- Zagłębie Sosnowiec startu sezonu 2023/2024 nie może zaliczyć do udanych
- W rozmowie z Goal.pl o wyzwaniach związanych w pracy na stanowisku prezesa klubu z ArcelorMittal Park opowiedział Arkadiusz Aleksander
- 43-latek odniósł się również do tematów dotyczących budżetu klubu, zwiększenia frekwencji na trybunach stadionu, czy ostatnim zatrudnieniu nowego szkoleniowca, którym został Artur Derbin
Klub na garnuszku miasta
Jako prezes klubowy już trochę Pan pracuje, bo wcześniej był Pan sternikiem Sandecji Nowy Sącz, aktualnie Zagłębia Sosnowiec. Jak dużym wyzwaniem jest praca w tej roli?
Nie jest to nudna praca. Bardzo dużo się dzieje. Weryfikacja następuje praktycznie co tydzień, więc na pewno nie ma czasu na nudę.
Pan jest dzisiaj pracownikiem klubu miejskiego. Trzeba często iść na różnego rodzaju ustępstwa z władzami miasta?
Każda spółka miejska rządzi się swoimi prawami. Na pewno niektóre kwestie są bardziej kontrolowane niż w innych miejscach. To jednak kwestie przyzwyczajenia i przyswojenia schematów pracy. W przypadku Sosnowca nie ma na pewno żadnego nacisku władz miasta na konkretne decyzje. Prezydent daje działać.
Słyszę z różnych stron, że budżet klubu jest na poziomie dziewięciu milionów złotych. Może to Pan potwierdzić?
Mniej więcej taki budżet mamy, jeśli chodzi o temat spółki piłkarskiej. Nie jest to na pewno najwyższy budżet w lidze. Jest to jednak kwota, która realnie zapewnia stabilne funkcjonowanie klubu.
Patrząc na to, z jakim budżetem do PKO Ekstraklasy awansowały Puszcza Niepołomice, czy Ruch Chorzów, to można odważnie powiedzieć, że Zagłębie powinno znaleźć się w elicie…
Pieniądze nie grają. Mogę dodać, że sam z Sandecją Nowy Sącz awansowałem Ekstraklasy z jeszcze mniejszymi środkami finansowymi. Przykłady budżetów pokazują, że to nie jest najważniejszy czynnik w kontekście osiągania celów sportowych.
Presja zrobiła swoje
Na finiszu poprzedniego sezonu w dobrym stylu drużynę prowadził trener Marcin Malinowski, który jak powszechnie wiadomo, nie posiada licencji UEFA Pro. Czy w tym kierunku klub pomógł w jakiś sposób, aby szkoleniowiec trafił na kurs w sprawie podniesienia swoich kwalifikacji?
Końcówka sezonu, gdy trener Marcin Malinowski przejął drużynę po Dariusz Dudku, była udana. W związku z tym złożyliśmy zapytanie do Polskiego Związku Piłki Nożnej w sprawie licencji dla szkoleniowca o to, aby mógł prowadzić drużynę warunkowo. Niestety odpowiedź była negatywna. Tym sposobem musieliśmy ściągnąć do sztabu trenera, który posiadał licencję UEFA Pro.
Trenerem został Krzysztof Górecko, który ostatnio złożył rezygnację z posady trenera. Czy to była decyzja, która kiełkowała dłużej, czy spadła na klub jak grom z jasnego nieba?
W planach klubu nie było zmiany trenera. Krzysztof Górecko sam podjął decyzję w sprawie rezygnacji i nie będę ukrywał, że wpływ na to miały wyniki drużyny. Presja na dobre rezultaty jak na 1 Ligę jest w Zagłębiu bardzo duża. Trener wcześniej nie pracował na tym poziomie i zderzył się z nowymi realiami, których wcześniej nie doświadczał. Nie możemy mieć jednak do Krzysztofa Górecko żadnych pretensji pod kątem zaangażowania, przygotowania i metodyki pracy. Tu wszystko grało. W sporcie nie zawsze jednak wszystko wychodzi tak, jakby się chciało. Szczególnie w piłce nożnej.
Jeśli chodzi o budowę zespołu, to kto podejmował ostateczne decyzje: trener Malinowski, czy trener Górecko?
Wyjaśnię tutaj ogólnie pracę pionu sportowego w Zagłębiu. Dyrektor sportowy Piotr Polczak z działem skautingu odpowiadają za proponowanie zawodników do gry w naszym klubie. Oczywiście wszyscy gracze, którzy do nas trafili, byli akceptowani przez sztab szkoleniowy, na czele z trenerami Marcinem Malinowskim i Krzysztofem Górecko. Po analizie, którą przeprowadzał dział skautingu, finalnie podpisywał się z zarząd, czyli ja, biorąc odpowiedzialność za wszystkich zawodników, którzy dołączyli do Zagłębia.
Klub z potencjałem
Mam wrażenie, że Zagłębie Sosnowiec ma wszystko, aby grać w PKO Ekstraklasie. Jest fajna baza treningowa, klub jest stabilny finansowa, do tego jest stadion z prawdziwego zdarzenia i niezły potencjał kibicowski. Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?
Pod względem organizacyjnym myślę, że mamy wszystko na najwyższym poziomie. Finansowo również regulujemy na bieżąco swoje zobowiązania. Nie mamy praktycznie żadnych zaległości względem innych podmiotów. Wiadomo, że żyjemy w czasach, gdy każdy ma jakieś debet, czy kredyt do zapłaty. My w związku z tym też nie jesteśmy spółką, mając wszystko na zero. Niemniej obsługujemy swoje należności bez poślizgów, co sprawia, że można mówić o Zagłębiu jako o klubie stabilnym. A czemu jest jak jest? W sporcie trudno wszystko przewidzieć.
Wiadomo, że nowi gracze w klubie potrzebują czasu na aklimatyzację. W każdym razie chyba takiego startu w wykonaniu Zagłębia nikt się nie spodziewał…
Z jednej strony, gdy patrzyło się na nasze wzmocnienia, to wszystko wyglądało fajnie. Przyszła jednak liga i nas troszkę zweryfikowała. Początek, trzeba to uczciwie powiedzieć, jest słaby w naszym w wykonaniu.
ArcelorMittal Park to fajny kameralny stadion, który może robić wrażenie. Na razie jednak został wypełniony na meczu Zagłębia w całości tylko raz. Jakie są pomysły, aby kibice tłumnie pojawiali się na trybunach?
80 procent marketingu w sporcie, to wynik sportowy. Bez tego najlepsze działy PR-owe i marketingowe nie są w stanie przyciągnąć ludzi na stadion. Jasne, że zależy nam, aby fani regularnie pojawiali się na trybunach ArcelorMittal Park. Z drugiej strony, patrząc na nasze dotychczasowe wyniki, nie mamy się czego wstydzić, jeśli chodzi o frekwencje. Wciąż jesteśmy pod tym względem w czołówce ligi. Nie zmienia to jednak tego, że chcemy, aby więcej kibiców pojawiało się na naszym pięknym stadionie, który jest przystosowany do organizowania meczów w Lidze Mistrzów.
“Patrzeliśmy z zazdrością na Raków”
Jako dziennikarz mam kilka uwag w sprawie stadionu. Jak to jest, że były zgłoszenia związane z modyfikacjami na trybunie prasowej, a dopiero tuż przed meczem sprawa została załatwiona?
Odpowiedź na pytanie jest bardzo prosta. Najwyraźniej działacze UEFA mają większą siłę przebicia niż my. Nic więcej nie mogę powiedzieć w tej sprawie.
Ogólnie co czuł Pan, słuchając na ładnej arenie w Sosnowcu hymnu elitarnych rozgrywek przed starciem Raków Częstochowa – FC Kopenhaga, mając jednocześnie świadomość, że Zagłębie rozczarowuje na starcie sezonu?
Patrzeliśmy z zazdrością na Raków, na całą otoczkę i organizację meczu. Hymn Ligi Mistrzów robił wrażenie. Tym bardziej że na polskiej ziemi dawno nie był słyszany. Twardo jednak stąpamy po ziemi i wiemy, w jakim dzisiaj jesteśmy miejscu w Zagłębiu. Mamy określony potencjał finansowy i musimy pracować tak, aby klub się rozwijał. Pozostaje mieć nadzieję, że kiedyś tez doczekamy się takich momentów.
Nowy/stary trener
Podjęto decyzję, że za rozwój sportowy będzie odpowiadał trener Artur Derbin. Czy byli jeszcze inni kandydaci do objęcia sterów nad Zagłębiem?
Dział skautingu miał przygotowaną listę kilku nazwisk trenerów, którzy są pod obserwacją i analizą. W każdym razie nie przygotowywaliśmy się do zmiany szkoleniowca. Decyzję musieliśmy podjąć bardzo szybko. Trener Derbin wykazywał dużą chęć powrotu do klubu i to miało decydujący wpływ. Szybko się zatem dogadaliśmy.
Umowa z trenerem została zawarta na jaki czas?
Kontrakt do końca sezonu z możliwością przedłużenia.
Co ma mieć wpływ na przedłużenie umowy?
W kontrakcie zapisana jest konkretny cel związany z miejscem w tabeli. Jeśli zostanie zrealizowany, to umowa automatycznie zostanie przedłużona. Na pewno nie chcemy jednak sztucznie pompować balonika i na dzisiaj w klubie nikt nie oczekuje błyskawicznego awansu do PKO Ekstraklasy, zdając sobie sprawę, że na zrealizowanie takiego celu potrzebny jest czas.
W EKSTRAKLASIE NIE MA JUŻ SŁABYCH DRUŻYN | 6. kolejka | Uniwersum Ekstraklasy | Wszystkie mecze
Na co jeszcze klub będzie zwracał uwagę przy weryfikowaniu pracy trenera?
Celem głównym jest poprawa wyniku sportowego. Ponadto ważne jest również wprowadzanie do kadry młodzieży z naszej akademii. Chcemy bardziej promować naszych chłopaków, co może skutkować ewentualnymi transferami z ich udziałem. Zdajemy sobie też sprawę z tego, że pieniądze z Polskiego Związku Piłki Nożnej z tytułu Pro Junior System mogą być też ważną częścią naszego budżetu i chcemy powalczyć na tej płaszczyźnie.
Ogólnie praca trenera w Zagłębiu Sosnowiec w ostatnich latach jest najczęściej roczna. Ostatnim szkoleniowcem klubu, który prowadził drużynę dłużej, był Krzysztof Tochel w latach 2002-2006. Z czego to wynika?
Wszystko jest uzależnione od tego, co drużyna prezentuje na boisku. W XXI wieku tylko dwa razy Zagłębie Sosnowiec grało w Ekstraklasie i za każdym razem były to roczne pobyty zakończone spadkiem. Chciałbym oczywiście, aby trenerzy pracowali dłużej w klubie. Bedąc jeszcze w Sandecji Nowy Sączu, to zatrudniałem trzech trenerów, którzy pracowali po dwa lata, więc nie jestem osobą, której zależy na tym, aby w sztabie szkoleniowym dochodziło do ciągłych zmian.
Ofensywa robi wrażenie
Okno transferowe powoli zbliża się do zamknięcia. Czy jakieś kosmetyczne zmiany są jeszcze przewidywane?
Nie planujemy żadnych ruchów transferowych. W piłce nożnej niczego nie można jednak niczego wykluczyć, więc czas wszystko zweryfikuje.
Kadra Zagłębia jest dzisiaj wyceniana na ponad 4 miliony euro. Z kolei kadra lidera rozgrywek Miedzi Legnica to 3,6 miliona euro. Pana zdaniem można z tego wyciągnąć jakieś wnioski?
Papier wszystko przyjmie, ale w momencie, gdy wychodzi się na boisko, to trzeba zasuwać. Jeśli tego nie będzie, to nie da się zrobić żadnego zadowalającego wyniku. Ja po sfinalizowaniu naszych wzmocnień muszę przyznać, że byłem bardzo zadowolony. Po pierwsze dlatego, że pozyskaliśmy zawodników na pozycje, gdzie szukaliśmy wzmocnień. Po drugie byli to piłkarze, którzy wciąż są głodni sukcesów i z ambicjami. Wierzę, że z aktualną kadrą, Zagłębie może odbić się z dołu tabeli.
Tego lata zespół został wzmocniony Ołeksyjem Bykowem, Kamilem Bilińskim, Juanem Camarą, czy Joelem Valencią. Kogo było najtrudniej przekonać do dołączenia do Zagłębia?
Każda osoba potrzebuje indywidualnego podejścia. Z każdym z graczy rozmawialiśmy w inny sposób. Bardzo zależało nam na wzmocnieniu ofensywy, więc trójka: Biliński, Camara i Valencia, to zawodnicy, na których nam najbardziej zależało.
Zagłębie w pięciu kolejkach ma tylko cztery zdobyte bramki. Pan natomiast w 193 meczach strzelił 86 goli w 1 Lidze. Gdy widzi Pan nieskuteczność zawodników, korci Pana, aby pokazać młodszym, jak to się robi?
Te czasy już minęły. Jesteśmy po innej stronie barykady. Ostatnio natomiast śmialiśmy się z Piotrem Polczakiem i Marcinem Malinowskim, że my już grać nie będziemy i musimy liczyć na dobrą postawę zawodników w drużynie.
Zagłębie przed spotkaniami z Lechią i GieKSą
Dużymi krokami zbliżają się spotkania Zagłębia z Lechią Gdańsk i przede wszystkim z GKS-em Katowice. Jaki minimum bilans punktowy zadowoli Pana po tych spotkaniach?
Chcemy wygrywać jak każdy. Wydaje mi się, że ogólnie lepiej prezentujemy się z zespołami z czołówki, więc wbrew pozorom liczę na pozytywne rozstrzygnięcia w naszym wykonaniu.
Ogólnie 1 Liga jest niezwykle nieprzewidywalna, więc tak naprawdę nie zdziwię się, jak po przerwie na kadrę drużyna wystrzeli jak katapulty…
Miejmy nadzieję, że tak będzie. Trener będzie miał trochę czasu na to, aby popracować z zespołem, przećwiczyć swoje ustalenia taktyczne, czy schematy taktyczne. Oby przyniosło to pozytywny efekt.
Czytaj więcej: Michał Rakoczy dla Goal.pl: mając 13 lat, byłem zdany tylko na siebie [WYWIAD]
Komentarze