Ruch Chorzów w kryzysie, Dawid Szulczek o paraliżu Niebieskich

Ruch Chorzów przegrał w niedzielę ze Stalą Stalowa Wola (1:2), a trener Dawid Szulczek nie krył rozczarowania: - Z tym składem personalnym sukcesu nie będzie - mówił wprost.

Dawid Szulczek
Obserwuj nas w
fot. Piotr Front / Alamy Na zdjęciu: Dawid Szulczek

Marcin Płuska i Dawid Szulczek po spotkaniu Ruch – Stal

Ruch Chorzów w niedzielnym starciu na zapleczu PKO BP Ekstraklasy zaliczył kolejny porażkę w tym roku. Niebiescy tym razem ulegli stali Stalowa Wola, która czekała na zwycięstwo 12 meczów. Jednocześnie beniaminek rozgrywek wywalczył z ekipą z Chorzowa w trakcie kampanii 2024/2025 łącznie sześć oczek.

Po zakończeniu rywalizacji na Stadionie Śląskim szkoleniowcy obu ekip podzielili się swoimi przemyśleniami. Trener gospodarzy nie krył radości. Z kolei bardzo przygnębiony był opiekun 14-krotnego mistrza, stwierdzając wprost, że z aktualnym składem personalnym jego zespół nie osiągnie sukcesu.

Zobacz również: Ruch Chorzów – sezon 2024/2025 (WIDEO)

Marcin Płuska (Stal Stalowa Wola): – Na samym początku chciałbym pogratulować drużynie. Zespół wykonał tytaniczną pracę w każdej fazie gry. W szczególności w defensywie. W obronie przestrzeni i w obronie pola karnego widać było poświęcenie, o czym rozmawialiśmy w trakcie jednostek treningowych. Spotkanie rozpoczęło się dla nas bardzo dobre, bo szybko zdobyliśmy bramkę. Radość nie trwała jednak długo. Następnie napędziliśmy drużynę Ruchu przez naszą niedokładność. Jak już trybuny wróciły, mieliśmy problem. W drugiej połowie konsekwencja, determinacja oraz poświęcenie. To nam dało upragnione trzy punkty. To na pewno nie czas na zabawę i radość, bo mamy cel do wykonania. Wróciliśmy do gry. Najważniejsze, że pomogliśmy sobie sami.

Katastrofa na boisku. Co dalej z Niebieskimi?

Dawid Szulczek (Ruch Chorzów): – Przede wszystkim chciałbym zacząć od gratulacji dla naszej sekcji futsalowej. Wielka sprawa wywalczyć awans do najwyższej ligi. pokazuje to jaką ścieżkę powinniśmy obrać jako klub w kolejnym sezonie. Nie ma co ukrywać, że mentalnie mamy powiązane nogi i wygląda to katastrofalnie. Jeśli chodzi o treningi, to wszystko wygląda tak samo, jak jesienią. Niestety wychodzimy na boisko i od pierwszego gwizdka jest paraliż. W ogóle nie wyglądamy, jak na treningu. To jest największy problem. Patrząc na to szerzej, mam wrażenie, że drużyna na boisku wygląda tak jakby straciła ojca, którym był Tomasz Foszmańczyk. W trudnych momentach potrafił dać wsparcie w szatni, ale i podczas meczu. Dzisiaj tego nie ma. Jeśli było dobrze, to potrafiliśmy wygrać kilka spotkań z rzędu. Gdy nie idzie, to nie jesteśmy w stanie się odbić. Strasznie to boli, że zawodzimy tyle osób. Wiemy, ile ludzi w Ruchu wkłada serca w to, aby było dobrze. Widzę też, że są w drużynie zawodnicy, którzy się poświęcają. To samo tyczy się pracowników i członków sztabu. Dbają o to, aby było dobrze. Niestety w tym składzie personalnym sukcesu nie zrobimy. Trzeba poczekać do końca sezonu. Zawodnicy muszą zatem powalczyć indywidualnie o siebie. Przynajmniej o to.

POLECAMY TAKŻE

Za tydzień obie ekipy rozegrają kolejne spotkania w Betclic 1. Lidze. Ruch zagra na wyjeździe z Kotwicą Kołobrzeg. Z kolei Stal Stalową Wolę czeka derbowa batalia ze Stalą Rzeszów.

Czytaj także: Niebieski koszmar trwa. Ruch Chorzów tonie na Stadionie Śląskim [WIDEO]

Komentarze