Adam Nocoń wrócił do rozstania z Odrą Opole. “Nie mogę się mazać” [WYWIAD]

- To nie był to dla mnie przyjemny moment. Nie mogę się jednak mazać. Mówi się trudno i żyje się dalej. Cały czas czułem natomiast wsparcie kibiców - mówił w rozmowie z Goal.pl trener Pogoni Siedlce – Adam Nocoń.

Adam Nocoń
Obserwuj nas w
fot. PressFocus Na zdjęciu: Adam Nocoń
  • Adam Nocoń to jeden z tych trenerów, który nie znajduje się na świeczniku mediów, ale jego praca w ostatnich latach się broniła
  • W poprzedniej kampanii 53-latek sprawił, że Odra Opole dotarła do baraży o awans do PKO BP Ekstraklasy. Mimo wszystko to nie wystarczyło, aby utrzymać posadę szkoleniowca w tej ekipie
  • W rozmowie z Goal.pl doświadczony trener opowiedział o rozstaniu z Niebiesko-czerwonymi, słowach dyrektora sportowego Odry Opole, sugerujących, że zmiana była potrzebna w związku z postawieniem na inny styl gry czy o wyzwaniach w Pogoni Siedlce
  • W beniaminku Betclic 1. Ligi trener pracuje od 1 października i nie ukrywa, że walka o utrzymanie będzie trudna

Adam Nocoń o niedocenieniu w środowisku piłkarskim

Łukasz Pawlik (Goal.pl): Krążą w mediach opinie, że jest pan trenerem niedocenianym. Jak się pan do tego odniesie?

Adam Nocoń (trener Pogoni Siedlce): – Tak naprawdę nie lubię siebie oceniać. Są od tego inni ludzie, a ja koncentruję się na swojej pracy.

W poprzedniej kampanii można stwierdzić, że pod pana wodzą Odra Opole notowała wyniki ponad stan, docierając do półfinału baraży o awans do PKO BP Ekstraklasy. Finalnie jednak posady pan nie utrzymał. Czuł pan rozczarowanie z tego powodu?

Muszę przyznać, że gdy otrzymałem informację, że współpraca nie będzie kontynuowana, to nie był to dla mnie przyjemny moment. Nie mogę się jednak mazać. Mówi się trudno i żyje się dalej. Cały czas czułem natomiast wsparcie kibiców. Opole to też piękne miasto. Dobrze czułem się w Odrze. Tym bardziej że klub mógł liczyć na oddanych fanów, a ja pracowałem z drużyną, w której miałem bardzo zaangażowanych zawodników.

Tylko u nas

Jak to możliwe, że w jednym sezonie zespół z Opola walczył o utrzymanie, aby w kolejnym rywalizować praktycznie do końca o awans do PKO BP Ekstraklasy?

Ta walka o ligowy byt nas zahartowała. To sprawiło, że staliśmy się ekipą zwartą i bojową Awans do baraży był natomiast potwierdzeniem dobrze wykonywanej pracy.

Czuje pan żal do działaczy Odry po zwolnieniu?

Nie, bo takie decyzje się zdarzają. Takie zadania należą do ludzi, którzy rządzą klubem. Najważniejsze, aby odbywało się to z korzyścią dla klubu i drużyny.

Decyzja o zakończeniu współpracy z panem w Odrze Opole była podjęta długo przed końcem sezonu czy to jednak dopiero po barażu z Arką Gdynia ta informacja do pana trafiła?

Duże wcześniej przed barażem wiedziałem o tym, że rozstanę się po sezonie z klubem. Zawodnicy również mieli informacje na ten temat.

Trener odniósł się do słów dyrektora sportowego

Po czasie dyrektor sportowy klubu Leszek Bartnicki przekonywał, że decyzja była podjęta dlatego, bo styl gry drużyny miał być bardziej ofensywny. Co pan na to?

Muszę przyznać, że taka narracja mnie dziwi. Moim zdaniem udana walka o utrzymanie i to, co prezentowała Odra w poprzedniej kampanii, nie było dziełem przypadku, a efektem sumiennej pracy. Jeden mecz można wygrać, gdy szczęście dopisze, ale nie tyle spotkań, które my zwyciężyliśmy.

Co według pana wpłynęło zatem na to, że nie ma już pana w Odrze?

Pojawiła się w Polsce taka dziwna moda, że jak drużyna zdobywa mało bramek, to jest to następstwem tego, że gra defensywnie. Nic bardziej mylnego. Wcale tak nie musi być. Mogę śmiało polemizować z tym, że nasza gry była defensywna. Dobrymi przykładami mogą być spotkania z GKS-em Katowice czy Wisłą Kraków.

Mam wrażenie, że jest pan po prostu trenerem, stawiającym na pragmatyzm. Celem jest zwycięstwo, a mniej istotne jest to, czy to będzie efekt ofensywnej lub defensywnej postawy zawodników. Prawda czy fałsz?

Czy ktoś tego chce, czy nie, to najlepsza zawsze jest ta ekipa, która zdobywa najwięcej punktów. Najgorsza natomiast ta z najmniejszym bilansem punktowym. Każdy o tym wie, ale może o tym zapominać. Dla mnie zatem najistotniejsze jest to, aby regularnie punktować. Wolę wygrać po słabszym spotkaniu, niż przegrać po dobrej grze.

Następca nie sprawdził się w szeregach Niebiesko-czerwonych

Ostatecznie pana następca Radosław Sobolewski nie sprawdził się w Odrze Opole. Czuł pan pewnego rodzaju satysfakcję, że władze klubu nie podjęły zatem względem pana dobrej decyzji?

Dzisiaj można gdybać. Nie będę w każdym razie oceniał swojego następcy. To byłoby nie fair względem trenera Sobolewskiego.

Jest pan doświadczonym szkoleniowcem, a jednak jeszcze nie miał pan okazji prowadzić żadnej drużyny w najwyższej klasie rozgrywkowej. Stawia to pan jako swój cel czy raczej skupia się na tym, co tu i teraz?

Chciałbym bardzo spróbować swoich sił w PKO BP Ekstraklasie, ale chyba nie dożyję już tego [śmiech].

Zdecydował głód pracy

Jak patrzy się na kluby PKO BP Ekstraklasy, to niepewni swojej przyszłości są trenerzy w: Radomiaku, Lechii Gdańsk czy Śląsku Wrocław. Nie korciło pana, aby jeszcze trochę poczekać i być może oferta z tych klubów by się pojawiła?

Różne myśli pojawiały się w głowie. Z jednej strony była ta, że mogłem poczekać. Z drugiej już bardzo ciągnęło mnie do pracy. Nie chciałem dłużej odpoczywać.

Pana zdaniem duża jest dzisiaj różnica pod względem sportowym między PKO BP Ekstraklasą a Betclic 1. Ligą?

Wydaje mi się, że między rozgrywkami poziom się zbliżył. Szczególnie daje tu do myślenia poprzedni sezon, po którym awansowały takie ekipy jak: GieKSa Katowice i Motor Lublin, które w tym sezonie nieźle radzą sobie w elicie. Był taki moment, że PKO BP Ekstraklasa uciekała pierwszej lidze. Aktualnie mam wrażenie, że te różnice są mniejsze.

Oglądaj skróty meczów Betclic 1. Ligi

Jak wyjaśni pan natomiast to, że w ostatnich sezonach awans do elity z dużą przewagą zaliczały kolejno: ŁKS, Lechia Gdańsk i aktualnie w podobnym kierunku zmierza Bruk-Bet Termalica, a później reguła jest taka, że beniaminkowie są w PKO BP Ekstraklasie weryfikowani?

Jest to dziwne, ale wydaje się, że największy wpływ na taki stan rzeczy mają przeprowadzone transfery po sezonie, po którym konkretne drużyny wywalczyły awans. Kluczowe może być, aby podejmować wówczas dobre decyzje.

Słów kilka o Arce Gdynia

Zanim został pan szkoleniowcem Pogoni Siedlce, to pojawiały się spekulacje, że może pan przejąć Arkę Gdynia po zwolnionym Wojciechu Łobodzińskim. Podobno był pan nawet na rozmowach z władzami klubu. Dlaczego finalnie nie przejął pan tego zespołu?

Rozmowy były prowadzone, to prawda. Kulis decyzji nie mogę jednak ujawnić. Po prostu zapadły pewne decyzje i tyle.

Dzisiaj trenerem Arkowców jest Tomasz Grzegorczyk, który prowadził drużynę jak na razie w siedmiu meczach, licząc wszystkie rozgrywki. Wygrał wszystko, a mimo wszystko nie utrzyma posady. Da się to logicznie wyjaśnić?

Chyba nie można tego wyjaśnić. Są ludzie w klubie, którzy podejmują pewne decyzje i mają inny plan na drużynę. Trzeba jednak przyznać, że trenerowi Grzegorczykowi ostatnio bardzo dobrze się wiedzie. Zespół prezentuje się rewelacyjnie. Często jest tak, że za takimi decyzjami mogą stać właściciele klubu, prezes czy sponsorzy. Ogólnie trener jest od trenowania drużyny, a władze klubu od rządzenia i to się nie zmieni.

Trudne wyzwanie związane z walką o utrzymanie w Betclic 1. Lidze

Pan natomiast zakotwiczył w Pogoni Siedlce. Co przekonało pana do tego projektu?

Tak naprawdę pojawiła się ciekawa propozycja, a że miałem już dość szeroko rozumianej bezczynności w zawodzie, to przyjąłem ofertę Pogoni. Betclic 1. Liga bardzo kusi. To rozgrywki, które są medialne. Zdaję sobie sprawę z tego, że czeka mnie trudne zadanie, ale trzeba walczyć i sobie radzić.

A czy za pana decyzją nie stało to, że może pan liczyć na długofalową pracę w Siedlcach, bo w czołowych ekipach jednak częściej dochodzi do zmian trenerów?

Nie oceniałbym tego w ten sposób. Mam wrażenie, że margines błędów w każdym klubie jest mniej więcej na podobnym poziomie.

W mediach społecznościowych widziałem praktycznie tylko pozytywne komentarze związane z wyborem pana na trenera, co sprawia, że na starcie jest pan obdarzony dużym kredytem zaufania. To pomaga czy presja, aby nie zawieść oczekiwań, może utrudniać pracę?

Oczekiwania są zawsze. Jeśli chodzi natomiast o oceny trenera, to ja wychodzę założenia, że to ma zawsze dwie strony medalu. Gdy są zwycięstwa, jest ok. Wystarczy jednak kilka porażek i opinie ludzi mogą się zmieniać. Podchodzę zatem do tych ocen z dystansem. Sam pamiętam, że miałem okazję pracować z działaczami, którzy mnie ściskali po wygranych meczach. Z kolei po porażkach nie zauważali mnie na korytarzu. Trzeba być ostrożnym.

Na dzisiaj strata Pogoni do bezpiecznej w tabeli Warty Poznań wynosi pięć punktów. To dużo czy mało?

Powiem po prostu, że walka o utrzymanie będzie trudna. Na pewno jednak wraz z zawodnikami zrobimy wszystko, aby wydostać się ze strefy spadkowej, chcąc zniwelować stratę.

Ciepły długopis przed podpisaniem kontraktu

Gdy przejmował pan Pogoń, to terminarz wyglądał tak, że przed pana zespołem były mecze z: Wisłą Kraków, Arką, Górnikiem Łęczna, Miedzią Legnica i Kotwicą Kołobrzeg. Spoglądał pan na ten rozkład jazdy przed podpisaniem kontraktu?

Sprawdzałem i pół żartem pół serio można powiedzieć, że długopis był ciepły, gdy podpisywałem kontrakt. Ostatnie zdecydowałem się jednak podjąć się wyzwania.

Jakie były pana wnioski po przegranym meczu z Wisłą?

Przede wszystkim, że różnica w jakości między zespołami była duża. Chociaż, gdyby nie strata bramki w pierwszej połowie, to można było powalczyć o remis. To już jednak za nami. Teraz trzeba się skupić na pracy przed kolejnymi meczami.

Potencjał kadrowy pana drużyny nie powala na kolana. Czy można spodziewać się zimą rewolucji kadrowej?

Nie używałbym tak mocnych słów. Tym bardziej że jestem świadomy tego, że to nie jest takie proste, aby transferami poprawić jakość w zespole. To jest uzależnione od wielu czynników.

Pogoń Siedlce ma przed sobą kilka min do rozbrojenia

Ogólnie jakiej gry pana zespołu może się spodziewać i oprócz wyników, co według pana powinno być brane pod uwagę przy analizie występów Pogoni do kolejnej reprezentacyjnej przerwy?

Trzeba brać pod uwagę to, że zespół jest takim beniaminkiem z krwi i kości w Betclic 1. Lidze. Pogoń cały czas uczy się gry na zapleczu PKO BP Ekstraklasy. Wiadomo też, jaki mamy terminarz. Można powiedzieć, że otrzymałem niezłą minę, ale można ją obejść, więc nie ma sensu narzekać. Trzeba robić swoje.

Adam Nocoń powinien otrzymać szansę pracy w PKO BP Ekstraklasie?

Tak 74%
Nie 17%
Nie wiem 9%
35+ Głosy
Oddaj swój głos:
  • Tak
  • Nie
  • Nie wiem

Komentarze