Zachodny: Polak potrafi? Sztuka bycia odważnym bez piłki

Reprezentacja Polski staje przed trudnym wyzwaniem i… nie chodzi o Austrię jako jej następnego rywala. Pokazało to już starcie z Holandią (1:2), które przyniosło grę odważną i jednocześnie zostawiającą pole do poprawy. Jak jednak w tym aspekcie zaliczać postęp, gdy stopniowo drużyna Michała Probierza ma coraz mniej piłki dla siebie?

Karol Świderski
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Karol Świderski
  • Jak atakować, gdy ma się mniej piłki?
  • Czy Polacy potrafią atakować na różne sposoby?
  • Co możemy poprawić w ofensywie?
  • Czy wykorzystujemy swoje momentum?

Austria faworytem

Wynika to z dosyć oczywistej konsekwencji awansu na mistrzostwa Europy: Polska gra z coraz lepszymi rywalami. Michał Probierz zaczynał kadencję od meczów z zespołami albo znacznie słabszymi, albo takimi, które nie musiały z jego drużyną wygrać. Dopiero dwa ostatnie sparingi przed Euro były z rywalami mocniejszymi, a Holandia była najwyżej rozstawiona.

\Austria tylko pozornie nie pasuje do tej grupy. Gdyby komuś mogło się wydawać, że to zespół wyłącznie faz przejściowych, bez umiejętności dominacji, to warto zaprzeczyć. W ostatnim roku ich średnie posiadanie piłki wynosi 55%, ledwie raz w ostatnich dwunastu miesiącach spadli poniżej 45%. Na ich otwarcie Euro przeciwko Francji mieli większy udział w grze (52%), ale wykonali też więcej podań, zwłaszcza tych w strefie ataku (137 do 108). Nie można wykluczyć, że Polacy będą również przeciwko Austrii głównie się bronili. Patrząc w światowy ranking ELO to siła przeciwników jest wyżej wyceniana (16. miejsce), niż Biało-czerwonych (37.).

To stawia Polaków przed problemem: skoro deklarują grę odważną i polegającą na narzuceniu swojego stylu, to jak mogą to zrobić mając mniej piłki i jeszcze będąc pod ciągłym pressingiem? Spoglądając na charakterystykę ekipy Ralfa Rangnicka – a w zasadzie jego filozofię gry – można nawet uznać, że w fazie grupowej będzie to najlepsza weryfikacja tego, co Biało-czerwoni chcą, a co mogą zrobić z piłką. Holandia, Austria a Francja to bardzo różne taktyczne wyzwania, jednak to najbliższy rywal najmocniej naciska na zawodnika z piłką, gdy sam jej nie ma. Pierwsi przeciwnicy wcale nie byli tak agresywni w pressingu, ostatni nie kryją się z tym, że najlepiej wychodzi im atak szybki z własnej połowy. Austriacy niezależnie od strefy i momentu meczu chcą drugi zespół doskokiem zadusić.

Odwaga a brawura

Reprezentacja Polski już pokazała, że potrafi być groźna ze stałych fragmentów oraz przy strzałach z dystansu, lecz co w różnego rodzaju atakach, które mogłyby kończyć się jeszcze lepszymi okazjami? Wystarczy spojrzenie na mecz z Holandią, by i w nim otrzymać kilka odpowiedzi na to, co można zrobić lepiej. Zaczynając od… najodważniejszej decyzji jednego z piłkarzy Probierza.

Bartoszowi Salamonowi upiekło się, w szatni później nikt o tym nie pamiętał. Ale to on oddał pierwszy strzał Polaków. W turnieju, który przyniósł już kilkanaście goli z dystansu, on porwał się na pokonanie rywala uderzeniem z własnej połowy. Po tym, jak świetnym zachowaniem w obronie wyprzedził Memphisa Depaya i odzyskał piłkę miał w głowie tylko jedno: przelobować Barta Verbruggena.

Obraz zawierający trawa, Obiekt sportowy, Sztuczna murawa, Stadion piłkarski

Opis wygenerowany automatycznie

Skończyło się kiepsko, a powinno znacznie lepiej. Sam moment uderzenia pokazuje, ile opcji miał Salamon na wprowadzenie piłki wyżej, ilu zawodników chciało od razu wziąć udział w kontrze. Można spodziewać się, że z Austrią okresami mecz będzie opierał się na fazach przejściowych – cios za cios, wymiana za wymianę – a wówczas przyda się jednak chłodniejsza głowa.

Wniosek pierwszy: w odważniejszym graniu piłką z rywalem chcącym dominować istotne będzie zrozumienie, gdzie zaczyna się (przesadna) brawura.

Sztuka grania w ruchu

Wobec rywala tak aktywnego, Polacy nie mogą używać piłki statecznie. Odpada taktyka gry niczym z oldbojów – pan do pana – a za każdym zagraniem musi pójść następne działanie. Minięcie pressingu Austriaków będzie sporym wyzwaniem, dlatego za każdym razem trzeba korzystać ze zdobytej przewagi, nawet jeśli oznacza to wykluczenie z gry tylko jednego ich piłkarza.

Tylko u nas

W meczu z Holandią za kadencji Probierza jego zespół miał najwięcej autów bramkowych. One stały się wyznacznikiem odwagi współczesnych drużyn odkąd w 2019 roku wprowadzono przepis umożliwiający rozpoczęcie gry w obręb pola karnego. Tak coraz więcej zespołów zaczęło budować swoje ataki pozycyjne, choć dystans do bramki przeciwnika był najdalszy z możliwych. Jednak wciągając rywala, zmuszając go do pressingu, można było liczyć na dużo wolnej przestrzeni na jego połowie – gdyby kombinacje podań pozwoliły wyjść spod zorganizowanego nacisku.

Auty bramkowe stały się więc kolejnym zaprogramowanym stałym fragmentem gry. Jednak Polacy zbyt rzadko z tego korzystali przeciwko Holandii. Z szesnastu rozpoczęć tylko trzykrotnie nie kończyło się długim podaniem – i stratą piłki. Najlepsza była pierwsza próba, gdy Holendrzy jeszcze nie podeszli tak wysoko, pozwolili wykonać kilka podań. Kluczem było jednak dosyć podstawowe zachowanie Przemysława Frankowskiego, który po podaniu do Sebastiana Szymańskiego ruszył za piłką i do kolejnego zagrania.

Obraz zawierający trawa, Obiekt sportowy, Sztuczna murawa, stadion

Opis wygenerowany automatycznie

Tym właśnie może być minięcie pressingu rywala. Austriacy będą na to przygotowani, ale sama koncepcja – zagranie, odegranie na ścianę i wprowadzenie piłki na połowę przeciwnika – pasuje jak ulał do tego, czym powinna być odwaga Polaków. Zwłaszcza, że to na wahadłowych wypadałoby liczyć najbardziej. Spójrzmy na dane Opta, które dzielą boisko na trzydzieści stref: Austria zdominowała Francję w środkowej strefie aż do 30 metra od bramki rywala. Jednak ze względu na sposób gry ekipy Didiera Deschampsa oraz wąską strukturę pressingu drużyny Rangnicka (4-2-2-2), boczne strefy zwłaszcza na połowie tych drugich zostały “przegrane”. Tymczasem Polacy przeciwko Holandii tak na dobrą sprawę w ofensywie tylko przy linii bocznej mogli podjąć rywalizację w pojedynkach. Wobec tego, że wahadłowi Nicola Zalewski i Frankowski raczej nadal będą ustawieni bardzo szeroko, to szukanie ich podaniami i częste zmiany stron mają ogromny sens.

Wniosek drugi: to tam należy szukać swobody i okazji do szybszego, odważniejszego atakowania.

Obraz zawierający tekst, zrzut ekranu, diagram, kwadrat

Opis wygenerowany automatycznie

Ruch na wolne pole

Odwaga to też prostopadłe podania. Możliwe, że w tym względzie meczem z Holandią Biało-czerwoni najbardziej odstawali względem poprzednich spotkań kadencji Probierza. Zanotowali najmniej podań do przodu (105, średnia z ostatniego roku to 162), tych progresywnych (58, średnia 77), czy w strefę ataku (31, średnia 62). Czasem brakowało cierpliwości w rozegraniu, najczęściej – ruchu na wolne pole. Gdy spojrzy się na to, jak Polacy rozgrywali ataki pod polem karnym Holendrów, to mamy wyraz raczej słabych efektów. Ledwie kilka razy udawało się wprowadzić piłkę podaniem w szesnastkę rywali.

Obraz zawierający tekst, mapa, diagram, zrzut ekranu

Opis wygenerowany automatycznie

Wyjątkiem była szansa Nicoli Zalewskiego z drugiej połowy. Wówczas Polacy podtrzymywali atak po stałym fragmencie. Zrobili to w sposób bardzo dobry, przyciągając uwagę rywala, ale też dwoma zagraniami przyspieszając atak. W rolach głównych wystąpili Frankowski, Jakub Moder oraz Karol Świderski, nawet jeśli ten ostatni był na pozycji spalonej. Jednak samo rozegranie zmusiło Holendrów do dosyć panicznych reakcji, które odsłoniły możliwość  przyjęcia i oddania strzału temu, który całą akcję zamykał – Nicoli Zalewskiemu.

Obraz zawierający trawa, Obiekt sportowy, Stadion piłkarski, Sztuczna murawa

Opis wygenerowany automatycznie

Powyższa akcja też była wyrazem piłkarskiej przewagi. Frankowski przyciągnął do siebie pierwszych pressujących rywali, Moder świetnie odnalazł prostopadłym podaniem w przestrzeń Świderskiego. Dwie niełatwe sytuacje, które pokazały odmienioną intencję Polaków – nawet jeśli nie skończyło się to nawet celnym uderzeniem. Podobnie jest z ruchem Świderskiego: bez niego nie byłoby takiej okazji dla rozgrywającego i za to też kolejni selekcjonerzy tak cenią tego napastnika. To powtarzalność ruchów w przestrzeń, gdy wcale nie musi skończyć się podaniem mu piłki.

Wniosek trzeci: warto być odważnym nie tylko przy piłce, ale i w ruchu bez niej.

Sprawdź ostatnie materiały wideo związane z Ekstraklasą

Pójść za ciosem

Chcąc być odważnym nie można czekać. A gdy się czekało, to trzeba zebrać w sobie na tyle sił, by ruszyć na przeciwnika, odebrać mu piłkę i zaskoczyć go swoimi atakami. Polacy potrafili budować swoje momentum z Holandią, zwłaszcza po długich okresach bez groźnych akcji. Wyraża to choćby ten diagram sytuacji (i ich wartości wyrażanych golami oczekiwanymi) na tle przeciwników.

O ile Oranje atakowali niemal cały mecz, dopiero po golu odpuszczając kreowanie, o tyle Biało-czerwoni mieli niemal 45-minutowy fragment, gdy nie oddali ani jednego strzału. To potrafią zrobić ci te najlepsze rywale: odebrać piłkę, pozbywając możliwości i chęci do atakowania. Odwaga w takich wypadkach polega na pozostaniu aktywnym w działaniu defensywnym, szukaniu momentów skoczenia do pressingu i zmuszenia przeciwnika do pomyłki. Polakom najczęściej udawało się to dopiero, gdy przegrywali, ale może być to kolejna nauczka po porażce w pierwszym starciu.

Poland 1-2 Netherlands Stats

W poniższej akcji zaczęło się od szarży za trzema podaniami wstecznymi Holendrów. Austriacy bardzo nie lubią tak cofać się do bramkarza, uznają to za ostateczność, bo częściej wybierają ryzyko gry do przodu. Gdyby jednak udało się pozamykać im możliwości, to wówczas jest to szansa do pójścia za ciosem. Zupełnie jak z Holandią, gdy pressing na Verbruggenie przyniósł dalekie wybicie, wygrany pojedynek główkowy Jakuba Kiwiora i świetną akcję zwieńczoną szansą Świderskiego.

Obraz zawierający trawa, Obiekt sportowy, stadium, Sztuczna murawa

Opis wygenerowany automatycznie

Ten atak łączy wiele z aspektów wspomnianych wcześniej. Rozegranie na małej przestrzeni i ruch bez piłki na wolne pole, zdecydowanie w pojedynku ofensywnym, liczebność zawodników w “szesnastce” rywala… Zdaje się, że definiowanie gry odważnej można zdecydowanie uprościć. Nie tylko szukając już schematów akcji, konkretnych ataków, ale sprowadzając ją do absolutnego fundamentu, który również Probierz swoim zawodnikom wpaja.

Żadnej z tych akcji nie byłoby przecież, gdyby nie przekonanie polskiego piłkarza, że nie tylko musi chcieć, ale przede wszystkim atakować potrafi.

Komentarze