- Hit Fortuna 1 Ligi nie zawiódł oczekiwań kibiców, którzy licznie pojawili się na trybunach
- W spotkaniu ŁKS-u Łódź z Wisłą Kraków nie brakowało emocji i obejrzeliśmy aż pięć bramek
- Trzy punkty padły łupem podopiecznych Kazimierza Moskala, którzy są blisko powrotu do elity
Ofensywna gra i błędy defensywy, ŁKS pokonał Wisłę w hicie kolejki
Trzeba przyznać, że w pierwszej połowie spotkania pomiędzy ŁKS-em Łódź a Wisłą Kraków w ramach 30. kolejki Fortuna 1 Ligi nie brakowało emocji. Gospodarze objęli prowadzenie już w 11. minucie za sprawą bramki Piotra Janczukowicza, który wykorzystał potknięcie Josepha Colleya, poradził sobie z Igorem Łasickim i pokonał Mikołaja Biegańskiego.
Pierwszy gol w tym meczu był niecodzienny, ale wyrównujące trafienie gości powinno kibicom jeszcze bardziej zapaść w pamięć. Aleksander Bobek wyskakując po piłkę dośrodkowaną w pole karne przez Tachiego wpadł na dwóch zawodników i wypuścił futbolówkę z rąk. Angel Rodado mając przed sobą pustą bramkę nie mógł się pomylić.
Biała Gwiazda poszła za ciosem i dziesięć minut później już prowadziła. Tym razem nikt nie popełnił błędu, ani nie popisał się kiksem. Pięknego gola zdobył lider klasyfikacji strzelców Fortuna 1 Ligi – Luis Fernandez. Hiszpański napastnik zaskoczył Aleksandra Bobka uderzeniem z boku pola karnego.
Rycerze Wiosny jeszcze przed przerwą strzelili jednak bramkę na 2:2 – rzut karny za faul Josepha Colleya na Michale Mokrzyckim wykorzystał Pirulo.
Początek drugiej części gry należał do ŁKS-u Łódź, który w 53. minucie ponownie wyszedł na prowadzenie. Autorem trafienia dla gospodarzy był Bartosz Szeliga. Tego wieczoru nie obejrzeliśmy już więcej goli, a to oznacza, że drużyna trenowana przez Kazimierza Moskala wygrała 3:2 z ekipą dowodzoną przez Radosława Sobolewskiego.
Rycerze Wiosny z 59 punktami na koncie umocnili się na pozycji lidera Fortuna 1 Ligi i są już bardzo blisko upragnionego awansu do PKO BP Ekstraklasy. Biała Gwiazda pozostaje na miejscu zapewniającym udział w barażach.
Komentarze