Walka o awans do Ekstraklasy
Tydzień do startu rozgrywek, a wy dopiero wracacie z Turcji, to specjalnie przemyślany manewr?
Wszystko mamy dokładnie zaplanowane. Przed wyjazdem na obóz każdy trening robiliśmy na sztucznym boisku, tylko ostatni sparing z Pogonią rozegraliśmy na naturalnym. Wyjechaliśmy w takim okresie, żeby tydzień przed ligą wrócić i głęboko wierzymy, że będziemy mogli wejść na trawiaste boisko. Oczywiście mamy luty i pewności do końca nie ma. Tutaj mieliśmy dobre warunki przygotowań, więc to był główny powód.
Wraca pan jeszcze do rundy jesiennej? Sytuacja w tabeli jest dla was jest dobra. Maciej 38 punktów, ale wciąż trzeba gonić. Tym bardziej pewnie boli przegrana z Arką u siebie.
Z Arką na pewno, ale mimo wszystko bardziej boli przegrana na Termalice. Pomimo gry w dziesiątkę, mieliśmy fenomenalną sytuację na 2:0. Wówczas moglibyśmy wygrać i sytuacja w tabeli byłaby inna. Dzisiaj Termalica ma sporą przewagę, a przy naszej wygranej mielibyśmy tyle samo punktów w tamtym momencie i później mogłoby się to różnie potoczyć. Gdybym miał wybierać jeden mecz, to tego w Niecieczy szkoda mi najbardziej.
Termalica jest do dogonienia?
Widziałem już takie historie w piłce. Pamiętam sytuację sprzed kilku sezonów, kiedy Termalica miała jeszcze większą przewagę po rundzie jesiennej i co prawda wywalczyła awans do Ekstraklasy, ale sprawa decydowała się do ostatniej kolejki. Natomiast patrząc ile teraz zdobyli punktów, a ile im trzeba do awansu, to będzie to pewnie trudne, aczkolwiek jest to realne. Pamiętajmy również o tym, że drużyny z dołu tabeli także się wzmacniają, żeby walczyć o pozostanie w pierwszej lidze i z nimi o punkty nie będzie łatwo. Walka będzie trwała do samego końca. Wiosna na pewno będzie o wiele bardziej wyrównana.
Oglądaj skrót meczów Betclic 1. Ligi
Pan przejął Miedź w kwietniu, Marcin Brosz Termalikę także w poprzednim sezonie. Kilka miesięcy spokojnej pracy i efekt widzimy w tabeli. Jak to pan skomentuje?
Skomentuje to tak, że nie daje się pracować w Polsce trenerom. Myślę, że obaj mieliśmy taką możliwość, że poznaliśmy zespoły w trakcie rozgrywek. Teoretycznie jeszcze były szanse na baraże. Przejąłem drużynę na dziesiątym miejscu, ale zdecydował mecz ze Zniczem Pruszków u siebie, który przegraliśmy. Patrząc z perspektywy czasu, wydaje mi się, że ten zespół nie był do końca gotowy, żeby powalczyć o Ekstraklasę. Mogłem poznać wielu zawodników w boju. Żadne sparingi, żaden trening nie pokaże ci na co tak naprawdę stać danego zawodnika. To wszystko widzisz w meczach o stawkę. Zarówno ja jak i Marcin mieliśmy możliwość zobaczyć piłkarzy w warunkach meczowych i poukładać kadry pod siebie i pod swój trening. Oczywiście jeszcze nic nie wygraliśmy. Jesteśmy zaledwie po jednej rundzie.
Ruchy transferowe Niecieczy robią na panu wrażenie? Usłyszałem w Termalice, że to już przygotowania pod Ekstraklasę.
Myślę, że to duża zasługa oczywiście władz klubu, ale przede wszystkim Marcina. Zna tych piłkarzy. Widać, że praca w reprezentacji młodzieżowej teraz owocuje i nie boi się po nich sięgać. Widać, że ruchy które wykonują są bardzo przemyślane i nie brakuje też zawodników z którymi Marcin już pracował i mają doświadczenie ekstraklasowe.
Transferowe ruchy Miedzi
Wy również jesteście mocno aktywni. Bochnak, Hajda, Gustav Engval – dwukrotny reprezentant Szwecji. Jak oceni pan wasze transfery?
Mam nadzieję, że będziemy mieć mocniejszy zespół niż jesienią. Oczywiście odszedł od nas Wiktor Bogacz, ale prawda jest taka, że przez kontuzję połowę rundy jesiennej musieliśmy sobie radzić bez niego. Zależało nam na tym żeby ściągnąć piłkarzy którzy mają doświadczenie z Ekstraklasy, ale jednocześnie znają smak pierwszej lig. Tak jest w przypadku Wojtka i Mateusza. Szukaliśmy zawodnika takiego, który da nam taką możliwość gry, żeby atakować przestrzeń. Bo powiedzmy – Kamil Antonik, Damian Michalik, czy Jacek Podgórski – są innymi skrzydłowymi. Zależało nam żeby mieć zawodnika, który da nam inne możliwości w strefie ataku. Myślę, że ci zawodnicy mają takie właśnie predyspozycje. To jest piłka i oczywiście liga nas zweryfikuje.
Gustav Engval, poza ciekawym CV, prezentuje się dobrze na treningach? Słyszałem, że był zaskoczony intensywnością treningów.
Nie będę oczywiście generalizować i mówić, że w Szwecji trenuje się lżej niż u nas, ale faktycznie tak było. Pewnie każda drużyna i każdy trener jest inny, ale np. w poprzednim klubie Gustava w ogóle nie mieli siłowni, a u nas w okresie zimowym jest to bodziec, który wykorzystujemy. Teraz jest już dużo lepiej. Co prawda złapał drobny uraz, wypadł nam z jednego sparingu i potrzebował tygodnia przerwy, ale monitorujemy go na treningach i meczach i widzimy że biega już sporo więcej niż na początku. To na pewno bardzo mobilny piłkarz, który potrafi także stwarzać sytuacje dla kolegów z drużyny. Na to mocno liczymy.
Pan mocno zmienił swój warsztat z perspektywy lat?
Szczerze? To co było jeszcze w treningu kilka lat temu, dzisiaj już nie ma na to miejsca. Ja zdaje sobie sprawę jaka łatka została mi przypięta, że moje drużyny grają pragmatycznie. W tym sezonie widzimy, że mamy duże posiadanie piłki, dużo bramek strzeliliśmy w ataku pozycyjnym. Bardzo różnie w życiu grałem. Miałeś słabszy potencjalnie zespół, to grałeś niżej, kompaktowo, bardziej ostrożnie. Ustawiałeś się pod przeciwnika. Teraz jest bardziej ofensywnie, ale zobaczmy sobie jaki mam potencjał w zespole. Wracając do pytania, myślę, że to nie tylko ja się zmieniam, ale rozwijają się również ludzie, z którymi pracuję w moim sztabie. To oni często przynoszą mi nowe rozwiązania, z których później korzystamy. Kiedy oglądam video, powiedzmy sprzed ośmiu lat to widzę że ta intensywność jest zupełnie inna. Te zmiany zachodzą bardzo dynamicznie i człowiek jeśli chcę się utrzymać to musi się ciągle rozwijać. Widzimy jaki teraz jest trend. Nawet wy dziennikarze bardziej promujecie młodszych trenerów, więcej im się wybacza, kiedy notują słabsze wyniki. W przypadku nas, już starszych trenerów, gorsze rezultaty powodują, że co raz trudniej o pracę. Ostatnio rozmawiałem z kilkoma moimi kolegami, którzy obecnie są na bezrobociu i nie jest im łatwo znaleźć nowe miejsce pracy. Nie mówię tego żeby się żalić, ale takie są fakty. Ja oczywiście lubię się ciągle uczyć i poznawać nowe rozwiązania. Zresztą najlepiej zapytać piłkarzy, którzy pracowali kiedyś ze mną, a ponownie spotykamy się po kilku latach.
Marcel Mansfeld nie przydałby się wam w walce o ekstraklasę? Dziewięć meczów, ponad 300 minut, ale aż cztery zdobyte bramki i jedna asysta.
Marcel bardzo chciał grać regularnie, a ja nie mogłem mu tego zagwarantować. Myślę, że też jesteśmy w porządku, że nie robiliśmy mu żadnych problemów i mam nadzieje, że w Odrze będzie łapał minuty. On jest klasyczną dziewiątką, która lubi być w polu karnym, a my szukaliśmy kogoś kto będzie szukał sobie przestrzeni za plecami obrońców.
Oferty za piłkarzy Miedzi wpływały w przerwie zimowej? Myślę sobie że np. Michael Kostka mógł wpaść w oczy klubom z Ekstraklasy.
Pojawiały się zainteresowania, ale mięliśmy spotkanie z właścicielem, który powiedział jasno, że nie będziemy osłabiać zespołu. Oczywiście odszedł Wiktor Bogacz, ale wszyscy zdajemy sobie sprawę jakie to były pieniądze i również mieliśmy czas żeby się na odejście Wiktora przygotować.
Dwa miliony euro za chłopaka z drugiego poziomu rozgrywkowego robią wrażenie.
Oczywiście kwota jest bardzo duża, ale ja bardziej jestem zaskoczony determinacją Amerykanów, którzy o niego walczyli. Często jest tak, że kiedy zawodnik odmówi raz, odmówi drugi raz, to druga strona się trochę obraża i temat upada. Przekonywanie Wiktora trwało dłuższy czas. Do Legnicy przyleciał dyrektor sportowy, który nie chciał go oglądać tylko właśnie przekonywać. Trener ze Stanów też był z Wiktorem w kontakcie. W grudniu do USA poleciała na zaproszenie klubu rodzina, żeby poznać jakie tam na miejscu panują warunki. Tak jak mówię, na mnie ta determinacja zrobiła największe wrażenie.
Iwo Kaczmarski po sezonie zostanie w Miedzi?
Mam zapewnienie właściciela, że jeśli uda nam się awansować to klub zapłaci kwotę wykupu.
A jeśli awansu nie będzie?
Myślę, że wtedy będzie to za duża kwota na pierwszą ligę, ale nie są to pieniądze, których w polskiej piłce się nie płaci. Nie mogę mówić o szczegółach, ale kwota nie powala na pewno na kolana. Pamiętajmy też, że Iwo to młody chłopak, który cały czas chce się rozwijać.
Kiedy pracował pan w Arce Gdynia ciepło wypowiadał się pan o Mateuszu Młyńskim. Wypożyczył go pan również z Wisły Kraków będąc trenerem Górnika Łęczna. Po rozwiązaniu kontraktu z Wisłą nie było pomysłu, żeby ściągnąć Młyńskiego do Legnicy?
No nie ukrywam, że trochę myślałem o tym, natomiast druga nasza wspólna przygoda z Górniku Łęczna nie była udana. Mateusz przyszedł do nas z kontuzją kości śródstopia, co oczywiście nie jest jego winą, ale w Górniku zagrał dopiero wtedy, kiedy mnie już w Łęcznej nie było. Mateusz jest też typem piłkarza, który lubi dostać piłkę do nogi, lubi dryblować i na tym opiera swoją grę. Uważam że mało jest takich polskich skrzydłowych. Jak mówiłem wcześniej, my szukaliśmy piłkarzy o innych cechach. Sam zastanawiam się dlaczego Mateuszowi się w Wiśle nie udało, ale pewnie najlepiej o tym wie sam zawodnik.
Za panem już 54 wiosny. Brakuje Ekstraklasy?
Nie ukrywam, że bardzo. Człowiek marzy o Ekstraklasie, a kiedy już jej zasmakował to chcę jej jeszcze bardziej. Oczywiście pierwsza liga zrobiła ogromny postęp, patrząc choćby na to jak wyglądało kiedy trenowałem Chrobrego, ale Ekstraklasa to jednak inny poziom zarówno sportowy jak i samego zainteresowania kibiców.
Żałuje pan jakiś decyzji podjętych w przeszłości?
Na pewno nie potoczyło się wszystko tak jak chciałem. Pewnie jest jedna, może dwie takie decyzje, których żałuję, ale opowiem o nich kiedy zakończę już swoją pracę trenerską.
Czyli umawiamy się za piętnaście lat?
Nie wiem czy aż tyle (śmiech). Tak jak powiedziałem idzie nowe, jest dużo młodych trenerów i nam starszym jest jednak co raz trudniej. Robię wszystko żeby awansować z Miedzią do Ekstraklasy. W życiu piłkarza zdarzają się słabsze momenty, tak samo jest w życiu trenera. Wierze, że to co najgorsze już za mną i przede mną dobry czas.
Komentarze