Miał być awans, a może nie być nawet baraży
Wisła Kraków przed tym sezonem stawiała sobie bardzo ambitne cele. Klub po pierwszym sezonie na zapleczu PKO Ekstraklasy wiedział już z czym – mówiąc kolokwialnie – je się Fortuna 1. ligę i jak trzeba do tych rozgrywek podejść. Jednak pomimo solidnych wzmocnień i czysto na papierze bardzo dobrej kadry, to i tak wyniki Białej Gwiazdy mogą być i są dla fanów rozczarowujące. Klub prowadzony przez Alberta Rude ma już bowiem tylko matematyczne szanse, nawet nie na awans, a na baraże.
Po dotkliwej, bo aż 5:2 porażce z GKS-em Katowice przy Bukowej, Wisła ma na swoim koncie 50 zdobnych punktów i traci do 6. Wisły Płock jedno oczko, ale lepszy bilans do krakowian ma także GKS Tychy. Płocczanie mają być może nieco łatwiejszy terminarz, a już na pewno ekipa Dariusza Banasika ma jeden mecz do rozegrania więcej. To wszystko składa się na fatalne ligowe położenie klubu, który nauczony poprzednim sezonem chciał uniknąć baraży, ale nie w ten sposób. Tuż po ostatnim gwizdku sędziego w szatni Wiślaków z piłkarzami i sztabem spotkał się Jarosław Królewski, prezes klubu. Rozmowę relacjonuje kapitan zespołu.
– Jeszcze jakieś szanse są. Padły słowa o tym, że – mimo wszystko – biorąc pod uwagę okoliczności, czyli że znowu graliśmy od początku meczu w dziesięciu, wydaje się że jeśli chodzi o zaangażowanie i charakter, to nam tego nie można odmówić – relacjonował spotkanie w szatni Alan Uryga, który rozmawiał z Samuelem Szczygielskim z “Meczyki.pl”.
Czytaj więcej: Radomiak podjął decyzję ws. trenera. Zaskoczenie?
Komentarze