- GKS Tychy w pierwszych siedmiu kolejkach ligowych zaliczył pięć remisów, porażkę i zwycięstwo. Finalnie to nie zadowoliło działaczy klubu, którzy odsunęli od pracy z pierwszą drużyną trenera Dariusza Banasika
- Następcą byłego szkoleniowca Radomiaka został Artur Skowronek. 42-latek w ośmiu spotkaniach, licząc wszystkie rozgrywki, zanotował pięć przegranych meczów i trzy podziały punktów, odpadając jednocześnie z Pucharu Polski z drugoligową Olimpią Grudziądz. Bilans punktowy trenera Skowronka jest na poziomie 0,38. Przerażające. Tym samym Trójkolorowi z prędkością światłą zmierzają do strefy spadkowej
- Fani ekipy z Tychów wygląda na to, że mają już także dość fatalnej postawy graczy, co sugerują pustki na trybunach areny przy ulicy Edukacji w trakcie poniedziałkowej potyczki ze Zniczem Pruszków
GKS Tychy grał przed przerażająco pustymi trybunami
GKS Tychy miał na sezon 2024/2025 ambicje związane z walką co najmniej o baraże o awans do PKO BPO Ekstraklasy. Mając na uwadze to, jak Zielono-czarno-czerwoni radzili sobie w poprzedniej kampanii pod wodzą trenera Dariusza Banasika, nie był to wbrew pozorom przeszacowany cel. Przy założeniu, że ekipa z Tychów latem w trakcie okna transferowego postawiłaby na kilka konkretnych wzmocnień składu i poszerzenie nieco kadry drużyny zawodnikami z odpowiednią jakością, którzy na wypadek kartek i urazów pierwszoplanowych postaci, mogliby wskoczyć do wyjściowej jedenastki, to cel w postaci walki o awans był jak najbardziej na miejscu.
Oglądaj skróty meczów Betclic 1. Ligi
GKS latem pozyskał między innymi takich graczy jak: Rafał Makowski, Maksymilian Dziuba czy Mamin Sanyang. Szczególnie ostatni z pozyskanych, wydawał się obiecującym wzmocnieniem. Piłkarza można śmiało porównywać do Lawrence’a Ennaliego, który swego czasu grał w Górniku Zabrze. Gambijczyk to zawodnik, wyróżniający się niezwykłą szybkością. Kłopot w tym, że w trakcie potyczki z Ruchem Chorzów doznał kontuzji częściowego zerwania więzadeł. Tym samym trwający sezon ma praktycznie z głowy i tyszanie doznali poważnego osłabienia na dalszą część rozgrywek.
Ekipa z Tychów w pierwszych siedmiu spotkaniach zaliczyła pod wodzą trenera Dariusza Banasika pięć remisów, zwycięstwo i porażkę. Z placu gry na tarczy GKS schodził po starciu z najmocniejszym w rozgrywkach Bruk-Betem Termaliką (0:2). Po tej przegranej władze klubu podjęły decyzję o zmianie szkoleniowca. Stery nad drużyną przejął natomiast Artur Skowronek. Efekt? W siedmiu meczach tyszanie zanotowali pięć porażek i dwa razy remisowali. Zdobyli w tych spotkaniach cztery bramki, tracąc piętnaście. Jednocześnie na trybunach areny przy Edukacji, gdzie kibice już wcześniej nie dopisywali, w trakcie poniedziałkowego starcia ze Zniczem Pruszków ludzi było prawdopodobnie jeszcze mniej niż w trakcie dnia handlowego na pobliskim targowisku. Ewidentnie czasy, gdy drużyna z Tychów błyszczała i na przykład w starciu z Wisłą Kraków cieszyła oczy grą, wygrywając na swoim stadionie 1:0, fani Trójkolorowych mogą dzisiaj wspominać z niezwykłą tęsknotą.
Fani mają dość degrengolady
Wygląda na to, że kibice mają już dość sportowej degrengolady. Pół żartem, pół serio można stwierdzić, że GKS urządził sobie w poniedziałkowy wieczór przedwczesne Halloween, strasząc pustkami na trybunach. Czy to będzie znak, aby klub doszedł do wniosku i w trybie pilnym przeprosił się z trenerem Dariuszem Banasikiem, przywracając go do obowiązków pierwszego trenera? Czas pokaże. W każdym razie szkoda by było, aby tak doświadczony fachowiec, który w lutym tego roku parafował nowy kontrakt z Tyskimi do końca czerwca 2026 roku, nie mógł wrócić do swoich obowiązków. Przeszłość pokazała, że powroty Aleksandara Vukovicia w Legii Warszawa czy Jana Urbana w Górniku Zabrze to dobre rozwiązania. Może najwyższa pora, aby do podobnego wniosku doszli sternicy Zielono-czarno-czerwonych.
Z dziennikarskiego obowiązku wypada odnotować, że GKS poniedziałkowy mecz ze Zniczem Pruszków zremisował (1:1). Gola dla ekipy Grzegorza Szoki strzelił Daniel Stanclik, mający już osiem trafień w tej kampanii. Najskuteczniejszy piłkarz Znicza wykorzystał jedenastkę. Z kolei rezultat rywalizacji ustalił Jakub Budnicki, wykorzystując grę z przewagą jednego gracza na boisku. Czerwoną kartkę ujrzał bowiem Jakub Sokół w 71. minucie, który musiał pokutować za dwie żółte kartki. Ogólnie trudno spodziewać się, aby tyszanie poprawili swoje statystyki w następnych kolejkach, analizując terminarz. W tym roku na drodze GKS-u staną jeszcze: krakowska Wisła, Arka Gdynia, Górnik Łęczna czy Miedź Legnica i Kotwica Kołobrzeg. Z kolei Żółto-czerwoni w następnej serii gier zagrają u siebie ze Stalą Stalowa Wola.
GKS Tychy – Znicz Pruszków 1:1 (0:1)
0:1 Daniel Stanclik 3′ (k.)
1:1 Jakub Budnicki 77′
Czytaj więcej: Betclic 1. Liga za małym salonem dla Ruchu. Niebiescy celują wyżej
Komentarze