- “Głęboko wierzyłem że uda nam się polecieć na tym entuzjazmie”
- “Trener Rude zrobi dużą karierę trenerską”
- “Czekamy na ruchy przychodzące do klubu”
“Nie pogodziłem się z tym”
Marcin Ryszka: Miniony sezon pod względem mentalnym był dla Ciebie najtrudniejszy w karierze?
Alan Uryga: Wydaje mi się że nie. Wracałem przecież bardzo długo do zdrowia po ciężkiej kontuzji. To również kosztowało mnie bardzo wiele mentalnie, bo pamiętamy ile czasu potrzebowałem żeby wrócić. Jeśli jednak rozmawiamy o sezonach, gdzie byłem zdrowy i normalnie grałem to masz rację, ostatni rok był najtrudniejszy.
Zamknąłeś już ten etap?
Na pewno się z tym nie pogodziłem. Wydaje mi się, że nie ma takiej możliwości. Muszę to zaakceptować, ale nie mogę pogodzić się z tym, że spadliśmy z Ekstraklasy, że przez dwa lata nie udało się awansować. Mówię oczywiście o swoich odczuciach. Może ktoś inaczej podchodzi do takich spraw. Jedynym sposobem żeby zmazać te złe wspomnienia jest wywalczenie awansu.
Kiedy podnosiłeś puchar po wygranym finale na Stadionie Narodowym ciężko było przypuszczać, że w tym sezonie już w lidze nie wygracie.
Pełna zgoda. Głęboko wierzyłem że uda nam się polecieć na tym entuzjazmie, na tej euforii która była wśród nas. To miała być trampolina, a skończyło się tak jak się skończyło. W najczarniejszych snach nie wyobrażałem sobie, że tak się to potoczy.
Z jednej strony feta na rynku, z drugiej stypa i gwizdy na ostatnim meczu z Niecieczą.
To są najsmutniejsze momenty w życiu piłkarza kiedy sportowo nie prezentujesz się tak jak byś chciał i musisz zmierzyć się z oceną kibiców na stadionie, często na gorąco. Pochylasz głowę, nie ma się wtedy argumentów, żeby wytłumaczyć dlaczego tak się stało. Po ostatnim meczu miałem w sobie niesamowity żal, że nie podtrzymaliśmy tej atmosfery z Pucharu Polski. Daliśmy przecież naszym kibicom ogromną radość. Mogliśmy wszyscy znowu spotkać się na rynku. Po miesiącu nic z tego nie zostało. Już od meczu z Zagłębiem Sosnowiec tak naprawdę nie daliśmy sobie szansy walki o awans. Oczywiście pozza stadionem rozmawiam z kibicami i czuć od wszystkich ogromny żal i rozczarowanie. Ja czuję to samo.
Jesteś w stanie podać kilka powodów dlaczego nie udało się awansować?
Myślę, że gdyby udało się w pierwszym meczu po pucharze wygrać w Sosnowcu to udałoby się podtrzymać tę energię w zespole. Te dwa oczka w końcowym rozrachunku okazały się bardzo cenne. Taka jest piłka. To czego nauczyła mnie pierwsza liga, to każdy mecz i każde punkty są bardzo ważne. Nie można podchodzić do tego, że gdzieś straciliśmy punkty i nic się nie stało bo jeszcze jest sporo meczów do rozegrania i uda się to nadrobić. Tak nie jest. Od samego początku musi być pełna mobilizacja i walka o każdy punkt bo na koniec okazuje się, że punktów brakuje.
Trener Rude i sfera mentalna
Jakim trenerem jest Albert Rude?
Dla mnie jest to niesamowity profesjonalista, który ma ogromną wiedzę. Mówiłem to już wcześniej i mojego zdania nie zmieni nawet to jak potoczył się miniony sezon. Ogromna charyzma, potrafił trafić do piłkarzy ze swoim pomysłem. Wiem, że wyniki nas nie bronią, ale myślę że trener Rude zrobi dużą karierę trenerską.
Może trafił do Wisły w złym momencie? Wielu ekspertów podkreślało, że obcokrajowiec nieznający środowiska to ogromne ryzyko. Sam w wypowiedziach podkreślał, że uczył się tej ligi.
Ciężko mi to oceniać bo uważam, że nie mam do tego kompetencji. Mogę powiedzieć, że pierwsza liga to na pewno specyficzne rozgrywki. Trener na pewno musiał na początku to wszystko poznać. Z perspektywy jego podopiecznego, na pewno byłoby mu trochę łatwiej gdyby mógł przepracować letni okres przygotowawczy i mieć więcej czasu na poznanie otoczenia.
W meczach decydujących o barażach strefa mentalna była waszym problemem? Kolejne czerwone kartki które dostawaliście to było coś nie do uwierzenia.
To była taka anomalia, że aż ciężko było w to uwierzyć. Kiedy przypomnę sobie jak arbiter po raz kolejny idzie sprawdzić na varze akcje w której na początku nawet nie było odgwizdanego faulu to nie mogę uwierzyć że to się działo naprawdę. Coś takiego może się zdarzyć raz czy dwa, ale nie tak często jak w naszym przypadku. Nie potrafię powiedzieć czy to było przemotywowanie, nadmierna agresja, czy brak koncentracji.
Czy w szatni byliście jednością? Do mediów wypływały informacje o podziałach w zespole.
Niesamowicie łatwiej funkcjonuje się drużynie gdzie jest właśnie ta jedność, gdzie wszyscy ciągną wózek w jednym kierunku. Pokazywały to przykłady drużyn na które nikt nie stawiał, a one były w stanie robić awans. Jeśli chodzi o naszą drużynę to jestem daleki od stwierdzenia, że źle funkcjonowaliśmy jako zespół. Myślę, że atmosfera była całkiem w porządku. Wiele osób uważało, że przy dużej ilości piłkarzy z Hiszpanii będą powstawać jakieś grupki, ale ja uważam, że z tym nie było problemu. Pokazaliśmy przecież jako drużyna, że potrafimy grać w piłkę. W meczach już po finale Pucharu Polski czegoś ewidentnie zabrakło, ale ja nie zrzucałbym to na atmosferę w drużynie.
Oczekiwanie na wzmocnienia
Sporo urazów, wielu piłkarzy odeszło, na razie w zespole dwie nowe twarze. Pierwszy mecz już 11 lipca. Nie obawiasz się, że kołdra będzie za krótka na grę na tylu frontach?
Uczciwie mogę powiedzieć, że liczymy na wzmocnienia. Wielu piłkarzy nas opuściło. Jest oczywiście duże grono młodych chłopaków, którym widać, że bardzo zależy żeby pokazać się z jak najlepszej strony. Mam nadzieję, że wśród nich znajdzie się taki drugi Kacper Duda i będzie stanowił o sile zespołu. Jednak jeśli myślimy o grze o najwyższe cele to bez ogródek mówiąc, czekamy na ruchy przychodzące do klubu.
Którego piłkarza który odszedł z Wisły pożegnałeś z największym żalem?
Myślę, że jest to Miki Villar. Miał w Wiśle kilka fajnych momentów.
Jak przyjąłeś informacje, że waszym nowym trenerem będzie Kazimierz Moskal?
Na pewno pozytywnie. Jestem już doświadczonym piłkarzem i w swoim życiu przerabiałem już kilka razy zmianę szkoleniowca. Czasami żegnało się kogoś z ulgą, innym razem z żalem. Staram się teraz nie nastawiać, nie wyobrażać sobie nie wiadomo czego. Trener Moskal jest świetnym fachowcem. Znamy się jeszcze z czasów juniorskich, pracowaliśmy już ze sobą w pierwszej drużynie Wisły. Trener zna ligę, potrafił wprowadzić ŁKS do Ekstraklasy. Teraz pracujemy żeby się jak najlepiej przygotować.
Śledziłeś zamieszanie wokół terminu meczu o Superpuchar Polski?
Zasady są wszystkim dobrze znane, że Superpuchar rozgrywany jest na tydzień przed startem rozgrywek. Taka jest piłka, że ci którzy grają w pucharach muszą rozgrywać mecze co trzy cztery dni. Nie za bardzo rozumiem sensu kombinowania i przekładania tego meczu, przecież kiedyś i tak będzie go trzeba zagrać. Oczywiście z punktu widzenia naszej drużyny, będzie nam trochę łatwiej pod względem logistycznym, ale tak jak powiedziałem prędzej czy później mecz i tak musi się odbyć.
Komentarze