieczność poszukiwania nowego trenera po tym, jak dymisję złożył Radosław Sobolewski. Wydaje się, że jeśli chodzi jednak o same negocjacje z Moraru, nie można powiedzieć, że zostały całkowicie zakończone.
Komentarze